sobota, 8 listopada 2014

XXIX

/Tola/
Nawet nie wiem kiedy w kalendarzu pojawił się grudzień i przyszło nam myśleć o świątecznych przygotowaniach. Przez ten czas, kiedy odebrałam wyniki matur i dostałam się na studia w Rzeszowie, wiele się zmieniło. Po pierwsze sama przeprowadzka do stolicy Podkarpacia pociągnęła za sobą szereg zmian. Musiałam odciąć pępowinę od Kingi. Nie było to takie proste, jak mi się na początku wydawało. Byłam przekonana kilka miesięcy temu, że łatwiej uda mi się przeżyć tę rozłąkę i dzielącą nas odległość, ale bardzo się pomyliłam. Czasami mam wrażenie, że zostawiłam ją w momencie, w którym najbardziej potrzebowała mojej pomocy. Przyjaciółka na razie porzuciła chęć studiowania na rzecz opieki nad Michałem. Kiedy Bąkiewicz wyszedł ze szpitala szukała dla niego przeróżnych form dojścia do sprawności. Przez pewien czas przebywał w jednej z najlepszych klinik rehabilitacyjnych we Wrocławiu, ale terapia nie przynosiła oczekiwanych rezultatów. Po konsultacjach i namowach ze strony jednego z lekarzy prowadzących, Michał zgodził się wyjechać na leczenie do Włoch. W jednym ze specjalistycznych szpitali obiecano mu, że nie takie przypadki wychodziły z budynku o własnych siłach, zatem jest nadzieja, że Bąkiewicz odzyska sprawność. Kinga nie wiele myśląc, wsiadła do samolotu i poleciała za ukochanym. W ogóle muszę powiedzieć, że Lijewska bardzo się zmieniła. Na pewno wydoroślała, ale stała się też taka zamknięta w sobie. Stara się ze wszystkim radzić sama, jakby chciała pokazać całemu światu jaka jest dorosła. Myślę, że jest to w pewien sposób manifest skierowany w stronę pana Marcina, by przekonać go, że nie pomyliła miłości z zauroczeniem i to, co łączy ją z siatkarzem jest czymś wyjątkowym. Tak naprawdę to nie wiem jak Michałowi idzie rehabilitacja, bo nasz kontakt nieco osłabł, ale mam nadzieję, że przylot pary na święta pozwoli mi dowiedzieć się czegoś więcej na temat stanu jego zdrowia. Może teraz powiem coś o sobie? U mnie i Alka bez zmian, czyli cudownie. Oczywiście są zgrzyty i trzaskanie drzwiami, ale dla przeprosin w wykonaniu bruneta warto się czasem pokłócić. Poza tym Alek stara się pokazać mi, że się zmienił, że romanse wywietrzały mu z głowy. Co prawda lekko podnosi mi się ciśnienie, gdy spóźnia się z powrotem do domu, ale mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że mu ufam. Poza tym nie zmieniło się jego podejście jeśli chodzi o dziecko. Ja też już przestałam go o to pytać. Chyba pogodziłam się z faktem, że nie zostanę matką. Alek pilnuje zabezpieczenia przed ciążą bardzo starannie. Chciał mnie nawet namówić na zastrzyki, ale się nie zgodziłam. Obiecałam, że będę przestrzegać przyjmowania tabletek i to mu musiało wystarczyć. Jest jeszcze coś, co zmieniło się w moim życiu, mianowicie mój tata i jego nowy związek. Już dawno pogodziłam się z tym, że rodzice nie zrobią mi tej przyjemności i nie staną się z powrotem kochającym się małżeństwem. Cieszę się, że tata także układa sobie życie u czyjegoś boku, bo już tyle razy powtarzałam, że taki facet to skarb. Grażynka, bo tak ma na imię nowa pani serca mojego ojca, to niezwykle miła i ciepła osoba. Jest taka normalna i swojska. Mogłabym o niej opowiadać bez końca. Jest wdową od bodajże 13 lat. Jej mąż zmarł na raka. Sama wychowywała syna, który w tej chwili ma 21 lat i jest niesamowity jak jego matka. Całe życie byłam jedynaczką, to może w końcu uda mi się spełnić marzenie o starszym bracie. Paweł także okazuje zadowolenie na myśl o tym, że możemy stać się rodzeństwem. Najmniej zadowolony jest Alek, ale ja nic nie mogę poradzić na jego zazdrość, bezpodstawną zresztą.
-Kochanie, wróciłem!- słyszę. Zdążył już pewnie narobić syf w przedpokoju. Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam go nauczyć porządku. Tyle razy go prosiłam, by zostawiał buty obok drzwi, a torbę zanosił prosto do łazienki. Nie daj Bóg jeśli Alek odruchowo do torby treningowej wrzuci telefon albo portfel. Wtedy mogę być pewna, że zanim wrzucę wszystko do pralki, będę najpierw musiała zebrać rzeczy z podłogi.
-Alek ile razy mam ci powtarzać żebyś nie robił takiego syfu?! Co ty myślisz, że ja nogi na loterii wygrałam?- kucam, by pozbierać brudne skarpetki i przepocone ubrania z nadzieją, że w końcu coś do niego dotrze, ale nie wiem czy będę miała tyle szczęścia.
-Co powiesz na sylwestra w Wenecji? W tym roku tak układa się kalendarz ligowy, że spokojnie możemy zafundować sobie taką podróż. Rozmawiałem z kilkoma chłopakami i myślę, że uda nam się zebrać ciekawą paczkę na wyjazd. Piszesz się na to?- patrzę na niego jak na wariata. Z jednej strony wszystko fajnie, bo Wenecja to pewnie wymarzone miejsce na to, by witać nowy rok w gronie ukochanego mężczyzny i przyjaciół, ale z drugiej strony właśnie w tym czasie będzie w Polsce przebywać moja przyjaciółka i mam tak po prostu zrezygnować ze spotkania z nią dla kilkudziesięciu godzin zabawy we Włoszech?
-Przecież wiesz, że na święta i sylwestra do Polski wraca Kinga i Michał. Myślałam, że z nimi jakoś spędzimy ten czas…- szczerze to nawet nie wiem czy oni będą w Gdańsku czy w Piotrkowie Trybunalskim. Próbowałam się skontaktować z Kingą i dowiedzieć coś na ten temat, ale nasza ostatnia rozmowa nie trwała zbyt długo, a ona sama jeszcze dokładnie nie wiedziała gdzie się zatrzymają. Jedno jest pewne, że Lijewska nie chce się spotkać ze swoją biologiczną matką, a z tego co wiem, to ona właśnie przebywa w rodzinnym mieście Bąkiewicza.
-Jezu Tola…-Akhrem przewrócił oczami. Nie pierwszy zresztą raz, gdy tylko wspomniałam o przyjaciółce. Kompletnie go nie rozumiem. Przecież już od jakiegoś czasu przestałam żyć życiem Kingi, zajęłam się w zupełności naszym. Staram się łączyć dzienne studia z prowadzeniem domu i jeszcze od czasu do czasu udaje mi się znaleźć chwilę na to, by wpaść na Podpromie i mu pokibicować.
-Czy to takie dziwne, że chce się zobaczyć z przyjaciółką? Ty ze swoimi kolegami widzisz się prawie codziennie, a ja z Kingą nie widziałam się już prawie pół roku. Tak trudno to zrozumieć?- liczę, że zadziała tu jego rozsądek.
-Dziwne jest to, że twój facet proponuje ci romantyczny wyjazd do Wenecji, a ty wolisz kisić się w Polsce. Nie rozumiem tego…
-Jeśli ty wypad z kolegami z zespołu nazywasz romantycznym wyjazdem to chyba naprawdę inaczej pojmujemy romantyzm. Po drugie nie zamierzam się kisić w Polsce tylko spotkać z przyjaciółką, która znaczy dla mnie więcej niż kilka uliczek zalanych wodą we Włoszech. Jeśli tego nie rozumiesz, to spakuj walizkę i jedź. Przypominam ci tylko, że jeszcze w grudniu z Grodna mają przyjechać twoi rodzice z chłopcami, więc może ładnie z twojej strony byłoby ich przywitać, bo ja w tym czasie będę się kisić w podróży pociągiem do przyjaciółki.-a było tak fajnie…


/Alek/
Rozmowa z Tolą wyprowadziła mnie z równowagi do tego stopnia, że wyszedłem z mieszkania z hukiem. Chciałem jak człowiek wyjechać ze swoją dziewczyną na sylwestrowy wypad, a dla niej ważniejsza jest przyjaciółka i jej problemy. Właśnie przed tym chciałem ją ustrzec. Wiem, że po powrocie Kingi i Michała w naszym mieszkaniu nie będzie już innego tematu rozmów jak tylko ciąża i cykl rehabilitacyjny. To nie jest tak, że nie mam serca, bo mi także zależy na tym by wymienionej przeze mnie parze wszystko pomyślnie się ułożyło. Chodzi o to, że chciałbym mieć czas tylko dla siebie i Lipińskiej. Może do Wenecji nie pojechalibyśmy sami, ale zawsze to lepsza odskocznia od tego co tu na miejscu. Aż sam przed sobą już jakiś czas temu przyznałem, że wsiąkłem w ten związek bez reszty. Z początku chciałem trzymać choć odrobinę dystansu, mając poprawkę na to, że coś może się nie udać i znów przyjdzie mi zaczynać wszystko od zera. Z czasem zrozumiałem, że tak źle być nie musi, a związek z Tolą ma na mnie dobry wpływ. Czy można powiedzieć, że się w końcu wydoroślało, mając prawie 31 lat na karku? Tak się właśnie czuję. Już nie wodzę za spódniczkami na ulicy i nie rozglądam się po hali w celu zlokalizowania pięknych kobiet. Szalona blondynka z Gdańska jest w centrum mojego świata i to się nigdy nie zmieni. Może i oszalałem na stare lata, ale zacząłem nawet po cichu myśleć o tym, by się oświadczyć. Nogi same poniosły mnie do baru, w którym tak dawno mnie nie było. Zaraz po rozwodzie z Natalią spędzałem tu sporo czasu. To jedno z ulubionych miejsc Izy, do których ją zabierałem.
-Kogo moje oczy widzą? Wyszedłeś po pieczywko na kolację i po drodze chciałeś się rozerwać przy piwku czy może zrozumiałeś, że nie nadajesz się do życia, do którego zmusiła cię ta blond nastolatka?- nie kryję zdziwienia, widząc za barem byłą kochankę. Wydawało mi się zawsze, że ta kobieta nie potrafi robić nic innego poza leżeniem bądź oddawaniem się przyjemności zakupów. Aż nie mogę uwierzyć, że widzę ją tutaj w fartuchu, z nieułożonymi włosami i paznokciami niemiłosiernie zapuszczonymi. Nie reaguję na jej złośliwości, bo nieopisaną radość sprawia mi jej widok w takim położeniu.
-Bida zaświeciła w oczy? Muszę ci powiedzieć, że do twarzy ci w tym fartuszku. Możesz mi przynieść piwo?- doskonale pamiętam jej złośliwości kierowane pod adresem Toli i naszego związku, gdy definitywnie kończyłem z nią znajomość. Miałbym teraz odpuścić okazję odegrania się na niej? W życiu. Usiadłem w takim miejscu, by móc podziwiać zgrabne ruchy Izy za barem. Wyraźnie się złościła, a mnie bawiły jej nerwowe ruchy. Człowiek to jednak lubi oglądać innych w sytuacjach, w których sam nie chciałby być oglądany. Nie żebym miał coś do bycia barmanem, bo to praca jak każda inna, ale ja doskonale wiem, że dla niej to jest po prostu spadek z piedestału na którym znajdowała się jeszcze jakiś czas temu.
-Musisz mi to robić?- przychodzi i stawia przede mną kufel z piwem, o mały włos nie wylewając na mnie zawartości.
-Nie wiem o czym mówisz. Przyszedłem i chcę się napić piwa. Nie miałem pojęcia, że tu będziesz. Twoje zdrowia królowo życia.- powiedziałem z sarkazmem, przypominając sobie użyte przez Izę określenie, gdy jeszcze mieliśmy płomienny romans. Moje słowa zdenerwowały ją jeszcze bardziej, ale już nie skupiałem się na tym jak miota się za ladą baru. Upiłem pokaźny łyk chmielowego napoju i zacząłem zastanawiać się nad tym co miało miejsce w naszym mieszkaniu. Trochę przesadziłem. Powinienem rozumieć, że Tola chce skorzystać z okazji i spędzić trochę czasu z przyjaciółką, ale ona też powinna zrozumieć mnie, że chcę odpocząć. Nie wiem teraz czy coś z tego w ogóle wyjdzie, bo ja zapomniałem o przyjeździe moich rodziców. Już dawno się zapowiedzieli, że przyjadą do mnie na święta, ale jakoś tak wyleciało mi to z głowy. Mi wyleciało, ale Tola o wszystkim pamięta i ma rękę na pulsie. Ile razy bez niej zapomniałbym butów na trening albo ważnych dokumentów potrzebnych na przelot samolotem z Resovią w celu rozegrania meczu z zagranicznym klubem. Może faktycznie ta Wenecja poczeka, a my spokojnie zajmiemy się ugoszczeniem moich rodziców oraz spotkaniem z Kingą i Michałem.
-Od kiedy alkohol rozwiązuje problemy?- ni stąd ni zowąd do mojego stolika przysiadła się Tola. Skąd wiedziała, że tu będę? A faktycznie, kiedyś mówiłem jej, że to jedno z moich ulubionych miejsc w Rzeszowie, gdzie można spokojnie napić się piwa i mieć pewność, że nikt nie zrobi mi zdjęcia i nie obsmaruje następnego dnia w plotkarskim portalu internetowym.
-Musiałem wyjść i ochłonąć. Nie planowałem piwa, ale jakoś tak samo wyszło. Tola przepraszam, nie chciałem się tak zachować. Możesz pomyśleć, że mam w dupie twoich przyjaciół, ale to nie jest prawda. Szczerze ci powiem, że zapomniałem też o przyjeździe moich rodziców, a w tej sytuacji nie będę się gził po Wenecji. Zostaniemy w Rzeszowie i wspólnie spędzimy sylwestra. Zaprosimy Kingę z Michałem i kilka innych zaprzyjaźnionych par. Co ty na to?-Lipińska splotła swoją dłoń z moją, więc chyba mogę liczyć na to, że zażegnaliśmy ten bezsensowny konflikt. Mam też kilka pomysłów na to jak przeprosić Tolę za swoje zachowanie, ale w tej sytuacji musimy już wracać do domu, bo ten sposób wymaga naszego łóżka i nieco bardziej intymnego otoczenia.
-Kogo moje oczy widzą? Ty pewnie jesteś Tola, obecna dziewczyna Alka?- o mój Boże, tylko nie to. Dosiadła się do nas Iza. Usiadła obok blondynki i objęła ją ramieniem. Już wiem, że za chwilę będę żałował swoich docinek kierowanych pod jej adresem, bo teraz to ona ma przewagę i może mi się tak odgryźć, że zapamiętam to na długo.
-My już wychodzimy.-podnoszę się od stolika i próbuję jak najszybciej wyprowadzić stąd Tolę, ale nie jest to takie proste.
-Nie przedstawisz mnie? No nic, zrobię to sama. Jestem Iza. Sypiałam z twoim chłopakiem zanim jeszcze uświadomił sobie, że cię kocha. Nie muszę ci chyba mówić, że po spotkaniach z tobą czasem zdarzało mu się wylądować w moim łóżku?- zamykam oczy, chcąc zapaść się pod ziemię. Raz jedyny spałem z Izą, gdy spotykałem się już z Tolą, ale to było właśnie wtedy, zanim zacząłem sobie uświadamiać, że ją kocham i nie jest mi obojętna. Potem to Iza próbowała mnie uwieść, ale ja się nie dawałem. Setki razy chciałem o tym powiedzieć blondynce, ale nigdy nie starczało mi odwagi. Bałem się, że źle to odbierze i opacznie zrozumie.
-Możesz mi powiedzieć co ona wygaduje?- chciałbym od razu zaprzeczyć, że to nie prawda, ale tylko uciekam wzrokiem, spuszczając go na buty. Właśnie w tym momencie się przyznałem do tego, że zachowywałem się nie fair. Tola wyrywa się z mojego uścisku i wybiega z baru. Kilka par oczu patrzy na nas, jakby przed ich oczami rozgrywała się scena z jakiegoś taniego soap opera.

-Tyle razy Ci mówiłam, że ze mną się nie zadziera, bo summa summarum ja i tak zawsze wygrywam i stawiam na swoim. Teraz leć i przepraszaj tą swoją małolatę. Uważaj tylko żeby cię nie posądzili o pedofilię.-wybiegam prawie natychmiast za Tolą, ale już nigdzie jej nie widzę. Próbuję się do niej dodzwonić, ale sukcesywnie odrzuca ode mnie połączenia, by w końcu wyłączyć telefon na dobre. I niech mi ktoś powie, że przez to jedno głupie piwo straciłem miłość swojego życia, to chyba się zabiję!


~*~
Nie chcę tego wymawiać głośno, ale chyba wyrosłam z opowiadań...:(