/Tola/
Amant od siedmiu boleści kurwa! Co to w ogóle miało
być?! Jego tekst rodem spod blokowiska sprawił, że chciało mi się wybuchnąć
śmiechem na cały głos. A na rozmaitych forach czytałam, że to taki pies na baby
i, że żadnej nie przepuszcza. Żadna też nigdy zbyt mu się nie opiera. No jak
one lecą na takie teksty, to naprawdę zastanawiam się jak muszą wyglądać te dziewczyny
i co muszą mieć w głowie. Pewnie typowe puste lale, dla których liczy się z tylko noc
z nadzianym i do tego sławnym facetem. Mnie takie historie nie ruszają. Jestem
z siebie dumna, że nie dałam się mu podejść jak naiwna dziewczynka. Niech sobie
nie myśli, że każda jest na jego skinienie. Nawet jakby ktoś mi powiedział, że
takiej partii się nie odmawia, to ja i tak nie zmienię zdania, że nadęty buc z
niego i tyle. Jeszcze jak się na mnie patrzył, jak siedziałam na hali i
czekałam na ojca. Jestem ciekawa co by powiedział gdyby wiedział, że nowy
fizjoterapeuta to mój ojciec? Pewnie by się tym nie przejął, ale na wszelki
wypadek uznałam, że lepiej go o tym poinformować, by czasem nie przyszło mu do
głowy traktować mnie jako tej niezdobytej twierdzy. Kiedy widziałam, że tata
kończy swój wykład o tym jak będzie wyglądać ich wspólna praca, wstałam z
miejsca i zbliżałam się w stronę siatkarzy. Gdy byłam wystarczająco blisko,
tata zauważył moją obecność i zrobił coś, za co będę mu chyba wdzięczna do
końca życia. Szczerze powiedziawszy to nie wiedziałam jak się zabrać za
autoprezentację, by zagrać mu na nosie, ale ojciec wyszedł mi z pomocną dłonią.
-Warto też, żebyście poznali trochę mojego
prywatnego życia. To jest moja córka Tola, która zna się zdecydowanie bardziej
na sporcie niż ja i pewnie będzie teraz częściej gościć na waszych meczach..- no
to ostatnie zdanie to już mógł sobie darować, bo podejrzewam, że właśnie w oczach
siatkarzy zostałam odebrana jak napalona hotka. Krzyśka Ignaczaka zdążyłam już
kiedyś poznać, ale to były lata świetle temu i od tamtego czasu nie chodzę już
warkoczem do połowy pleców.
-Pewnie trenuje kingboxing albo jakąś inną sztukę
walki.- no i po jaką cholerę on się odzywa? Jego słowa jednak na nikim nie
zrobiły wrażenia, może z wyjątkiem mojego taty, który spojrzał na Alka
podejrzliwie. Ja zaś czułam na sobie intensywny wzrok Igły.
-Uprzedzę pytanie i powiem, że moja osoba była przez
pana widziana w domu państwa Lijewskich jakieś 4 lata temu.- dokładnie to jakoś
we wrześniu to było. Z tego co mówiła Kinga, to piłkarze ręczni i siatkarze
zaprzyjaźnili się w Pekinie i potem tak ruszyła machina wzajemnej adoracji, że
w dostępnych dla wszystkich terminach odbywały się wspólne spotkania przy
grillu czy ognisku. Na jedno kiedyś zostałam zaproszona przez pana Marcina i
tak wyszło, że grillowałam kiełbaskę Michałowi Winiarskiemu, a Łukasz
Kadziewicz częstował piwem 15-letnią dziewczynkę.
-No właśnie czułem, że gdzieś już cię widziałem.
Miałaś wtedy taki zajebisty warkocz i kiedy tańczyłaś w parze z Kinią, to tak
śmiesznie biłaś ją nim po twarzy.- kurwa, wychodzę. Czuję się skompromitowana
do granic możliwości. Ostatnie słowa rzeszowskiego libero zostały wykorzystane
przeciwko mnie. Kto wytoczył ciężkie działa? Oczywiście, że Akhrem.
-Jakie to smutne, gdy dziewczyna musi tańczyć z
dziewczyną. Brak powodzenia doskwiera? Może nie warto wybrzydzać?- wyraźnie
piję do sytuacji między nami sprzed niespełna godziny.
-Może nie warto wpierdalać się w nie swoje sprawy?!
-Tola! Jak ty się zachowujesz?!
-Alek! Coś ty się jej tak uczepił?!- ja dostałam
reprymendę od ojca, a on od Nowakowskiego. Byliśmy niby kwita, ale czemu cały
czas miałam wrażenie, że sytuacja nie jest wyjaśniona do końca. Dla
bezpieczeństwa postanowiłam wyjść z hali i się przewietrzyć. Nie pierwszy raz
przynoszę wstyd ojcu, ale nic nie poradzę, że u mnie co w sercu to na języku i
jak mnie ktoś prowokuje, to nigdy nie pozostaje dłużna. Wszystko byłoby w
porządku i pewnie olałabym fakt, że Białorusin tak się zachowuje, ale nie mogę
ogarnąć, że mężczyzna w jego wieku może mieć taki dziecinne podejście do
sprawy. To prawie tak, jakby mój tata powiedział do jakiejś kobiety „Czy bolało
jak spadałaś z nieba aniołku?”. Facet ma dzieci i powinien trzymać jakiś poziom
zachowania, ale jak widać wszystko spłynęło między nogi. Szkoda, bo od kiedy
pamiętam to myślałam, że jego rodzina to ta z serii „forever”. Moja też miała
taka być, ale nie wyszło. Znajdując się na zewnątrz hali, wygrzebałam z torebki
paczkę mentolowych, którą noszę zawsze przy sobie na wypadek sytuacji
kryzysowej. Jestem zdenerwowana i chyba na chwilę obecną nie ma innego sposobu
na to, bym uspokoiła nerwy.
-Tatuś wie, że jego córeczka jara za jego plecami?-
grrr! Znowu on. Czy on nigdy nie da mi spokoju?! Wściekła wyrzuciłam niedopałek
i przydeptałam kozakiem. Złapałam głębszy oddech i podeszłam do niego, cedząc
palcem prosto w jego klatkę piersiową.
-Jak chcesz sobie podciągnąć statystyki i mnie
zaliczyć to powiedz mi to prosto w oczy. Można powiedzieć, że znam cię kilka
godzin, a niesamowicie mnie wkurwiasz. Żadnej nie przepuścisz?
-Przepuszczę, ale zobaczysz kotku, że już niedługo
będziesz ze mną w łóżku. Gdzie będziesz mieszkać po przeprowadzce do Rzeszowa?
-A kto ci powiedział, że przeprowadzam się do
Rzeszowa?! Za dwie godziny mamy z ojcem pociąg do Gdańska. Nigdzie nie
zamierzam się przeprowadzać. I wiesz co ci jeszcze powiem? Kiedy dowiedziałam
się, że ojciec będzie u was pracował to ucieszyłam się, że będę mogłam chodzić
na wasze mecze, ale teraz chyba zrezygnuję z tego pomysłu, bo nie mam ochoty na
ciebie patrzeć.- jest cholernie pewny siebie. Ze zdziwieniem przyznaję, że
pewność bijąca przed chwilą z jego sprawiła, że przez chwile w głowie pojawiła
się wizja… Jaka wizja?! Puknij się dziewczynko w łeb i wracaj do swoich
gdańskich zabawek. Nie dam się wplątać w żadną historię z facetem po
przejściach, bo z reguły wszystko zawsze kończy się złamanym sercem albo w
najlepszym przypadku podwójną rodziną i koniecznością dzielenia się mężczyzną z
inną kobietą. To nie jest wymarzony układ dla mnie. Ja sobie poszukam faceta w
moim wieku, który będzie stawiał początkujące kroki w relacjach damsko-męskich.
A jeśli nie znajdę odpowiedniego kandydata, to będę skakać z kwiatka na
kwiatek. Tak też można…
Była
zwykłą dziewczyną on był kobieciarzem, jednak wierzyli w to, że
przeciwieństwa się przyciągają. Ona zawróciła mu w głowie jak żadna inna, a on
był jej pragnieniem, choć jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy...
/Kinga/
Przyszły święta, a wraz z nimi tysiące telefonów i
smsów z życzeniami. Nienawidzę tego. Kopiowane rymowanki z Internetu są dla
mnie kiczem i nie zaprzątam sobie nawet głowy na to, by na nie odpowiedź.
Szczytem był ostatni sms od koleżanki z klasy, która pewnie skopiowała
otrzymaną przez siebie wiadomość i wysłała ją dalej. Szkoda tylko, że nie
zmieniła frazy „Życzy Adam” na „Życzy Milena”. Już od jakiegoś czasu obiecuję
sobie, że święta spędzę z dala od całego zgiełku, w łóżku. Pidżama z Myszką
Mickey i laptop na kolanach to mój wymarzony zestaw i będę uparcie dążyć do
tego, by wreszcie się spełnił.
-Kinga! Choć pomożesz ubrać nam choinkę!- słyszę
krzyk młodszej siostry, która woła mnie do pomocy. Zawsze gdy schodzę do
Natalki i Kacpra, to ku nieszczęściu zaczynam czuć magię świąt i daję się
wciągnąć w tę całą pogoń za świątecznym klimatem. Dziś tego nie zrobię. Tala
się pewnie obrazi, zaraz przyjdzie Kacper i będzie całował moje policzki, by
mnie namówić do działania, ale będę twarda i nie poddam się.
-Kinga! Musisz iść do sklepu, bo kupiłam za mało
makowej masy. W tym roku wszyscy na święta przyjeżdżają do nas i musisz mi
pomóc!- w tym momencie załamuję ręce. A miałam taką nadzieję, że wszyscy pojadą
do Ostrowca Wielkopolskiego i dadzą mi święty spokój, a tu cała rodzina Adamsów
zwali mi się dosłownie na łeb. Przyjedzie babcia Jadzia i dziadek Gienek. Na
pewno pojawi się Krzysiek, na całe szczęście już bez tej swojej Dominiki. Niby
nie tak dużo, ale zawsze.
-Kinga! Wejdź na strych i poszukaj światełek na
zewnątrz, bo chciałbym powiesić je na balkonie!- i kurwa jeszcze co?! Może mam
wyjść i ulepić bałwana, powiesić na kominku skarpetki, by Święty Mikołaj miał
zostawić gdzie świąteczne podarki?! Niedoczekanie!
-Nigdzie nie idę! Nie ruszam się ze swojego pokoju
przez całe święta!- zamknęłam teatralnie drzwi, mając nadzieje, że słychać je
było na parterze. Rzuciłam się zdesperowana na łóżko i chwyciłam za telefon.
Telefon do Toli jest w tym momencie wskazany. Wybiłam ciąg cyferek i kiedy
tylko zdałam sobie sprawę, że moje połączenie zostało odebrane, zaczęłam
nawijać jak katarynka. Pewna, że po drugiej strony moich żali słucha
przyjaciółka, ciskam przekleństwami jak szewc, klnąc świat na czym stoi. Na
koniec się rozpłakałam i czekałam na jakąś zbawienną radę z ust przyjaciółki.
Co usłyszałam? Głos Bąkiewicza! Jestem pojebana! Zerwałam się na równe nogi i
zaczęłam gorączkowo tłumaczyć. Nie wiem jakim cudem pomyliłam numer Toli z jego
numerem. Nie powiem, ale cały czas piszemy ze sobą kilka smsów dziennie, ale
żeby aż tak?
-Przepraszam cię jeszcze raz. Byłam przekonana, że
dzwonię do Toli. Skoro jednak już zadzwoniłam do ciebie to powiedz co słychać?-
czy mnie to obchodziło? Niekoniecznie, ale nie chciałam się rozłączać tak bez
słowa. Michał miał coś w sobie, że jak opowiadał, to chciało się go słuchać.
Nawet jak nie miałam ochoty w tym momencie ochoty słuchać o przygotowaniach do
meczu w Plus Lidze, ale on robił to w taki sposób, że potrafił zainteresować. Zwłaszcza
kiedy opowiadał o wygłupach na treningach. Jestem zawsze pierwsza do tego by
nie zamulać, nawet w sytuacjach kryzysowych i wymagających powagi.
-Nie
długo będziemy w Gdańsku. Może zechciałabyś się ze mną umówić na kawę?
I jeszcze co?! OK, pogadaliśmy sobie trochę, ale nie
zapędzaj się tak. Przecież ty masz dziewczynę, a chcesz się ze mną na kawę
umawiać? Ja nie lubię bawić się w tandemie.- a jego to pewnie jara, że tam
dziewczyna, w on się umawia na kawki i herbatki z innymi po całej Polsce. Tola
mówiła, że skoro ma dziewczynę, a mi proponuje jakieś spotkania to znaczy, że
nie ma czystych intencji.
-Przyjdź
na mecz i potem nie uciekaj zbyt szybko. Nie będziesz musiała iść ze mną na
kawę, ale przyjdź na mecz.
To chyba nie jest dobry znak, że nie potrafię mu
odmówić. Oczywiście do telefonu to mogę poszczekać i powiedzieć, że jeszcze się
zastanowię, ale i tak wiem, że zamelduję się na Ergo Arenie. Zbyt
niebezpiecznie mnie ciągnie w jego kierunku. Najlepsze jest to, że nie mam z
kim o tym pogadać. Tola od feralnego wyjazdu do Rzeszowa nie jest w najlepszym
humorze, a z tego co wiem to dziewczyna wyczekuje kolorowych, a to jeszcze
potęguje jej złość. Ona i ja mamy to szczęście, że musi zmagać się z dość
silnie przebiegającym napięciu przedmiesiączkowym. Chociaż właściwie to nie my
musimy się z nim zmagać, a nasi bliscy. Jakby jej teraz powiedziała, że chcę
się spotkać z Michałem, to podejrzewam, że całe jej osiedle słyszało by
odpowiedź na moje rozterki. Opowiem jej wszystko, jak trochę jej przejdzie. Do
rodziców też nie mam co iść. Oni nawet nie wiedzą, że utrzymuję z siatkarzem
jakikolwiek kontakt. Już widzę minę taty gdy dowiaduje się, że jego córka
smsuje z 31-letnim mężczyzną i nie jest to Łukasz Kadziewicz. Zawał na miejscu
i do tego rozległy.
A co by powiedział mój wujek na to, że chciałabym z
nim porozmawiać? Nie mam nic do stracenia. Bagatelizuję nawoływania taty, który
dość poważnie oznajmia mi, że jeżeli zaraz nie zabiorę się do pracy, to o
Mikołaju w tym roku mogę pomarzyć. Chyba zapomniał, że mam 18 lat i nie bardzo
ruszają mnie tego typu groźby. Problem w tym, że Krzysiu nie odebrał ode mnie
telefonu. Próbowałam jeszcze dwa razy w
odstępach czasowych około 10 minut i za każdym razem odpowiadała mi
automatyczna sekretarka. Spasowałam i postanowiłam zejść na dół i trochę pomóc
rodzinie. Pewnie zaraz poczuję magię świąt i z mojego planu nie pozostanie nic,
ale tak to już jest jak się ma taką rodzinę jak ja. Taką zajebistą… Justyna w
kuchni przygotowuje najlepsze na świecie pierniki, a Natalka bacznie ją
obserwuje i pomaga jak może. Obie są umorusane mąką, ale nie przeszkadza im to
w radosnym nucenia świątecznej piosenki z reklamy Coca-Coli. Stery w ubieraniu
choinki przejął Kacper. Stojąc na drabinie zawieszał bombki i kolorowe łańcuchy
na górnych partiach świątecznego drzewka. Tata stał na balkonie i siłował się z
lampkami. Pamiętam czasy, kiedy uwielbiałam siedzieć w oknie i przyglądać się
ich migotającym barwom. To dla mnie kiedyś cały dom musiał być obwieszony do
granic możliwości. Tacie weszło to w nawyk i co roku bez gadania, choć zawsze z
moją pomocą, zawieszał kolejne komplety. Niech i w tym roku tradycji stanie się
zadość. Założyłam kurtkę i wyszłam na balkon.
-Dobrze, że jesteś. Tam na dole w pudełku są te
twoje ulubione światełka. Chce je powiesić na tamtym drzewku.- robię to, o co
mnie prosi. W sumie to mogłabym powiedzieć o tym, że piszę z Michałem. Zawsze
starał się mnie zrozumieć, choć nie zawsze mu to wychodziło. Poczekam aż
zejdzie z drabiny, bo nie chcę odpowiadać za to, że spadnie z wrażenia i
rozbiję sobie głowę na balkonowych schodach.
-Powiesz mi sama czy mam to z ciebie wyciągać?- czasem
przeraża mnie fakt, że tak dobrze mnie zna. Najlepiej ze wszystkich znanych mi
osób. Nawet Tola mu nie dorównuje, choć mówię jej prawie o wszystkim. Tacie nie
muszę. Nie wiem tylko czy powinnam mu o tym wszystkim mówić. Zawsze mogę udać
głupią i powiedzieć, że wszystko jest w porządku. Problem w tym, że nic mi to
nie da. Nurtuje mnie osoba Bąkiewicza od czasu, w którym stanął na mojej
drodze. Początek nie był łatwy i ciągle miałam wrażenie, że szatyn szuka
naiwnej frajerki, ale z dnia na dzień jego zachowanie mocno odbiegało od tego
schematu.
-Nie myśl, że się zakochałam czy coś z tych rzeczy.
Po prostu pojawił się ktoś, kto nie może wyjść z mojej głowy, ale nie jestem do
końca przekonana do jego osoby…- no bo facet ma dziewczynę i jest ode mnie tyle
lat starszy. To nie chodzi o to, że dla mnie robi to jakąś różnicę, bo nie
robi, ale dla mojej rodziny na pewno będzie to sytuacja nie do zaakceptowania.
Zamiast szukać tych świecidełek w pudełko, beznamiętnie przerzucałam jego
zawartość w rękach. Tata zszedł z drabiny i ukucnął obok mnie.
-Mówisz tak tajemniczo, że zaczynam się bać. Znam
tego chłopaka?- chłopaka? Raczej mężczyznę. Dojrzałego i w dodatku zajętego. Co
ja mam mu powiedzieć mu odpowiedź na to pytanie? Przecież go zna. Jeśli
odpowiem twierdząco, to on będzie dotąd drążył temat, aż w końcu będę zmuszona
mu powiedzieć. Nie ma sensu przed świętami siać zbędnego fermentu.
-Znasz, ale naprawdę nic takiego. Wiesz jakie my
kobiety jesteśmy, lubimy sobie wiele rzeczy wyolbrzymiać i koloryzować.
Zawieśmy lepiej te lampki i wracajmy do domu, bo trochę mi zimno.- to nie jest
jeszcze odpowiedni czas na rozmowę. Poczekam najpierw do tego meczu i zobaczę
jak będzie się przedstawiać sytuacja. Może do tego czasu uznam, że dziecinnie
się zauroczyłam? Jest to najbardziej prawdopodobna opcja.
-Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko. Kochanie
nie myśl, że kiedy ja jestem w Niemczech, to już o was nie myślę i nie jestem w
stanie pomóc. Czasem zwykła telefoniczna rozmowa może wiele zmienić. Ważna jest
świadomość, że ktoś jest, nawet jeśli setki kilometrów od nas. Nigdy ci tego
nie mówiłem, ale mi niesamowicie pomaga świadomość, że was mam. Życie sportowca
to nie są tylko i wyłącznie piękne chwile, gdzie błyszczy w świetle fleszy, a
jego zdjęcie pojawia się w gazetach. Jak się jest na szczycie to ma się wielu przyjaciół,
a jak się przegrywa, to tylko tych prawdziwych…
-Gadasz jak Mariusz tato. Ze mnie to jest taki
kibic…- jak z koziej dupy trąba. Nie sikam z wrażenia na myśl, że zajmuję
najlepsze miejsce podczas meczu, gdzie mogę obserwować w dogodnych warunkach
sportowe widowisko. Nie rwę włosów z głowy, gdy przegrywamy ważny mecz. Jestem
obok. Tak naprawdę przeżywałam raz w życiu tylko dwa mecze, w obydwu nasza
drużyna stawała naprzeciwko Chorwacji. W jednym z nich mój tata stracił zęba w
starciu z chorwackim zawodnikiem. Po meczu przedarłam się do niego i
powiedziałam co o nim myślę. Na całe szczęście wulgarne słówka z języka
angielskiego opanowałam do perfekcji już w szkole podstawowej. Drugi mecz to
ten, w którym Karol Bielecki stracił oko. Nikt mi nie wytłumaczy, że to jest
sport i takie rzeczy się zdarzają. Chorwaci grają w chuj chamsko i bez żadnych
barier, nie patrząc w ogóle na przeciwnika. Wtedy też pierwszy raz w życiu
popłakałam się na hali.
-Najlepszy z ciebie kibic na świecie. Kto groził
Chorwatom, że jeśli jeszcze raz zrobią coś twojemu tatusiowi to będą mieli z
tobą do czynienia?- no wtedy nie powiem, ale porywałam się z motyką na słońce i
groziłam chłopakom z Chorwacji. Oczywiście miałam tyle oleju w głowie, by nie
startować z nimi z pięściami, bo jakby mnie któryś trafił, to pewnie dziś nie
miałabym tylko jednego zęba, ale całej „szuflady”. Może i nie znam się na piłce
ręcznej tak jak trzeba, ale mojemu ojcu i wujkowi krzywdy nikt bez karnie nie
będzie robił.
-Ktoś tu do mnie dzwonił dziś, a ja od razu
przyjeżdżam z odsieczą! Witam moją ukochaną bratanicę!- w drzwiach od balkonu
stał Krzysiek. Rzuciłam lampki na zalegający w ogrodzie śnieg i pobiegłam się z
nim przywitać. Mam z nim świetny kontakt i strasznie mocno go kocham. Jak byłam
mniejsza to dumnie twierdziłam, że zostanę jego żoną. Z biegiem lat
dowiedziałam się, że to nie możliwie i z ogromnym żalem pogodziłam się z tym.
Zaznaczyłam jednak, że nawet jeśli będzie miał żonę i dzieci, to dla mnie też
musi od czasu do czasu znaleźć trochę czasu. Boję się, że to właśnie dlatego do
tej pory nie znalazł sobie jeszcze żadnej dziewczyny.
-Będziemy musieli pogadać. I wiesz to jest rozmowa z
serii „top secret”…- czyli pod ścisłą ochroną przed tatą. Jemu będę mogła
powiedzieć o wszystkim, bo on jest taki, że nie będzie podnosił alarmu i siał
paniki. Może i jestem wkurzona na tą całą świąteczną krzątaninę, ale rodzina to
jest jednak rodzina i niezmiernie się cieszę, że będziemy w tym czasie wszyscy
razem…
Przypadki
nie istnieją. Wszystkie rzeczy, które się zdarzają, zdarzają się w jakimś celu.
~*~
I tak to będzie wyglądać moje drogie... Doszłam do wniosku przez ostatnie dni, że narzuciłam sobie zbyt surowy rygor jeśli chodzi o opowiadania. Wpisywanie dnia dodania czegoś nowego w kalendarz sprawiło, że blogi stały się przykrym obowiązkiem, a miały być przyjemnością. Od dziś koniec z tym... Oczywiście nie będzie tak, że nie będę dodawała nic nowego miesiącami. Tak źle nie będzie, ale tak jak było ostatnio też nie...
Pozdrawiam i do napisania :***
Urywki, urywki...
-Ale przyznaj szczerze, że miałeś na nią ochotę?
-Przyszłam do pani, bo Kinga prosiła o coś do
picia i jedzenia. Pan Alek chyba za dużo wypił i coś sobie ubzdurał względem
mojej osoby. Będzie chyba lepiej, jeśli wezmę co trzeba i wrócę na górę.
. Mając
na milimetry jego usta, a za sobą kilkanaście osób wpatrzonych w nas jak w
obrazek spanikowałam i uciekłam, a w głowie kołatały mi się słowa „ You are my fire, you are desire”, które siatkarz śpiewał mi wprost do ucha…
Powiem tak niech się Tola nie dziwi faceci w wieku Alka wcale nie są poważni i jacyś stateczni tak czy siak myślą o jednym. Wiem coś o tym bo znam multum gości w wieku krążącym wokół wieku przyjmującego i docinki seksualne są na porządku dziennym. Nie ważne czy żonaty, czy wolny każdy jest taki sam. U laka jest tylko jedna różnica facet nie kryje się przed nikim i wali prosto z mostu. Tak ich wymiana zdań przy jej ojcu mnie tak rozbawiła że aż dwa razy czytałam :))Powiedz mi czemu tak to jest że zawsze w oko potrafi nam wpaść ktoś z kim nie chcemy mieć nic wspólnego i wiemy ze to się źle skończy? Ja nie wiem ile razy bym się na tym sparzyłam i tak popełniałam te same błędy. Tola też to zrobi. taki już nasz urok. Haha wpadka Kingi i jej telefonu do Bąka. To było nieziemskie, ale nie powiem i tak jej to wyszło a dobre. Pójdą na tę kawę co nie? Ja z moim tatą nie dałabym rady w żadnym razie porozmawiać na te tematy co Kinga a ta nie dość że ma spoko ojca to jeszcze boskiego wujka mmmm :) Ok zagalopowałam się :P
OdpowiedzUsuńTola jest boska;) I bardzo dobrze, niech opiera się Alkowi jak najdłużej:) Ta pomyłka z telefonem nie wyszła na złe, mam nadzieję,że Kinia pójdzie na tę kawę;) Przecież Michał nie proponuje jej od razu małżeństwa tylko spędzenie czasu w miłym towarzystwie;) Przyznaję, dzieli ich kilkanaście lat różnicy ale to nie zawsze musi oznaczac problem, prawda?:) Jeśli naprawdę się czegoś pragnie to ani wiek ani pochodzenie nie stoją temu na przeszkodzie;)
OdpowiedzUsuńNo nie!! Alek mógł jednak wymyślić mniej obciachowy tekst! To nie przystoi facetowi 30 letniemu. Oby go jajka bolały parę dni, dzięki emu może stwierdzi, że życie w celibacie nie jest złe.
OdpowiedzUsuńhttp://blogniemoralny.blogspot.com/
No proszę Alek myślał, że z Tolą pójdzie mu łatwo, szybko i przyjemnie - a tu się zdziwił! Ale bardzo dobrze, niech am nasz Alek taką małą "karę" za swoje zboczenia, a co :D Miiiiisek <3 Jak ja go kocham. Więc z przyjemnością zamienniłabym się z Kingą na miejsca i poszła z nim tą kawę, a co! :D
OdpowiedzUsuńDo następnego :*
tekst Alka do Toli na poziomie podstawówki;p Tola da mu jeszcze na pewno popalić;) Kindze Bąkiewicz na dobre utkwił w głowie...z tego coś może być:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Tola sie nie da. Alkowi sie z nią taks zybko nie uda;-) Kinga ta to dopiero. Dzwonić do Bąka zamiast do Toli. Może to jakieś przeznaczenie??
OdpowiedzUsuńZły Alek niezwykle mnie intryguje :D Teksty to on musi poprawić. Swoją drogą trafił na taką, co mu może dać prztyczka w nos. Tak łatwo się Akhrem nie podda, więc Tola niech uważa :)
OdpowiedzUsuńKrzysiu lek na całe zło :D Tak, chyba faktycznie z nim najlepiej porozmawiać o Bąkiewiczu :) Kinga niezły numer odwaliła z telefonem do Bąka :D haha się nasłuchał :D niech się spotkają w tym Gdańsku :)
Pozdrawiam
Widzę że Achrem jedzie tu ostro po bandzie, teksty rodem z osiedlowego podwórka, cóż mówi się że faceci na zawsze pozostają nieopierzonymi chłopczykami którym tylko seks w głowie. Nie wiem może on tu przejdzie jakąś przemianę, może nie ale Tola jak poleci na niego to chyba będzie się jednak musiał bardzo wysilić. Kinga i jej rozmowa z Michałem, też kiedyś miałam podobną pomyłkę, to jest zabawne o ile ten omyłkowy telefon wykona się do jakiejs neutralnej osoby :P
OdpowiedzUsuńTrafiłam na to opowiadanie całkiem przypadkowo i tak się wciągnęłam, że przeczytałam je w ciągu kilkunastu minut jest świetne ;) Tym bardziej,że występują tu również szczypiorniści to na prawdę wielki plus ;) No i teraz pojawił się Krzysiu Lijewski, którego wręcz uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńA co reszty bohaterów to czekam na spotkanie Kingi z Michałem, musi coś z tego być ;)
Zapraszam do czytania i komentowania mojego opowiadania o szczypiornistach z Kielc : http://mydlo--powidlo.blogspot.com/
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :**
Sesja mnie po prostu wykończy. Przepraszam, że dopiero teraz, że wcześniej ani razu nie skomentowałam, ale moje studia póki co nie wybierają. Obiecuję, że już za ten niecały miesiąc będę non stop na bieżąco, bo zacznę sobie leniuchować. :) :*
OdpowiedzUsuńWiesz, że z rozdziału na rozdział taka wersja Achrema mi się coraz bardziej podoba? No poważnie! :) Z początku może i mnie irytował tym, że liczy się dla niego tylko seks, że nie ma szacunku do jeszcze żony, zdradzając ją na prawo i lewo. Teraz zrozumiałam, że jemu po prostu życie w małżeństwie nie jest przeznaczone. W końcu nie każdy musi być stworzony do życia w stałym związku. Ja i tak się cieszę, że przynajmniej kocha dzieci, dla mnie to jest najważniejsze. A, i liczę na to, że muru za szybko z Tolą nie zburzy. Uwielbiam czytać ich przekomarzanki, miód na moje serce! :D
Czy tylko mi się wydaję, że Kinga jest na Bąka po prostu skazana? Najpierw ta impreza, teraz telefon, potem mecz... Nie no, los ich chyba specjalnie postawił na swojej drodze. Dla mnie różnica wieku nie ma znaczenia, najważniejsze, że człowiek tą drugą osobę kocha, a nie liczbę wiosen na jej koncie. I powinna powiedzieć ojcu, zrozumie. Jak wujek Krzysiek zaakceptuje, to czemu by i nie mógł Marcin? :)
Buziaki. :**