czwartek, 19 czerwca 2014

XXV

/Alek/

30 czerwca stoję pod bramą liceum Toli i Kingi, czekając aż dwie niewiasty przyjdą do mnie ze świadectwami dojrzałości. To, że obie dziewczyny zdały wiedzieliśmy już kilka minut po północy, bo wtedy Lipińska zalogowała się do systemu i zaznajomiła z wynikamy matury. Szybko też zadzwoniła do przyjaciółki i zapytała o jej rezultaty. W każdej innej sytuacji rozmawialibyśmy pewnie o jakiejś imprezie, o konkretnym chillu, który pozwoliłby dziewczynom zregenerować siły i wynagrodziłby im w ten sposób zapierdol związany z maturą. W każdej innej sytuacji, ale nie w tej jaka jest teraz. Michał odzyskał przytomność, ale nie można powiedzieć, że w jego twarzy odnajduję chociażby pierwiastek tego Michała, którego znałem za czasów jego gry w Bełchatowie. Był wojownikiem i zawsze potrafił walczyć o każdą piłkę. Teraz nie ma w nim woli walki. Jego zadziorność i waleczność ustąpiła apatii i zrezygnowaniu. Byłem u niego wczoraj z misją choć częściowego sprowadzenia jego toku myślenia na coś innego niż wypadek i niepełnosprawność, będącej w tym momencie jego udziałem. Niestety na chwilę obecną Michał jest sparaliżowany od pasa w dół, a i w lewej dłoni lekarze stwierdzili lekki niedowład, co mogło być spowodowane tym zakrzepem.
-Alek dziękuje ci za to, że byłeś wczoraj u Michała i przepraszam za jego słowa. On nie był taki, to wszystko przez ten wypadek i to, że nie może chodzić. Nie wiadomo czy w ogóle będzie mógł…- jest mi niemiłosiernie szkoda Kingi, bo dziewczyna nie zasłużyła na to, by przechodzić przez to wszystko. Razem z Tolą staramy się jej pomagać jak tylko możemy, ale nie jest to takie proste, bo Bąkiewicz tej pomocy od nas nie chce. Nie życzy sobie naszej obecności, na mnie wczoraj wezwał do sali pielęgniarkę i powiedział, że nie życzy sobie, bym pojawiał się u niego w odwiedzinach. Nie zraziłem się tym szczególnie bo ja wiem, że on nie jest taki. Po prostu sobie nie radzi z całą sytuacją, a ludzie w takich chwilach różnie reagują na stres.
-Nie ma o czym mówić. Powiedzcie mi dziewczyny czy macie ochotę na lody czy pizzę? Bo to, że gdzieś pójdziemy uczcić wasze wyniki jest pewne, pytanie tylko gdzie chcecie to zrobić.- moja blondynka nie będzie miała na pewno nic przeciwko, ale już widzę, że Lijewska chce się wykręcić od tego i pewnie jak najszybciej znaleźć się w szpitalu.
-Kinguś nie daj się prosić. Posiedzimy godzinkę, może dwie i potem z Alkiem odwieziemy cię do szpitala.- Tola potrafi ją przekonać i całe szczęście, bo Kinga nie może żyć tylko szpitalem i Michałem. Powinna też od czasu do czasu pomyśleć o sobie i dziecku.
Z uśmiechem odpalam silnik samochodu i kieruję go do przytulnej kawiarni, którą zdążyłem kiedyś odwiedzić ze swoją dziewczyną. Nie znam jeszcze dobrze Gdańska, choć obiektywnie patrząc, jestem tu już drugi tydzień. Może nie cały czas, bo byłem w Rzeszowie już dwa razy, ale staram się czas przed zgrupowaniem reprezentacji Białorusi spędzić z Tolą. Do tej pory nie powiedziałem jej jeszcze o tamtej nocy z Izą i jak tak patrzę na rozwój wydarzeń, to chyba nigdy tego nie zrobię. Derkowska przestała do mnie dzwonić i chyba dała sobie spokój z wymuszaniem na mnie swoich rozwiązań. Nie ślinię się już na widok innych kobiet. Kocham blondynkę i mówię to z całą odpowiedzialnością za te słowa. Może wzbraniałem się przed tym uczuciem do ostatniej chwili i Tola do tej pory nie wie, że w moim sercu zakorzeniło się prawdziwe uczucie skierowane do niej, ale tak właśnie jest i jestem tego pewien. To co stało się z Michałem skłoniło mnie do przemyśleń. Zrozumiałem, że w życiu tak naprawdę jest niewiele pewnych rzeczy, ale jak się ma kogoś bliskiego sercu, to wszystko można znieść i łatwiej się podnieść nawet z największych opresji.
-To co po piwku?- ja będę prowadził, a dziewczyny niech piją. Cholera! Zapomniałem, że Kinga nie może. Blondynka popukała się w czoło i zamówiła dla niej sok z czarnej porzeczki, a dla nas po okicimowym radlerze. No tak, Lijewska może nas porozwozić, bo też może pochwalić się dokumentem upoważniającym do prowadzanie samochodu. Nie wiem tylko czy to najlepszy pomysł, bo jeśli obie przyjaciółki jeżdżą podobnie, to z mojego skromnego Infiniti może pozostać niewiele…

…czas leciał nam w miłej atmosferze, a co najważniejsze widać było, że Kinga odprężyła się i chociaż na chwilę zapomniała o codziennych troskach i zmartwieniach. Dziewczyny śmiały się na cały głos, gdy opowiadałem im, że zaspałem na swój egzamin dojrzałości, choć na Białorusi wygląda on nieco inaczej, i złamałem rękę, przewracając się na wejściowych schodach do szkoły. Na szczęście to była lewa ręka, więc spokojnie mogłem napisać co miałem do napisania, a potem biegiem na pogotowie, bo ból stawał się nie do zniesienia.
-Same widzicie, że wasze stresy to nic w porównaniu z tym co przeżyłem ja. Już masz Kinga sprecyzowane plany jeśli chodzi o studia? Rozumiem, że nie ujrzymy cię w Rzeszowie?- Lipińska zdecydowała się na rzeszowską uczelnię. Będziemy mieszkać razem. W moim mieszkaniu, pod czujnym okiem Marka. Trochę się tego wszystko obawiam, ale może nie będzie tak źle.
-Wszystko będzie zależeć od Michała. Nie zostawię go teraz, nawet za cenę moich aspiracji uczelnianych. Podejrzewam, że zamieszkamy w Częstochowie. O wilku mowa…- w torbie Lijewskiej rozbrzmiała komórka. Wygrzebała ją z torby i odebrała połączenie. Po jej minie nie mogliśmy wywnioskować kto jest adresatem połączenia.
-Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że Michał dzwoni…
-E tam, ja myślę, że Marcin…- zaśmiałem się głośno na widok myślicielskiej miny Toli.
-Michał nie denerwuj się. Zaraz do ciebie przyjadę.-a więc to Bąkiewicz. Ogarniamy się szybko, płacimy za piwo, pizzę i wychodzimy z knajpy. Oddaję Kindze kluczyki do samochodu. Szatynka wsiada za kierownicę i odwozi nas do domu Toli.
-Weź mój samochód i jedź do szpitala. Nam i tak nie będzie już potrzebny, a ty nie będziesz się tłukła przez pół miasta autobusem.- na początki Kinga nie chce się zgodzić, ale po wkroczeniu przyjaciółki już nie dyskutuje, dziękując mi za pomoc. Lubię tę dziewczynę. W ogóle zaczęło mi się podobać to życie, które przyszło mi prowadzić u boku Toli, razem z wszystkimi jego dobrodziejstwami. Na początku miałem obawy, że będę się czuł w towarzystwie nastoletnich dziewczyn jako weteran z ubiegłego wieku, ale wcale nie jest tak źle. Zawsze, gdy potrzebuję odmiany tematu, to mogę liczyć na chłopaków z Rzeszowa.
-To ładnie z twojej strony, że tak pomagasz Kindze. Cieszę się, że przypadliście sobie do gustu, bo to byłaby dla mnie ogromna tragedia, gdybym musiała wybierać między tobą a nią.-nie ma takiej potrzeby. Dopóki ja jestem z Lipińską może być pewna, że zrobię wszystko, by blondynka mogła pielęgnować tą piękną przyjaźń.

/Michał/

Frustracja towarzyszy mi od dnia, w której odzyskałem przytomność i zacząłem funkcjonować od pasa w górę. To co poniżej to tylko bezwładna część mojego ciała, która nie słucha moich poleceń. Nie mogę podnieść nóg do góry, nie mogę zgiąć ich w kolanie. Nie czuję nic, gdy ordynator każdego dnia na porannym obchodzie wbija mi ogromną igłę w piętę, by sprawdzić czy kończyny zaczęły odbierać bodźce z zewnątrz. Na początku mówiono mi, że po takim urazie to normalne i trzeba uzbroić się w cierpliwość, a wszystko wróci do normy. Czekałem dwa tygodnie, słuchając pocieszających słów, choć w środku aż cały gotowałem się ze złości. Przez te dwa tygodnie potrafiłem jednak panować nad emocjami. Teraz już nie potrafię. Wybucham coraz częściej i coraz gwałtowniej. Najczęściej ofiarą moich ataków jest niestety Kinga. Wyżywam się na niej za to co mnie spotkało, choć ona nie jest niczemu winna. Pojawia się u mnie codziennie. Siedzi przy łóżku i zachowuje się tak, jakbym był chory na grypę. Opowiada o wszystkim, nawiązuje do różnych tematów, skrzętnie omijając moje kalectwo. A ono jest i jego nie da się pominąć, nie da się o nim zapomnieć. Nie chcę, by Lijewska litowała się nade mną. Wczoraj powiedziałem jej, by nie przychodziła dziś do mnie i po odebraniu wyników matury poszła ze znajomymi na miasta i zaszalała jak każda normalna maturzystka. Zrobiła to. Nie przyszła do mnie, a mnie znów ogarnęła złość. Zacząłem sobie zdawać sprawę z tego jak wielkim stanę się dla niej ciężarem, gdy będzie utrzymywać ten związek dalej. Nie zniosę myśli, że jestem dla niej balastem, kulą u nogi. Do tego jeszcze dziecko. Tak się cieszyłem, że zostaniemy rodzicami, a wychodzi na to, że to ona będzie musiała wziąć odpowiedzialność za to dziecko, bo ja będę potrzebował takiej samej opieki jak ono. Użalanie się nad sobą nie popłaca, ale taka jest prawda.
-Już jestem. Przepraszam, że tak długo to trwało, ale nie mogłam zaparkować.- wszystkie co związane z samochodem wywołuje u mnie złe skojarzenia. Co noc śni mi się ten sam koszmar. Jadę samochodem i widzę, że już nic nie jestem w stanie zrobić, czekając na uderzenie.
-Wzięłaś samochód rodziców?
-Nie. Alek mi pożyczył. Byliśmy na pizzy, a on i Tola wypili po piwie, więc odwiozłam ich do domu i przyjechałam do ciebie. Chcesz zobaczyć moje świadectwo maturalne?- kiwam głową od niechcenia. Przyglądam się procentowemu zestawieniu osiągnięć Kingi, ale nie jestem w stanie cieszyć się jej szczęściem. Zdała maturę bardzo dobrze, więc bez problemu przyjmą ją na Uniwersytet Warszawski.
-Nie chce nawet słyszeć tym, że będziesz studiować w Częstochowie. W ogóle Kinga musimy porozmawiać. Przemyślałem sobie wszystko i doszedłem do wniosku, że powinnyśmy się rozstać…- wydawało mi się, że te słowa przyjdą mi z o wiele większą łatwością i swobodą. Już od kilku dni układałem sobie w głowie co mam jej powiedzieć, ale gdy widzę jej przerażony wzrok, to nie mam już tyle odwagi.
-Ty chyba nie mówisz tego poważnie. Michał ja cię kocham i chyba nie myślisz, że zostawię cię tylko dlatego, że nie możesz chodzić. Wierzę, że to się nie długo zmieni i myślę, że ty też powinieneś trochę więcej wiary w to wszystko włożyć, a nie wygadywać jakieś bzdury.- Kinga obraca to wszystko w żart, ale nie mogę się na to zgodzić. Może i nie wierzę w to, że uda mi się wrócić do sprawności z przed wypadku, ale nie wierzę też w to, że nasz związek może się udać na dłuższą metę. Nie zniósłbym świadomości, że Kinga jest ze mną tylko z litości i obowiązku. Wolę, by mnie nienawidziła za to, że chcę się rozstać niż udawała, że jest u mojego boku szczęśliwa. 19-letnia kobieta nie może brać na siebie takiego jarzma jakim jest z życie z ponad trzydziestoletnim kaleką.
-Mówię jak najbardziej poważnie Kinga. Musisz ode mnie odejść i postarać się ułożyć sobie życie ze zdrowym mężczyzną. Chciałbym tylko byś od czasu do czasu dała mi możliwość zobaczenia się z dzieckiem, ale jeśli nie będziesz chciała tego robić, to uszanuję twoją decyzję. Nie martw się, ja zadbam o jego przyszłość. Postanowiłem założyć konto dla juniora i włożyć na nie wszystkie swoje oszczędności, jakie udało mi się zdobyć podczas grania w siatkówkę. Chociaż w ten sposób będę z nim.
-Nie masz prawa decydować! Nie po tym co przeszliśmy, nie po tym jak musieliśmy walczyć o tę miłość. Teraz gdy mój ojciec nas zaakceptował, gdy możemy być ze sobą bez przeszkód ty mi mówisz, że chcesz się rozstać?! I nie wyskakuj mi tu z kontem w banku, bo dziecko potrzebuje ojca, a nie kilku zer na koncie!- chciałem uchronić ją od zdenerwowania, ale mogłem przewidzieć, że ciężko będzie taką rozmowę przeprowadzić bez nerwów.
-Dziecko potrzebuje zdrowego i silnego ojca. Takiego, które będzie nosił je na rękach, pokazał świat i pomagał wchodzić w życie. Wyobrażasz sobie nasze spacery? Będziesz pchała wózek z dzieckiem i jego ojca na inwalidce. Tego chcesz? Chcesz, by dziecko patrzyło na ojca kalekę, które nie może pograć z nim w piłkę czy zabrać do kina? Ja tego nie chcę!- Kinga płacze. Coraz większe łzy spływają z jej policzków.
-Powtórz jeszcze raz, że nie chcesz być ze mną, a obiecuję ci, że już nigdy nie zobaczysz ani mnie ani dziecka…
-Nie chcę być z tobą Kinga. Ty za kilka lat też nie chciałabyś ze mną być. Kocham ciebie i nasze dziecko. Zawsze będę was kochał, ale nie mogę pozwolić, byście marnowali swoje życie ze mną. Przepraszam, że cię skrzywdziłem, ale jeszcze bardziej przepraszam cię za to, że w ogóle pojawiłem się w twoim życiu. Gdyby nie ja, pewnie teraz cieszyłabyś się zdaną maturą i myślała o zasłużonych wakacjach. Przepraszam Kinga za wszystko…
-Myślałam, że masz o mnie inne zdanie. Chciałam być z tobą i pomóc ci odzyskać sprawność. Czułam, że gdy urodzi się dziecko, ty nabierzesz ochoty do walki i się nie poddasz. Tak bardzo wspierałeś mnie, gdy ja potrzebowałam pomocy. Pomogłeś mi wyjść z depresji, gdy tak bardzo skrzywdzono mnie jako kobietę. Otworzyłeś mi na nowo drogę do życia i pokazałeś, że wcale nie muszę zamykać się przed światem, bo życie jest zbyt piękne, by z niego nie korzystać. Zachowałeś się tak dojrzale, gdy jak grom z jasnego nieba spadła na nas wiadomość, że jestem w ciąży. Pokazałeś mi, że to nie koniec świata. Odwiodłeś od koszmarnego pomysłu jakim byłoby usunięcie ciąży. Za to ci właśnie dziękuję. Dzięki tobie to dziecko żyje. Szkoda tylko, że teraz masz nas w dupie i nie chcesz mi pomóc go wychować. To jest twój wybór i pamiętaj, że od pewnych decyzji nie ma odwrotu. Nie chcesz nas, to trudno. Pamiętaj, że to ty zrezygnowałeś z nas, a nie my z ciebie. I nie wykręcaj się moim dobrem, bo to tylko zwykła ściema. Byłabym szczęśliwa, gdybym miała ciebie. Myślisz, że mnie uszczęśliwiasz, ale to zbyteczne. Mogłam byś szczęśliwa u twojego boku, a będę nieszczęśliwą, samotną matką. Dzięki wielkie Michał…


~*~
Michał wrócił do żywych, ale jest kolejna fala problemów i mogę Wam powiedzieć, że nie ostatnia...



6 komentarzy:

  1. Biedny Michaś. W pewnym sensie rozumiem jego decyzje odnośnie związku z Kingą. Niemniej jednak to, że ją rozumiem wcale nie oznacza, że ją popieram - wręcz przeciwnie. Swoją decyzją przekreślił szanse ich wszystkich - Kingi na bycie szczęśliwą u jego boku, ich dziecka na możliwość wychowywania się w pełnej rodzinie i swoją na dalszą walkę o samego siebie. Z dala od osób, które kocha z pewnością nie powróci do sprawności, załamie się i aż boję się pomyśleć, że może dojść do najgorszego. Ale to wszystko może się jeszcze zmienić, musi tylko tego bardzo mocno chcieć!

    Alka wzięło, że aż miło się czyta o jego uczuciu do Tośki, niemniej jednak uważam, że powinien jej powiedzieć o tym incydencie z Izabelą (no nienawidzę tego imienia, naprawdę nienawidzę - 3/4 z Izabel, które znam są, delikatnie mówiąc, idiotkami). Nie można budować swego szczęścia na kłamstwie, a każde kłamstewko, nawet jakieś maleńkie, prędzej czy później wyjdzie na jaw.

    Pozdrawiam kochana i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No chyba nie! Michał to chyba mózg stracił w tym wypadku a nie sprawność! Po kim jak po kim, ale po nim się nie spodziewałam takiej akcji. Naprawdę. Rozczarował mnie, Kingę, ich dziecko i zapewne całą rodzinę i gromadę znajomych.
    Teraz może już tylko żałować.
    Biedna Kinga, została sama z dzieciątkiem i złamanym sercem, a chciała wszystko poświęcić dla Michała. Wcale nie z litości...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Michał oszalała! Totalnie absolutnie mózg wypłynął mu uszami! Kinga powinna mu przedstawić przykład tego żużlowca Krzysztofa Cegielskiego, który ma zerwany rdzeń kręgowy ale do własnego ślubu szedł!!!!! podpierając się specjalnym chodzikiem. Sam mówił, że to nie cud tylko 10 lat ciężkiej pracy, żeby stanąć na własnych nogach. Michał mnie zawiódł. Mimo tego, że cierpi to nie potrafię mu teraz współczuć. Może później, jak mi przejdzie. Druga rzecz jest taka, że Kinga nie powinna brać pod uwagę jego słów i nie unosić się honorem, bo to dziecinne jest!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie czytać o ustatkowanym Alku, o tym że przy Toli się zmienił, ale to pryśnie niczym bańka mydlana gdy ta dowie się o jego skoku w bok bo jestem pewna że sie dowie bo ty uwielbiasz z takimi rzeczami wyskakiwać. Co do Bąkiewicza to teraz z chęcią połamałabym mu ten kręgosłup doszczętnie, co to w oóle za zachowanie jak można w takiej sytuacji zostawiać swojadziewczynę, do tego w błogosławionym stanie. Prędzej bym uwierzyła że to Kinga zostawi jego. Ja rozumiem że nie chce jej obciążać opieką nad jego osobą, ale to można jakoś pogodzić, niestety Michał przyjął taktykę wściekłego na cały świat i co myśli ze to mu pomoże jak widać na razie mu szkodzi i to bardzo, nie tylko fizycznie ale i na głowę

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka kiedy następny bo już nie mogę się doczekać co będzie dalej??

    OdpowiedzUsuń