/Kinga/
Nie dowierzam! Nadal nie dowierzam, że mam chłopaka,
że jest nim 32-letni mężczyzna i, że jest nim Michał Bąkiewicz. Wracam do
Gdańska na skrzydłach, ale jednocześnie i pełna obaw, bo pan Marek nieświadomy
zupełnie sytuacji w rozmowie z Justyną wygadał się, że widział mnie w
Bełchatowie całą i zdrową. Dzwoniło już do mnie pół rodziny, na czele z
dziadkiem Eugeniuszem. Jak już senior rodziny dzwoni do mnie z osobistą
reprymendą to znaczy, że nie jest dobrze. Na dworcu czeka na mnie wściekły Krzysiek.
Myślałam, że przynajmniej on będzie trzymał moją stronę. Chyba się pomyliłam,
bo jego mina mówi mi wszystko.
-Nawet nie masz pojęcia jak niesamowicie jestem na
ciebie wkurwiony!- wbija mnie tymi słowami w ziemię do tego stopnia, że boję
się z nim wracać do domu. On w życiu na mnie nie krzyczał. Nawet, gdy
spiłowałam tej jego lali kawałek szpilki, to potrafił się z tego śmiać. Patrzę
nieśmiało na zegarek. Dochodzi 23 i naprawdę nie uśmiecha mi się podróż nocną
linią tramwajową. Mogłabym co prawda unieść się honorem i zamówić taksówkę, ale
jak na złość zamiast gotówki, zapakowałam dziś ze sobą w podróż do Bełchatowa
kartę kredytową.
-Jak cię tak wkurwiam, to po co mnie przyjechałeś?!-
wet za wet panie Lijewski, w końcu jesteśmy rodziną i coś po nim na pewno
odziedziczyłam.
-Dlatego, że w całym towarzystwie jestem chyba
jedyną osobą, która nie chce cię uszkodzić. Justyna o mały włos nie dostała
zawału, gdy zauważyła twoje zniknięcie, Marcin wsiadł w pierwszy lepszy samolot
i przyleciał do domu, a moja matka, a twoja babcia, od samego rana jedzie na
walerianie, bo jej kochanej wnusi zamarzyła się podróż do Bełchatowa! Wsiadaj
do samochodu i nie pogrążaj się!- w tym wszystkim potrafi być jeszcze
gentlemanem, bo otwiera mi drzwi, ale zamyka je tak, że nie jestem pewna, że
nic się z nimi nie stało. Dobra, to zrozumiałe, że rodzina się o mnie martwi,
ale nie ma przecież o co robić awantury. Nie wyjechałam na Antananarywę, tylko
do Bełchatowa, a to jednak jest różnica. Mam te 19 lat i myślę, że już mogę
wziąć za siebie odpowiedzialność, bez anonsowania swoich planów. Owszem, mogłam
powiedzieć, że planuję wyjazd do Bełku, ale przecież oni nigdy by się na to nie
zgodzili, gotowi zamknąć mnie w pokoju o chlebie i wodzie.
-I mam rozumieć, że wszyscy czekają teraz w
domu, gotowi mnie rozszarpać?- po co ja w ogóle o to pytam. Skupiona na słowach
Krzyśka zapomniałam, że do Gdańska wracała ze mną Tola. Nic nie mówi. Pewnie boi się, że jak stanie w
mojej obronie, to i jej się dostanie. Lepiej niech się nie odzywa i nie drażni mojego
wujka, bo nie chciałabym, by była obiektem wyżywania się młodszego brata mojego
staruszka.
W samochodzie panuje przeraźliwa cisza. Myślałam
przez chwilę o tym, by włączyć radio, ale szybko spanikowałam i dałam sobie
spokój. Kiedy odwieźliśmy moją przyjaciółkę do domu, Krzysztof już nie musiał
udawać względnego opanowania. Zaczął się na mnie wydzierać od nowa, na początku
powtarzając te same teksty co na dworcu. Przyjmowałam je z pokorą, ale gdy jego
noga niebezpiecznie mocno opadła na pedał gazu, musiałam interweniować.
-Kurwa! Rozumiem, że jesteś na mnie zły, jak i cała
rodzina, ale możesz pozwolisz mi bezpiecznie dojechać do domu i wysłuchać tego,
co mają mi do powiedzenia?!- jechaliśmy ponad 100 w terenie, gdzie ograniczenie
wynosi 50 km/h. Ja wiem, że ta prędkość nie jest duża, ale przejeżdżanie na
czerwonym świetle w moim odczuciu jest już przesadą. Spuszcza nogę z gazu, a ja
mogę oddychać z ulgą. Nie długo. Każdy kolejny krok, który zbliża mnie do
wejściowych drzwi domu jest coraz cięższy. Boję się tego jazgotu i krzyku,
który mi zgotują. Mogłam to jakoś inaczej rozegrać, ale mimo wszystko nie
żałuję. Michał powiedział, że mnie kocha, a i ja wyznałam swoje uczucia.
Oczywiście na razie to wszystko jest takie świeże i nie można brać tych słów z
całkowitą pewnością, ale i tak jestem szczęśliwa. Szczęśliwa i przerażona.
Targają mną sprzeczne emocje.
-Kinga!!!- najpierw wszyscy po kolei tulą mnie tak,
jakby wróciła cała i zdrowa z wojny. Hello? To był tylko wyjazd do Bełchatowa.
Wyjazd do mojego…chłopaka. Potem jednak zaczyna się prawdziwe piekło. Dzieciaki są u sąsiadów, więc nikt nie
przebiera w słowach. Oczywiście prym w tym wszystkie wiedzie mój ojciec.
Myślałam, że on był wściekły wtedy, gdy mówiłam mu o Michale, jak więc zatem
nazwać jego obecny stan? Jego pociemniałe zezłości oczy i złowrogi wyraz
twarzy nie wróżą niczego dobrego.
-Nigdy nie myślałem, że to powiem Kinga, ale
strasznie mnie zawiodłaś. Kiedy się urodziłaś, byłaś moim słoneczkiem i zawsze
dodawałaś mi wiary do walki. Twoje narodziny sprawiły, że szybko musiałem
dorosnąć i poradzić sobie z otaczającą mnie rzeczywistością. Myślę, że dzięki
tobie udało mi się tyle osiągnąć. A jak jest teraz? Same problemy, strach i
ból.
-Tato, ja nie chciałam. Ja się tylko zakochałam,
ja…- szlocham cichutko. Nie liczyłam na to, że ktoś mnie przytuli, ale Krzysiek
nie wytrzymał. Nigdy nie lubił, gdy płakałam. Podszedł i zagarnął mnie do
siebie ramieniem.
-Ty nigdy nie chciałaś. Ty nigdy nie chciałaś
zapalić papierosa w szkole, nie chciałaś się upić do nieprzytomności na
dyskotece. Ty nigdy nie chciałaś, a mimo wszystko to robiłaś. A teraz jeszcze
ta pożal się Boże miłość do Bąkiewicza. Nadal do ciebie nie dociera, że on ma
32 lata i jest od ciebie o trzynaście lat starszy?- mówi już nieco spokojniej,
a mimo wszystko to właśnie te słowa bolą mnie najbardziej. Wiedziałam, że moje
zachowaniu nie należy się pochwała i to zrozumiałe, że rodzice go nie
pochwalają, ale teraz poczułam się jak śmieć. Jak kula u nogi, która przynosi
tylko i wyłącznie wstyd swojej poukładanej rodzinie.
-Dociera to do mnie. Dociera też do mnie coś
zupełnie innego. Wstydzisz się mnie i ja to rozumiem. Jestem w końcu córką
Marcina Lijewskiego, a to do czegoś zobowiązuje. Powinnam nadal kończyć szkołę
z czerwonym paskiem, być olimpijczykiem we wszystkich dziedzinach nauki.
Powinnam być wzorem jak cała moja rodzina. A jestem? W gimnazjum groziło mi
dyscyplinarne wyrzucenie ze szkoły, wracałam do domu pijana w ubraniach
odrażająco cuchnących wypalonymi papierosami, zostałam zgwałcona na studniówce,
a do tego jeszcze zakochałam się w mężczyźnie w porównywalnym wieku co mój
ojciec. Przepraszam, że taka jestem, ale inna nie potrafię. Mam nadzieję, że
Natalia i Kacper wniosą coś więcej. Coś, czego nie wniosłam ja.- chyba już od
dawna leżało mi to na sercu. Świadomość, że nie pasuje zupełnie do swojej
rodziny. Wyswobadzam się z uścisków Krzyśka i idę do swojego pokoju,
zostawiając tatę i dziadka w osłupieniu, a pozostałą resztę ze łzami w oczach.
Nawet mój Krzyś się rozpłakał. Cóż, mówiłam to, co czuję.
Moja poduszka jest tak mokra od łez, że z
powodzeniem mogłabym ją wyzymać z wody. Nie mogę się opanować. Nie wiem co
robić dalej. Muszę skończyć szkołę, więc nie będę się nigdzie wyprowadzać.
Postaram się maksymalnie skoncentrować na nauce, by wystartować na studia w
Warszawie lub Łodzi. Łódź będzie zdecydowanie bliżej Michała. Na myśl o nim
chwilowo się uspokajam. Zadzwoniłabym do niego, ale nie chcę mu zawracać głowy
przed jutrzejszym meczem. Podnoszę się niechętnie z łóżka i chwytam za moją
listonoszkę, w której przywiozłam coś z Bełchatowa. Moja koszulka z jego
nazwiskiem i statuetka, którą mi podarował. Stawiam ją na nocnej szafce i
próbuje zasnąć, wpatrując się w nią. W między czasie piszę do niego sms
zapewniając, że nie jest tak źle jak mi się wydawało. Piszę również do Toli,
ale jej już piszę prawdę. Obiecuję w wiadomości, że wszystko wyjaśnię jej
jutrzejszego dnia w szkole, bo dziś już naprawdę nie mam ochoty na rozmowę.
Dochodzi 2. W końcu przychodzi i sen. Przez najbliższych 5 godzin postaram
się odprężyć, a potem znów napierać będą na mnie problemy, z którymi będę
musiała się zmierzyć.
Największa
nadzieja wyrasta z bezsilności.
/Tola/
Mam jeden wielki burdel w głowie i w ogóle nie wiem
na czy
mam skupić uwagę. Sama nie wiem co już jest ważne, a co jeszcze
ważniejsze. Siedząc na historii i słuchając o rotmistrzu Pileckim najważniejsze
jest dla mnie by wytrzymać jeszcze te 15 minut i móc iść do domu. Dopiero tam
zajmę się prawdziwym życiem. Wysłucham kolejną porcję zachwytu mojej matki na
temat Alka, potem do niego zadzwonię i jak już od jakiś dwóch tygodni opowiem
mu co działo się u mnie. Moja rodzicielka mówi, że to takie słodkie, a ja wcale
takiego zdania nie jestem. Owszem podoba mi się to, że brunet jest zainteresowany
moją osobą, ale czy on aby na pewno nie udaje? Nikt mi nie może dać takiej
gwarancji. Pierwsza euforia minęła i zaczęły się problemy. Nie radzę sobie
kompletnie ze świadomością, że Alek znajduje się kilkaset kilometrów ode mnie i
może robić wszystko, na co ja nie mam w ogóle wpływu. Przecież nie tak łatwo
zmienić przyzwyczajenia i nawyki. Na myśl, że za moimi plecami pieprzy się z
innymi kobietami, robi mi się nie dobrze. Nie chce go jednak za każdym razem
pytać czy aby na pewno nie zagiął parolu na inną laskę, bo pomyśli sobie, że
kompletnie mu nie ufam.
-A teraz moi drodzy mam dla was dobrą wiadomość.
Dziś rano do szkoły dotarły zdjęcia i film z waszej studniówki. Co powiecie na
to, by obejrzeć go na najbliższej godzinie wychowawczej, zahaczając też trochę
historii?- w klasie słychać piski i wrzaski. Wszyscy jak najbardziej popierają
pomysł naszej wychowawczyni. Wszyscy z wyjątkiem mnie i Kingi, która na samo
wspomnienie o tamtym dniu nerwowo się wyprostowała, wbijając wzrok w okno.
Widzę, że walczy z łzami i nie wiem co mam teraz zrobić. Jak dodać jej otuchy,
co powiedzieć? Pani Kostrzewska także zauważa, że coś jest nie tak. Już nie
wymachuje tak żywiołowo płytą ze studniówki i nie wspomina ochoczo związanych z
nią przygotowań. Wiadomo, że klasa może sobie oglądać tę płytę jak chce, ale
może my z Kingą nie będziemy musiały w tym uczestniczyć. Choć ona o tym nie
mówi, to ja wiem, że nadal to przeżywa. Kiedyś próbowałam się dowiedzieć co
dokładnie stało się tamtego wieczoru, ale powiedziała, że jeszcze nie potrafi o
tym mówić. Nadal ma koszmary senne, nadal boi się zostawać w obecności kolegów
z klasy. Tylko przy Bąkiewiczu czuje się pewnie. Powiem szczerze, że ja z
początku miałam do niego żal o to, że przyjechał. Gdyby nie jego wiadomość,
Lijewska siedziała by na dupie i nie próbowała wydostać na zewnątrz. Z drugiej
strony miałam też żal do siebie, bo ona z początku nie chciała do niego wyjść i
to ja ją do tego namówiłam. Jak jest teraz? Widzę, że obecność Michała dużo jej
daje. Ich znajomość wygląda zupełnie inaczej niż moja z Alkiem. U nich wydaje
się, że wszystko jest takie naturalne. Bąkiewicz do Gdańska przyjeżdża tylko po
to, by zobaczyć się z nią na godzinkę czy dwie. Nie przyjeżdża do jej
rodzinnego domu, bo nie jest tam mile widziany, a mimo wszystko nie poddaje
się. Trudno mi odpowiedzieć na pytanie czy Akhrem byłby gotowy na coś takiego.
Na razie to ja jeżdżę do Rzeszowa i to są nasze jedyne możliwości spotkań.
Długo jednak tak nie pociągniemy, więc i on musi wykonać jakich znaczący ruch w
moją stronę. Może gdy pojadę na studia do Rzeszowa to wszystko będzie wyglądać
inaczej? Tak, to znowu ja przejmę inicjatywę, ale z drugiej strony on ma pracę
jaką ma i dla mojego widzimisię nie rzuci klubu i nie przeprowadzi się do
Gdańska. Mi jest łatwiej zacząć studia w stolicy Podkarpacia i tak też chyba
zrobię. Kinga też będzie pewnie chciała studiować w takim mieście w którym
będzie bliżej Bąkiewicza, więc wybaczy mi moje egoistyczne myślenie i
wyprowadzkę na drugi koniec Polski.
-To wasze płyty dziewczyny.- podchodzi do nas Marcin, dotykając zupełnie niechcący ramienia Kingi. W jej oczach lśnią łzy. Widzę, że nerwowo zagryza wargi, byleby tylko nie krzyczeć z przerażenia. W końcu zbiera swoje rzeczy do torby i wybiega z klasy. Oszołomiony Marcin nie wie co się stało. Nie zrobił przecież nic złego. Pani Kostrzewska patrzy na mnie wyczekująco, jakby oczywistym było, że mam pobiec za przyjaciółką. Tak też robię. Na korytarzu rozglądam się bezradnie i nie przychodzi mi nic innego do głowy jak damska toaleta. Idę tam i słyszę dość głośny płacz. Siedzi w jednej z kabin, zamknięta i zrozpaczona.
-Kinga, otwórz. Jestem sama, nie bój się.- czekam kilka chwil i w końcu otwierają się drzwi. Rozmazany makijaż tak jak wtedy w Bełchatowie. Ogólny jej stan nie napawa optymizmem. Nie wiem czy nie powinna spróbować poszukać pomocy u psychologa. Rozumiem, że Michał daje jej wsparcie i to on jej pomaga, ale z całym dla niego szacunkiem, nie jest w tej dziedzinie fachowcem.
-Nie lubię, gdy dotyka mnie jakiś inny mężczyzna niż Michał. Boję się wtedy…- ja ją rozumiem, ale taki stan na dłuższą metę nie powinien mieć miejsca. Niedługo zacznie studia, gdzie na uczelni będzie o wiele więcej mężczyzn, do tego zupełnie jej nieznanych. Musi nauczyć sobie z tym radzić.
-Kinguś ja wiem, ale tak nie można. Musisz się przełamać. Myślę, że powinnaś skorzystać z pomocy psychologa. U nas w szkole przecież jest fajna kobitka i ona na pewno będzie w stanie ci pomóc.- miałam pewne obawy przed wypowiedzeniem tych słów, ale Lijewska wzięła je na klatę. Widać, że chyba sama o tym myślała. Dla nas Polaków, granica między psychologiem a psychiatrą jest zupełnie niewielka i jak się komuś mówi, że korzysta się z usług terapeuty, to od razy musi się mieć problemy psychiczne. Owszem, jakiś problem ma się na pewno, ale nie taki, by uważać kogoś od razu za osobę niezrównoważoną psychicznie.
-Pójdziesz do niej ze mną?- skąd w ogóle to pytanie. Jasne, że pójdę i zrobię wszystko, byle tylko jej pomóc. Mogę nawet siedzieć z nią u pani psycholog na każdej długiej przerwie, jeśli ma to pomóc jej wrócić do normalnego życia.
-Pewnie, że tak. Kostrzewska i tak nie ma już nic mądrego do powiedzenia, więc chodźmy do niej już teraz.- najpierw jednak przyciągnęłam ją do siebie i przytuliłam. Musi wiedzieć, że ją rozumiem i zawsze będę przy niej…
…minął tydzień od tamtego dnia, w którym Kinga zdecydowała się zasięgnąć fachowej pomocy. Z tego co zdążyłam wywnioskować, wiem tylko o tym ja i Michał. Szatynka nadal nie ma najlepszych relacji z macochą, a z ojcem nie rozmawiała od tamtej pamiętnej niedzieli. Cóż, u mnie wygląda to wszystko zdecydowanie prościej. Może od czasu do czasu tata strofuje mnie i mówi, że związek z dojrzałym mężczyzną ma swoje minusy, ale zdecydowanie jest nastawiony na wspieranie mnie, a nie wymuszanie na mnie jakichkolwiek decyzji. Tata nawet załatwił mi miejsce w bydgoskim hotelu, w którym siatkarze Resovii zatrzymają się podczas swojego pobytu, związanego z półfinałami PlusLigi. Mam trochę wyrzuty sumienia, że zamiast skupić się na powtórkach do matury, to śmigam po siatkarskich miastach, ale chcę zrobić Alkowi przyjemność. Wydaje mi się, że lubi gdy ktoś od niego jest na trybunach i mocno go dopinguje. O to ostatnie nie może się martwić, bo zawsze zdzieram gardło i nie szczędzę dłoni, którą obijam klaskaczem. Chciałam na ten wyjazd wyciągnąć przyjaciółkę, ale stanowczo zaprotestowała. Nie boi się, że jakiś mężczyzna na nią wpadnie. Odmówiła mi, ponieważ jak twierdzi, należy mi się chwila prywatności z Akhremem. Protestowałam, ale Kinga nie z tych, którym łatwo narzucić swoje zdanie i wolę. Musiałam spasować.
-Tola, twoja komórka dzwoni!- z dołu słychać krzyk mamy. Zostawiłam komórkę w kuchni, gdy jadłam obiad. Zbiegłam szybko po schodach i odebrałam połączenie.
-To wasze płyty dziewczyny.- podchodzi do nas Marcin, dotykając zupełnie niechcący ramienia Kingi. W jej oczach lśnią łzy. Widzę, że nerwowo zagryza wargi, byleby tylko nie krzyczeć z przerażenia. W końcu zbiera swoje rzeczy do torby i wybiega z klasy. Oszołomiony Marcin nie wie co się stało. Nie zrobił przecież nic złego. Pani Kostrzewska patrzy na mnie wyczekująco, jakby oczywistym było, że mam pobiec za przyjaciółką. Tak też robię. Na korytarzu rozglądam się bezradnie i nie przychodzi mi nic innego do głowy jak damska toaleta. Idę tam i słyszę dość głośny płacz. Siedzi w jednej z kabin, zamknięta i zrozpaczona.
-Kinga, otwórz. Jestem sama, nie bój się.- czekam kilka chwil i w końcu otwierają się drzwi. Rozmazany makijaż tak jak wtedy w Bełchatowie. Ogólny jej stan nie napawa optymizmem. Nie wiem czy nie powinna spróbować poszukać pomocy u psychologa. Rozumiem, że Michał daje jej wsparcie i to on jej pomaga, ale z całym dla niego szacunkiem, nie jest w tej dziedzinie fachowcem.
-Nie lubię, gdy dotyka mnie jakiś inny mężczyzna niż Michał. Boję się wtedy…- ja ją rozumiem, ale taki stan na dłuższą metę nie powinien mieć miejsca. Niedługo zacznie studia, gdzie na uczelni będzie o wiele więcej mężczyzn, do tego zupełnie jej nieznanych. Musi nauczyć sobie z tym radzić.
-Kinguś ja wiem, ale tak nie można. Musisz się przełamać. Myślę, że powinnaś skorzystać z pomocy psychologa. U nas w szkole przecież jest fajna kobitka i ona na pewno będzie w stanie ci pomóc.- miałam pewne obawy przed wypowiedzeniem tych słów, ale Lijewska wzięła je na klatę. Widać, że chyba sama o tym myślała. Dla nas Polaków, granica między psychologiem a psychiatrą jest zupełnie niewielka i jak się komuś mówi, że korzysta się z usług terapeuty, to od razy musi się mieć problemy psychiczne. Owszem, jakiś problem ma się na pewno, ale nie taki, by uważać kogoś od razu za osobę niezrównoważoną psychicznie.
-Pójdziesz do niej ze mną?- skąd w ogóle to pytanie. Jasne, że pójdę i zrobię wszystko, byle tylko jej pomóc. Mogę nawet siedzieć z nią u pani psycholog na każdej długiej przerwie, jeśli ma to pomóc jej wrócić do normalnego życia.
-Pewnie, że tak. Kostrzewska i tak nie ma już nic mądrego do powiedzenia, więc chodźmy do niej już teraz.- najpierw jednak przyciągnęłam ją do siebie i przytuliłam. Musi wiedzieć, że ją rozumiem i zawsze będę przy niej…
…minął tydzień od tamtego dnia, w którym Kinga zdecydowała się zasięgnąć fachowej pomocy. Z tego co zdążyłam wywnioskować, wiem tylko o tym ja i Michał. Szatynka nadal nie ma najlepszych relacji z macochą, a z ojcem nie rozmawiała od tamtej pamiętnej niedzieli. Cóż, u mnie wygląda to wszystko zdecydowanie prościej. Może od czasu do czasu tata strofuje mnie i mówi, że związek z dojrzałym mężczyzną ma swoje minusy, ale zdecydowanie jest nastawiony na wspieranie mnie, a nie wymuszanie na mnie jakichkolwiek decyzji. Tata nawet załatwił mi miejsce w bydgoskim hotelu, w którym siatkarze Resovii zatrzymają się podczas swojego pobytu, związanego z półfinałami PlusLigi. Mam trochę wyrzuty sumienia, że zamiast skupić się na powtórkach do matury, to śmigam po siatkarskich miastach, ale chcę zrobić Alkowi przyjemność. Wydaje mi się, że lubi gdy ktoś od niego jest na trybunach i mocno go dopinguje. O to ostatnie nie może się martwić, bo zawsze zdzieram gardło i nie szczędzę dłoni, którą obijam klaskaczem. Chciałam na ten wyjazd wyciągnąć przyjaciółkę, ale stanowczo zaprotestowała. Nie boi się, że jakiś mężczyzna na nią wpadnie. Odmówiła mi, ponieważ jak twierdzi, należy mi się chwila prywatności z Akhremem. Protestowałam, ale Kinga nie z tych, którym łatwo narzucić swoje zdanie i wolę. Musiałam spasować.
-Tola, twoja komórka dzwoni!- z dołu słychać krzyk mamy. Zostawiłam komórkę w kuchni, gdy jadłam obiad. Zbiegłam szybko po schodach i odebrałam połączenie.
No
cześć piękna. Dzwonię odnośnie tego meczu.
To Alek. Moje serce właśnie skacze wzwyż nieprzyzwoicie wysoko. Od kiedy między nami jest tak dobrze i zanosi się na coś poważniejszego, to za każdym razem reaguje tak na jego głos. Nawet nie chcecie wiedzieć jak reaguje na jego widok…
-No z mojej strony nic się nie zmieniło. Będę w Bydgoszczy koło 13, przyjadę sama, bo Kinga nie chce jechać. Wiesz, ty i twoje koledzy wyrzuciliście za burtę jej Michała, więc dziewczyna nie chce was oglądać.- uwierzył. Zawsze potrafię go wkręcić, a on się nabiera. Ostatnio pomyślałam, że jak już zaczniemy współżyć, to kiedyś go wkręcę, że jestem w ciąży. Ciekawie jak zareaguje. Ba, ciekawe kiedy my zrobimy to wspólnie po raz pierwszy. Już ostatnim razem, gdy byłam w Rzeszowie ciężko było mi się opanować, a z każdym dniem pożądanie coraz bardziej wzrasta. Trochę szkoda, że w hotelu mam pokój obok taty, bo może tam wyklarowałaby się jakoś sytuacja. Jestem głupia.
To Alek. Moje serce właśnie skacze wzwyż nieprzyzwoicie wysoko. Od kiedy między nami jest tak dobrze i zanosi się na coś poważniejszego, to za każdym razem reaguje tak na jego głos. Nawet nie chcecie wiedzieć jak reaguje na jego widok…
-No z mojej strony nic się nie zmieniło. Będę w Bydgoszczy koło 13, przyjadę sama, bo Kinga nie chce jechać. Wiesz, ty i twoje koledzy wyrzuciliście za burtę jej Michała, więc dziewczyna nie chce was oglądać.- uwierzył. Zawsze potrafię go wkręcić, a on się nabiera. Ostatnio pomyślałam, że jak już zaczniemy współżyć, to kiedyś go wkręcę, że jestem w ciąży. Ciekawie jak zareaguje. Ba, ciekawe kiedy my zrobimy to wspólnie po raz pierwszy. Już ostatnim razem, gdy byłam w Rzeszowie ciężko było mi się opanować, a z każdym dniem pożądanie coraz bardziej wzrasta. Trochę szkoda, że w hotelu mam pokój obok taty, bo może tam wyklarowałaby się jakoś sytuacja. Jestem głupia.
Oby
na pewno to jest dobry pomysł? Byłbym spokojniejszy, gdybyś przyjechała
pociągiem.
Zaczyna się. Mówił mi kiedyś, że nie ufa kobietom za kierownicą, ale ja naprawdę świetnie sobie radzę. Jak już rodzice nie mają obiekcji przed moimi samodzielnymi podróżami, to już naprawdę muszę jeździć rozważnie i bezpiecznie.
-Nie denerwuj mnie Akhrem tylko powiedz z czym dokładnie dzwonisz.
Zaczyna się. Mówił mi kiedyś, że nie ufa kobietom za kierownicą, ale ja naprawdę świetnie sobie radzę. Jak już rodzice nie mają obiekcji przed moimi samodzielnymi podróżami, to już naprawdę muszę jeździć rozważnie i bezpiecznie.
-Nie denerwuj mnie Akhrem tylko powiedz z czym dokładnie dzwonisz.
Nie
lubię gdy się na mnie złościsz, więc Ci nie powiem. Będzie niespodzianka jak
przyjedziesz. Trzymaj się, do zobaczenia.
Wrr! Nie dość, że mi nie powiedział, rozbudzając tym moją ciekawość, to jeszcze pożegnał się ze mną jak z pierwszą, lepszą koleżanką. Eh, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Mam wrażenie, że on ma problemy z wyrażeniem uczuć, ale może z czasem się to zmieni?
Wrr! Nie dość, że mi nie powiedział, rozbudzając tym moją ciekawość, to jeszcze pożegnał się ze mną jak z pierwszą, lepszą koleżanką. Eh, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Mam wrażenie, że on ma problemy z wyrażeniem uczuć, ale może z czasem się to zmieni?
Niby
wiadomo, że życie jest pełne różnych niespodzianek, a jednak zawsze się
dziwimy kiedy przytrafia się nam coś nietypowego, tym bardziej jeśli
jest to miłe zaskoczenie...
~*~
Ciągle jestem tak daleko od tego o czym chcę naprawdę pisać. To chyba tylko u mnie wstęp do opowiadania trwa 20 rozdziałów.
Cieszę się, że sezon ligowy, a ja wreszcie będę mogła oglądać mecze za sprawą Cyfrowego Polsatu zakupionego w tym roku. Fajnego mam brata, nie ma co! :)
Zapraszam tutaj, gdzie też staram się produkować najlepiej jak tylko potrafię :D
Co tam znowu ten Alek wymyślił? Aż się boję o to głośno spytać, bo znając jego usposobienie to możliwe, że będzie to coś niezwykle szalonego. Ale to nie Alek mnie w tym odcinku urzekł najbardziej, najbardziej zrobiła to przyjaźń pomiędzy dziewczynami. Widać, że każda z nich wskoczyłaby w ogień za drugą, podobnie jak każda z nich już nigdy nie pozwoli skrzywdzić innym drugiej. Sama uważam, że w sumie miłość o wiek nie pyta, a jeszcze jeśli jedną stroną tego uczucia jest Bąkiewicz to już wogóle :D Dobrze, że Kinga zdecydowała się na specjalistyczną pomoc, na dłuższą metę sama by się tym wszystkim zadręczyła. Pozdrawiam i do następnego :*
OdpowiedzUsuńPrzyjaźń między Tolą i Kingą jest w tym opowiadaniu najwspanialsza. Dziewczyny tak się wspierają, ze aż zazdroszczę im tej więzi!!! Marcin mnie mocno zdenerwował. Ja rozumiem, że się martwi o córkę, bo sama byłabym sceptycznie do tego wszystkiego nastawiona. Boli mnie też, że nie dostała jak mi się wydaje należytego wsparcia od najbliższych po tym gwałcie.
OdpowiedzUsuńPrzemilczę moje pojawienie się tu tak późno, bo to karygodne. Widzę że u Lijewskich było dość ostro, przypomniała mi się podobna kłótnia w moim domu tyle że ja miałam wtedy14 albo 15 lat. Tu jakby nie patrzeć Kinga jest pełnoletnia, powinni jej zaufać, a robią z jej wyskoku coś na miare tragedii narodowej. Niech wyluzują. dziewczyna szuka swojej drogi. Próbuje odnaleźć nowe życie po gwałcie, a oni swoim zachowaniem jakby nie był to utrudniają. moim zdaniem jak już nic nie pomoże to może wspólna rozmowa Michała z Marcinem, a potem już jeszcze z Kingą może by pomogła.
OdpowiedzUsuńCo do Toli. Sama nie wiem na jakim etapie jej jest znajomość z Białorusinem, Spotykają się jako kto, znajomi, znajomi którzy miziają się po kątach czy, jak facet i dziewczyna którzy prędzej czy później skończą ze sobą. Na ten czas obstawie opcję druga. Tola jest niepewna Alka co z jego charakterem jest zrozumiałe, niestety takie coś może ją wykończyć. Ahrem powinien docenić po ciągle podróże z Gdańska na Podkarpacie i 8 godzin w samochodzie to jednak jest poświecenie i coś znaczy.
Nie, niech oni wszyscy wyjdą i się jeszcze raz zastanowią nad swoim zachowaniem. Kinga nie jest zwykłą nastolatką, nie miała łatwych przeżyć. Nie mogą fundować jej takich nagonek. Usłyszeli od niej prawdę i teraz się nie odzywają, brawo.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie to był najlepszy moment na sięgnięcie po pomoc psychologa. Tola spisała się świetnie :) Naprawdę wspiera swoją przyjaciółkę i nie ma co sobie wyrzucać zdarzeń ze studniówki, bo największą krzywdę wyrządzili tamci faceci.
Myślę, że Alek nie będzie chciał zawieść zaufania Toli :) Z nią musi się od nowa nauczyć normalnych relacji między mężczyzną a kobietą. I w ich wypadku, jak bardzo by siebie nie pragnęli, odkładałabym stosunek na jak najpóźniej. Niech się nacieszą sobą, kontaktem bez seksu.
Ciekawi mnie co też w tej Bydgoszczy się stanie ^^
Pozdrawiam
rozdział jak zawsze świetny. A co do Marcina to ja się mu nie dziwię. przecież jego córka spotyka się z facetem w jego wieku, a w dodatku o dość wątpliwej reputacji. On sie po prostu o nią martwi. Mam nadzieję, że w końcu ojciec z córką dogadają się. już nie mogę doczekać sie następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuń