niedziela, 1 września 2013

XIII

/Tola/

Daniel zamknięty w pokoju pewnie słyszy jakimi epitetami rozpieszcza mnie jego matka. Oczywiście ganię się w myślach za to, że akurat musiałam teraz wyjść z łazienki owinięta tylko ręcznikiem, by powiedzieć Alkowi,  że w łazience nie ma żadnej treningowej podkoszulki. Pech chciał, że jego żona przyszła przynieść małemu jakieś ciuchy. Naprawdę wiem, że to nie koniecznie wygląda dobrze, jak się na to popatrzy z boku, ale nie trzeba od razu wyzywać mnie od dziwek.
-Natalia uspokój się. To na pewno nie jest tak, jak myślisz!- to normalne, że my kobiety zawsze myślimy inaczej niż mężczyźni, ale w tej kwestii naprawdę tak jest. Chowam się za drzwiami łazienki zażenowana, a jednocześnie przestraszona całą tą sytuacją. Zawsze lubiłam odburknąć, a teraz zabrakło mi języka w buzi. Słyszałam wszystkie słowa rzucane z ust Natalii o mojej osobie. Oczywiście oberwało się też siatkarzowi, ale ja przecież nic złego nie zrobiłam. Najgorzej jak patrzy się tylko po pozorach, bo nie zauważa się wtedy całkowitego sedna całej sprawy. Przecież ja tu przyszłam na rozgrzewającą herbatę. Miałam również bawić się z Daniem. Nie moja wina, że sierota Akhrem musiał mnie całą pozalewać.
-Możesz robić co ci się podoba, bo mi nic do tego, ale na oczach dziecka nie pozwalam ci się zabawiać z jakimiś małolatami. Rozumiesz co do ciebie mówię?!- wychodzę z tej łazienki ze łzami w oczach, w swoich mokrych ubraniach. Nerwowo sięgam po kurtkę, niedokładnie zakładam buty i wybiegam z jego mieszkania. Owszem, mogłam coś powiedzieć, mogłam się tłumaczyć, ale nie chciałam. Moje obawy potwierdziły się. Z facetami po przejściach nigdy relacje nie są łatwe, bo zawsze jest ktoś trzeci na kogo trzeba uważać i kto patrzy ci na ręce. Nie mówię, że moja wyobraźnia poniosła mnie w przyszłość razem z Białorusinem. Tak tylko mówię…

Kiedy wpadam do mieszkania taty, spotykam się z jego zdziwionym spojrzeniem. Patrzę na niego tak, że już wie o tym, że na chwilę obecną rozmowy ze mną nie będzie. Padam na łóżko i powoli próbuję opanować oddech. Nie płaczę, bo nie mam powodu. Już dawno nauczyłam się, że opinie wydawane przez innych nie powinny mieć dla mnie żadnego znaczenia, a zwłaszcza te opinie, które całkowicie mijają się z prawdą. Dla mnie jest ważne, co ja o sobie myślę i moi najbliżsi.
-Tola wszystko w porządku? Stało się coś?- ojciec stoi pod drzwiami, ale nauczony doświadczeniami lat ubiegłych, nie wchodzi do pokoju bez odpowiedniego zaanonsowania się i uzyskania chociażby cienia odpowiedzi, który mógłby wziąć za przyzwolenie. Już teraz wiem o czym mówiła Kinga, gdy obawiała się rozmowy z rodzicami na temat Michała. Przecież ja również nie mogę powiedzieć tacie, że Akhrem chce mnie przelecieć, a ja w chwili słabości o mały włos nie wskoczyłam na niego pełna pożądania.
-Wejdź tato.- mogłam się przynajmniej przebrać zanim jak kłoda uwaliłam się na łóżku. Przynajmniej uniknęłabym ciekawskich pytań ojca i nie musiałabym udzielać żadnych pokrętnych odpowiedzi. Usiadł obok mnie, a ja wtuliłam się w niego. Dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane? Dlaczego przez cały czas nie mogłam uważać Akhrema za parszywego dupka?! Nawet nie wiem w którym momencie spojrzałam na niego inaczej, dostrzegając błysk w oku i wiele innych aspektów, które nie pozwalają oderwać od niego wzroku. Dlaczego ja nie mogę normalnie jak moje rówieśnice zakochać się w chłopaku w moim wieku, bez przeszłości, ale z nadziejami na wspólną przyszłość? Przecież mam nauczkę po znajomości z Jackiem, że prędzej czy później była żona i rodzina zaczyna ingerować w stosunki, a w tym wszystkim ja jestem na straconej pozycji, bo przecież dzieci są najważniejsze. W sumie to zgadzam się z tym, że dzieci są najważniejsze i dla ich dobra przełknęłam gorycz porażki, gdy Jacek zakomunikował mi, że wraca do żony i dzieci, a nasza znajomość była błędem. To ostatnie zdanie mógł sobie wtedy darować, bo i tak nie robiłabym mu problemów.
-Tola powiedz mi co się dzieje. To chodzi o Alka tak?- jestem więcej niż zdziwiona. Jestem po prostu przerażona faktem wyboru robienia z siebie głupiej albo przyznania się do wszystkiego. Głupia i tak jestem, więc może przyszedł czas na tę drugą opcję. Moi rodzice nie mieli pojęcia o tym, że ich córka sypia z żonatym mężczyzną. Uznałam, że zbyt wcześnie nie ma sensu rozniecać ognia i czas pokazał, że miałam rację.Teraz może też nie ma sensu siać zamętu, bo może to zauroczenie Akhremem minie szybciej niż mi się wydaje?
-Dobra tato, nie ma sensu tego ukrywać, bo strasznie mnie męczy fakt, że nie mogę z nikim o tym porozmawiać. Proszę cię tylko byś mnie wysłuchał do końca i nie wysuwał daleko idących wniosków…- opowiedziałam mu o naszym starciu z Alkiem podczas mojej wizyty na Podpromiu. Oczywiście pominęłam te wszystkie słowa, którymi się wtedy obdarzyliśmy, ale mniej więcej oddałam charakter tego, co się wydarzyło. Zahaczyłam o noc sylwestrową i ten taniec, który według mnie zmienił moje wyobrażenie odnośnie jego osoby. Potem powiedziałam o tym wypadzie na imprezę po meczu, oczywiście bez szczegółów w samochodzie.  Opowieść skończyłam na dniu dzisiejszym, łącznie z przeprawą z Natalią. Tata słuchał tego wszystkiego w skupieniu, ale był wyraźnie zaniepokojony całą tą sytuacją. Ja też jestem nią zaniepokojona, bo jak tak dalej pójdzie, to zostanę ze złamanym sercem, choć Alek nie dawał mi żadnych nadziei na to, że moglibyśmy być razem.
-Jesteś pewna, że nie masz mi nic więcej do powiedzenia?- jasne, że pyta o seks. W tej kwestii jednak jestem czysta jak łza i wcale nie będę naginać rzeczywistości jeśli powiem, że do niczego między nami nie doszło.
-Nie spałam z nim tato, możesz mi wierzyć. Po prostu nawet nie wiem kiedy zaczęłam o nim myśleć non stop w innych kategoriach niż dotychczas.- do momentu, w którym myślałam o nim w kategoriach zimnego i zapatrzonego w siebie dupka, nie było żadnego problemu. On żył swoim życiem, a ja swoim. Kiedy to wszystko wymknęło mi się spod kontroli? Chyba podczas tego pieprzonego sylwestra, a całość dopełniła ta pomeczowa impreza. Cholernie mi zaimponował faktem, że nie wykorzystał chwili mojej słabości. Jak zachowałam się jak idiotka, ale on? Można powiedzieć, że zaskakująco nienagannie.
-Powiem szczerze, że mnie zatkało. Owszem, widziałem jak na siebie zerkacie i spodziewałem się, że coś jest na rzeczy, ale dopóki mi tego nie powiedziałaś, to łudziłem się, że to tylko moja wyobraźnia zbyt silnie daje o sobie znać.- cholerka! Jak on dobrze mnie zna. Nie na darmo mama cały czas powtarzała, że jestem córeczką tatusia nie tylko z nazwy, ale także i w rzeczywistości. Pytanie teraz tylko, co on z tą wiedzą zrobi? Osobiście byłam pewna, że po moich słowach dalszą część rozmowy usłyszy całe osiedle, a tu na razie spokój.
-Bardzo jesteś na mnie zły? Ja wiem, że to nie jest komfortowa sytuacja, ale właściwie to chyba nie ma się nad czym zastanawiać, bo ja nie chcę stawać między nim, a jego żoną…- chyba nie potrzebnie podjęłam taką rozmowę z ojcem. On teraz gotów przymusić Alka do tego, by się mną zainteresował, a czegoś takiego to ja w ogóle nie toleruję.
-Kochanie ja się o ciebie martwię tylko. On jest od ciebie dużo starszy, bardziej doświadczony. Teraz może ci się wydawać, że nie ma to dla ciebie znaczenia, ale jak będzie później. Zresztą, Alek nie ma nieskazitelnej opinii i przez te kilka tygodni pracy w Resovii zdążyłem się z nimi zapoznać…- no nie mówi nic nowego, bo ja sama miałam o nim takie zdanie na początku. Może zbyt pochopne? Nie wiem, ale skoro cała Resovia tak gada, to na pewno musi być coś na rzeczy.
-Nie martw się. Nic głupiego nie zrobię i dziękuję ci, że tak łagodnie to wszystko przyjąłeś. Jesteś wspaniały tato i dopóki nie znajdę takiego faceta jak ty, to nigdy nie wyjdę za mąż.- oznajmiam rezolutnie, ale z dużą domieszką przymrużonego oka. Cudów nie ma.


Miłość to oj­ciec ra­tujący dzieci z płonące­go bu­dyn­ku, wy­noszący je i ginący przy tym. Kiedy kochasz przes­ta­jesz żyć dla siebie, żyjesz dla in­nej osoby.

/Kinga/
Powrót do szkoły był dla mnie zmorą, ale po miesiącu ostrych przygotowań do matury muszę przyznać, że wydarzenia studniówkowe nie mają już na mnie tak destrukcyjnego wpływu. Owszem, często łapie się na tym, że przydługie spojrzenia kolegów z klasy wzbudzają we mnie odrazę i niechęć, ale mam przy sobie Tolę i ona nie pozwala mi popaść w obłęd. Tak jak już wcześniej wspominałam, wzięłam się ostro za przygotowanie do matury. Deklaracja muturalna już została wypełniona, nie ma od niej odwrotu. Sytuacja w domu od rozmowy z Justyną nie zmieniła się. Rozmawiamy ze sobą tyle, ile musimy, bez zbędnych emocji. W Gdańsku na razie Michał się nie pojawia, więc moja macocha nie powiedziała o wszystkim ojcu. To dobrze, bo sama chcę to zrobić. Nie chcę rezygnować z Bąkiewicza, bo jego obecność w moim życiu bardzo mi pomaga. Jestem nawet skłonna powiedzieć, że jego wydatna pomoc przyczyniła się do tego, że mój powrót do normalnego życia wyglądał tak, jak wyglądał. Skoro nie chce z niego rezygnować, to nieuniknionym jest, by tata dowiedział się o wszystkim. Przyjaciółka mocno podbudowała mnie, opowiadając o swojej rozmowie na temat Alka z panem Markiem. Zdaję sobie sprawę, że mój ojciec nie musi w sposób aż nadto liberalny do tego podejść, ale może nie będzie tak źle, jak obawiałam się tego na początku.
-Wróciłam.- wchodzę do domu, zdejmując w przedpokoju kurtkę i czapkę. Wizyta w barze szybkiej obsługi pozwala mi spokojnie iść do pokoju, bez odwiedzin w kuchni.
-Obiad jest w piekarniku, musisz sobie odgrzać. Ja zaraz wychodzę do kwiaciarni i zabieram ze sobą Kacpra. Natalka jest na treningu, a dziś wieczorem przyjeżdża Marcin.-prostuję się na wspomnienie o ojcu. To, że chcę z nim porozmawiać nie znaczy, że to ma być już na dniach. Do tego to ja się muszę solidnie przygotować, bo jak pójdę na żywioł, to na pewno się z nim pokłócę.
-Nie jestem głodna, idę do siebie.- brzmię chłodno i o to mi chodzi. Naprawdę mam do Justyny żal o to, że nawet przez chwilę nie chciała i pewnie nie chce mnie zrozumieć jeśli chodzi o Michała. Z tego co wiem to jej związek z ojcem też do najłatwiejszych nie należał. Rodzice Justyny do dziś patrzą na to małżeństwo przez pryzmat zawirowań ojca z przeszłości. Mogłaby zrozumieć, że nie zawsze jest łatwo i przyjemnie, ale jak się człowiek zaweźmie i zaciśnie zęby, to wszystko może pokonać.
-Zamierzasz się tak zachowywać przy ojcu? Myślisz, że Marcin byłby zadowolony, gdyby dowiedział się o twojej znajomości z Michałem?
-Zamierzam mu o wszystkim powiedzieć, więc już nie będziesz miała pola do popisu i nie będziesz musiała mnie straszyć.-w życiu bym nie pomyślała, że nasze relacje ulegną kiedyś tak diametralnej zmianie. Wydawało mi się, że powiedzenie ojcu prawdy będzie tryumfem mojej osoby, ale to Justyna cieszy się bardziej ode mnie. Wiem, że nie chce dla mnie źle. Po prostu jej się wydaje, że tak będzie dla mnie lepiej. Nie jedząc obiadu, znikam w czeluściach swojego pokoju. Wyrywam z zeszytu podwójną kartkę i planuję czego dziś będę się uczyć. Na pewno mam do napisania wypracowanie z polskiego, a i zapowiada się jutro kartkówka z matematyki. Nie wiem jak się z tym wszystkim wyrobię do czasu przyjazdu ojca, ale będę musiała dać radę. Im więcej mam do zrobienia, tym mniej myślę o nieprzyjemnych sprawach. No dobra, wypracowanie zerżnęłam z neta, ale matura z polskiego to jedna z tych matur, której kompletnie się nie boję, bo mając do dyspozycji kawałek tekstu i przeczytane lektury, jestem w stanie napisać jakiś wywód. Gorzej z matematyką. Tu już tak pewna być nie mogę, dlatego każda chwila poświęca temu przedmiotowi sprawia, że nieśmiało mogę myśleć o sukcesie końcowym. Zadania powtórzeniowe dają mi do myślenia. Zastanawiam się co ja robiłam na lekcjach, że nie pamiętam jak wyliczyć odcinek, mając podane dwa punkty w układzie współrzędnych. Na szczęście wszystko skrupulatnie notowałam w zeszytach i śmiało się mogę teraz nimi podeprzeć. Rozwiązywanie jednego zadania z geometrii analitycznej zajmuje mi prawie 20 minut. Zrobiłam ich 6, czyli siedziałam nad nimi dwie godziny. W między czasie zdążyłam zignorować dwa telefony i kilka smsów. Po cichu liczyłam na to, że to Bąkiewicz. Ciche dni między nami powoli stają się nie do zniesienia. Przyzwyczaiłam się już do tego, a wiadomo jak jest z przyzwyczajeniami. Niestety lista nieodebranych połączeń nie miała nic wspólnego z Michałem…
-Kinga! Jesteś?!- słyszę krzyk ojca z dołu. Wypadam jak torpeda z pokoju i gnam w jego objęcia. Nawet nie zdążył zdjąć butów, gdy się na niego rzuciłam. W tej chwili cieszę się, że jesteśmy sami w domu, bo mogę sobie pozwolić na chwilę słabości w jego obecności. Wcześniej nigdy mi się to nie zdarzało, a teraz coraz częściej.
-Też się za tobą stęskniłem córeczko. Dopóki nie ma Justyny i dzieciaków musimy porozmawiać. Pamiętasz jak obiecałaś, że będziesz mówić mi o wszystkim?- z tego co wiem, miało to dotyczyć jakiś niepokojących zachowań innych wobec mojej osoby. Ojciec wolał dmuchać na zimne i nie dopuścić do tego, że znów stanie mi się coś złego.
Pozwoliłam mu spokojnie się rozebrać, a sama zaparzyłam nam herbaty. Proponowałam nawet odgrzanie obiadu, ale tata mówił, że konsumował coś w pociągu. Nie nalegałam. Przyniosłam dwa kubki parującego napoju do salonu  i usiadłam razem z nim na kanapie. Najpierw to on opowiedział mi, jak to miał w zwyczaju, co działo się w Niemczech od ostatniej jego wizyty tutaj. Próbowałam mu pokazać, że mnie to intryguje i pasjonuje, choć on dobrze wie, że sport to nie jest moja bajka. Nie mniej jednak muszę obrać jakiś sensowny plan na to, by powiedzieć mu o Michale i o mnie. Bąkiewicz też jest sportowcem i musi być jakieś racjonalne wytłumaczenie na to, że nie boję się brnąć w ten układ dalej. Kiedyś sobie obiecałam, że mój mąż będzie miał normalną pracę, w której będzie miał czas dla rodziny i przyjaciół, a spotkania z nim nie będą oznaczane czerwoną kartką w kalendarzu. Los to jednak nie jest kompan do zakładania układów, bo zawsze stoi ciut wyżej nad nami i ciężko przewidzieć czy nie zmieni zdania w ostatniej chwili.
-A teraz powiedz jak ty się trzymasz? Justynka mówiła, że nie najgorzej zniosłaś powrót do szkoły. Podobno dużo czasu poświęcasz nauce tak?- aż chyba za dużo jak na mnie, ale taka jest prawda i tak chyba robią wszyscy znani mi tegoroczni maturzyści.
-Nie jest źle jak mi się na początku wydawało. Bardzo pomaga mi Michał i rozmowy z nim…- bardzo nieśmiało próbuje zejść na temat siatkarza, ale tata na razie nie przejął pałeczki, choć powiedział kilka ciepłych słów na jego temat. Nawija jak katarynka o tym, że mam wsparcie w najbliższych i, że z każdym problemem zawsze mogę się zwrócić z nadzieją i pewnością, że zostanę zrozumiana. No jak tak sobie przypomnę ostatnie rozmowy z Justyną, to szczerze zaczynam w tę obietnice wątpić.
-Tato, ja się chyba zakochałam w Michale, a na pewno jestem nim zauroczona. Dobrze czuję się w jego towarzystwie, bezpiecznie. Ma niesamowite poczucie humoru i w ogóle jest bardzo pozytywnym człowiekiem. Wiem, że zaraz mi powiesz o dzielącej nas różnicy wieku, ale dla mnie naprawdę nie ma to takiego znaczenia. Na początku owszem, było inaczej. Próbowałam nawet patrzeć na niego z niechęcią, ale na dłuższą metę nie zdało to żadnego egzaminu. Sam zobacz jak potraktowali mnie moi rówieśnicy. On jest zupełnie inny, taki dojrzały…- mogłabym chyba godzinami opowiadać o Bąkiewiczu. Z każdego naszego spotkania potrafię wyłapać każdy, nawet najmniejszy szczegół jego uśmiechu czy wyrazu twarzy. Za każdym razem czymś nowym mnie zaskakuje. Nie nudzę się przy nim, chociażby śmiejąc się z jego lekkiego problemu z wypowiadaniem się. Nawet to potrafię odbierać za zaletę, bo to jąkanie się dodaje mu takie dziecinnego, niewinnego uroku. Tu taki dobrze i silnie zbudowany mężczyzna, ale z głosem wystraszonego chłopaka, zupełnie niedoświadczonego w kontaktach z kobietami. Kiedyś mi powiedział, że to tylko ja go tak onieśmielam.
-Żartujesz, prawda?- zaczyna spokojnie. Nie unosi się, a na jego twarzy można nawet dostrzec krztę uśmiechu, który zamienia się na złowrogi wyraz w momencie, gdy przecząco odpowiadam na jego pytanie. Podnosi się z kanapy.
-Kinga on jest po trzydziestce! Prawie w moim wieku! Myślisz, że pozwolę mojej córce spotykać się z chłopakiem, który jest prawie moim rówieśnikiem?!
-To nie jest moja wina, że miałeś 18 lat, gdy się urodziłam! Tato ja wiem, że między nami jest spora różnica wieku, ale czy to jest takie ważne? Chyba istotniejszy jest fakt, że dobrze się z nim dogaduję i mam wrażenie, że byłabym szczęśliwa u jego boku.- to tylko jest takie moje wrażenie, być może oparte na zbyt śmiałych marzeniach i wybujałej wyobraźni, ale przecież od czego zawsze trzeba zacząć.
-Nawet nie chce tego słuchać! Nie zgadzam się na coś takiego, rozumiesz?!- pierwszy raz podniósł na mnie głos. Pierwszy raz przeprowadziliśmy rozmowę w taki sposób, a przecież tak dużo mam za uszami. Nawet za fajki i zbyt duże ilości wypijanego alkoholu podczas niepełnoletności nie zbierałam takich bur jak teraz.
-Jeszcze przed chwilą mówiłeś, że zawsze będzie starał się mnie zrozumieć, a teraz co?! Nawet ci przez głowę nie przeszło, że ja naprawdę mogłam się z nim zakochać! Po tym co się stało, tak naprawdę tylko on pomagał mi wrócić do rzeczywistości. Wy wszyscy powtarzaliście mi, że się z czasem ułoży i jakoś to będzie. On nie mówił, tylko działał. Powoli, ale skutecznie. Przyjeżdżał do mnie do Gdańska, choć sam też ma dużo obowiązków względem swojego klubu. Ty przyjechałeś do mnie, gdy tego potrzebowałam?! Nie! Jeszcze na domiar złego, musiałeś pojechać do Hiszpanii na te pieprzone mistrzostwa. Wiesz jak się czułam, gdy czytałam te twoje wywiady o potrzebie pomocy bratu na parkiecie?! Mnie miałeś w dupie, ale Krzyśka już nie, choć to mi zawalił się świat i to ja miałam beznadziejne myśli…- powiedziałam pewnego razu Michałowi o tym, że chciałam się samo okaleczyć, by choć na chwilę znaleźć zapomnienie w bólu. Naskoczył na mnie niemiłosiernie, zakazując nawet myśleć o czymś takim. Wytłumaczył, że takie działanie nie ma sensu, że nie rozwiązuje problemów, a tylko je namnaża. Poskutkowało, zapomniałam o tym.
-Jesteś niesprawiedliwa Kinga! Wiesz, że to jest mój obowiązek, obiecałem to trenerowi. Dobrze wiesz, że rodzina jest dla mnie najważniejsza i Krzysiek do niej należy i dlatego zawsze gdy będę potrafił mu pomóc, to będę to robił bez wahania!
-A ja jeśli uznam, że Michał Bąkiewicz jest dla mnie odpowiednim mężczyzną na całe życie, to również bez wahania zwiążę się z nim czy z waszym błogosławieństwem czy bez!- nie przemyślałam tego do końca, ale rzuconych słów nie można już cofnąć. Na pewno chciałabym, by moje decyzje były akceptowane przez rodziców, ale jeśli nie będą, to mam rezygnować z siebie?

Złość rodziców jest nieo­dzowną częścią ich miłości. 


~*~
Smuteczki, bo jutro o 9 muszę się wstawić w szkole na zacnym rozpoczęciu roku szkolnego. Tylko iść i rzucić się do pobliskiej rzeki. Może tak byłoby lepiej?
Wiem, że nie ma takich ojców jak Marek Lipiński, ale nie na darmo twarzy udziela mu Ben, by teraz miał tu uskuteczniać jakieś krzywe akcje. Miał być przeciwieństwem papy Marcina i jest, przynajmniej tak mi się wydaje. 
Pozdrawiam i do napisania :***

7 komentarzy:

  1. Dwie skrajne reakcje ojcowskie. Obie odrobinę przesadzone, bo chyba żaden ojciec nie przyjął by tak lekko wiadomości, że nastoletnia córka czuje coś do 30 letniego faceta po przejściach. Bąkiewicz przynajmniej nie ma na głowei dwójki dzieci i byłej żon. Marcin za to zapomniał, że mimo wszystko ma do czynienia z osobą pełnoletnią, która i tak zrobi co zechce!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbieram się do tego komentarza od rana. Mam mętlik w głowie jeżeli chodzi o moje opowiadanie i myśli by może zakończyć to w dwóch kolejnych rozdziałach są coraz jaśniejsze i jakoś nie potrafię się porządnie skupić a a ty zasługujesz na skupienie. Dobra postaram się.
    Szkoda mi Toli, ja bym chyba zapadłą się pod ziemie gdyby mnie ktoś potraktował tak jak ją potraktowała Natalia, do tego Tola nie jest ani odrobinę winna. To splot różnych wydarzeń sprawił że Natalia zastała ją w takiej sytuacji. Ale jak to bywa u nas szybciutko sobie w głowie układamy swoją własna wersję wydarzeń i to jest lepsze od tego co mają do powiedzenia "winni". Jej rozmowa z tatą, hmm cóż chciałabym mieć takie relacje z ojcem, ale u mnie jest jak jest. Tu widać że on poświecą córce dużo uwagi, ba nawet zauważył ze coś sie dzieje między nią a Alkiem. Ojcowie zawsze mają trudność w zaakceptowaniu wybranka córki, nawet jeżeli nie wiem jakby był kryształowy. Wiesz zaczynają sobie wyobrażać rożne rzezy które sami wyprawiali ze swoim partnerkami i ciężko im dopuścić do świadomości że ich ukochane córeczki robią to samo albo i gorsze rzeczy :P Co do reakcji Marcina, zareagował za ostro, ja rozumiem złość niech się pojawia bo musi, ale niech on pomyśli o tym co Kinga przeszła w ostatnim czasie i o tym że mało co sie tym interesował, wystarczyły mu zapewnienia Justyny i nie drążył, a to córki powinien zapytać jak sobie daje radę. Zabranianie to nie jest sposób, choć wiem ze przełknięcie widoku córy w ramionach mężczyzny którego się nie akceptuje będzie też gorzkim przełknięciem.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to się ani Marcin ani Justyna nie popisali, naprawdę. CHoć przez chwilę mogli spróbować zrozumieć córkę. Może i nie jest taka sytuacja zbyt łatwa do zaakceptowania, ale chyba szczęście Kingi jest najważniejsze? Michał się zdenerwował i poczuł jak jakiś trędowaty pewnie,że niby nieodpowiedni dla niej. A przecież razem im bardzo dobrze i starał się Kingę oswoić z bliskością faceta.
    Z drugiej strony strasznie mi żal Toli. Nie miała żadnych złych intencji, a potraktowano ją jak najgorszą. Złapała kontakt z Danielem, Alek był zachwycony. W ogóle jest nią zachwycony ;) Sprowadziłaby go na lepsze tory. Dobrze, że chociaż ona ma wyrozumiałego rodzica, który i tak swoje zauważył. A gdyby i nawet dowiedział się o samochodowym incydencie, to i tak musiałby przyznać wielki plus Akhremowi :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Liceum jest naprawdę do przeżycia, wiele bym dała, aby wrócić do tamtych lat, nauka w porównaniu z tą ze studiów to pikuś, tym bardziej matura a sesja. Dasz radę! :)
    No i na dzień dobry Tola została ochrzczona mianem kochanki Alka. Kurczę, jak domysły innych potrafią w katastrofalnym świetle przedstawić człowieka. Mam tylko nadzieję, że to fałszerstwo nie rozejdzie się dalej, w innym wypadku Lipińska miałaby naprawdę kłopot z opiniami otoczenia. Ale tak, zazdroszczę jej ojca, zazdroszczę jej tego, że wysłuchał, nie ochrzanił, potrafił to sobie przyswoić i przemyśleć. Brawo dla tego pana, takich tatuśków potrzeba! :)
    Znowu reakcji Lijewskiego też nie mam się co dziwić. W końcu córka w maturalnej klasie, a to się za miłość bierze, w dodatku z 30-letnim facetem. Fakt, dla nas, młodych (dla was :D) wiek nie ma aż takiego znaczenia. Ale weź tu przemów do rozsądku facetowi przed czterdziestką, który jest wychowany na innych zasadach. Ja bym tam tylko chciała, żeby Kinga była szczęśliwa. :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Półtorej godzinki przed moim odjazdem na na Memoriał zawitałam tu bo jak wrócę to będę miała zbyt duże zaległości. Jeżeli mam wziąć obu tatusiów pod lupę to mój jest bardziej podobny do Marcina, też uwielbia stawiać zasady, co wolno co nie wolo, ale mogę pocieszyć Kingę kiedy wyjedzie na studia to takie zachowanie zaleje niemal do zera, widzę to na przykładzie swojej osoby. Osobie pełnoletniej zakazywać nie wypada, nawet jeżeli w jego oczach to największa głupota. Sama nie wiem czy chciała bym mieć znów takiego ojca jak Tola, może za te szczere rozmowy. Wysłuchał, sam poobserwował wcześniej i widać że ma duze zaufanie do córki, u Marcina tego aż tak nie widać

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj. Ale się porobiło. Jestem tutaj po raz pierwszy i właśnie nadrobiłam całość. Strasznie współczuję Kindze że tata jej nie rozumie. Ale wiem też, że reakcje na taki związek mogą być różne. Muszę też dodać, iż trochę się utożsamiam z Kingą bo sama jestem w skomplikowanych relacjach z 15 lat starszym mężczyzną i sądzę że reakcja mojego taty gdyby się o tym dowiedział byłaby taka sama jak Marcina. Dziewczyna jest dorosła i widać iż towarzystwo Michała jej pomaga. Dobrze że postawiła się tacie. Przechodząc do Toli to współczuję jej wysłuchiwania tego co Natalia o niej myśli. Dlaczego ja nie mam tak wyrozumiałego taty? ;) Czekam na kolejne rozdziały. Pozdrawiam. Paula ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo spodobało mi się, jak w jednym rozdziale ukazałaś postać dwóch odmiennych reakcji ojców. Gdzie Marek swoim postępowaniem zaskoczył mnie jak najbardziej na plus i mam wrażenie, że tacy ojcowie są tylko w bajkach, to Marcin już nie koniecznie wywarł pozytywne wrażenie. Przecież życie sportowca nie zwalnia go z obowiązków wobec rodziny. Są teraz takie technologie, że nie wmówi mi nikt, że nie odzywam się tyle, bo mam mało czasu. Ma czas na rozmowy z żoną, to ma mieć też czas na rozmowy z dziećmi, zwłaszcza z nastoletnią Kingą, u której życie postanowiło dać w kość. Te słowa zabrzmiały tak, jakby Krzysiek był dla niego ważniejszy od własnej córki.
    Jedyne, co ta biedna Kinga ma, to Tolę, Michała i książki. Zdecydowanie za mało i wiem, że takie zakazywanie pełnoletniej osobie nie wyjdzie im na dobre i czy tego chcą, czy nie, córka postąpi wedle własnego planu.
    No to życzę Ci wszystkiego najlepszego na ten nowy i dość trudny rok szkolny, a co najważniejsze upragnionego wyniku na maturze ;*
    Do następnego! Happ ;*

    OdpowiedzUsuń