/Alek/
Tegoroczne święta zapowiadały się tak obiecująco.
Dzieci, rodzice, Tola. Naiwny myślałem, że może to idealny czas na to, by się
oświadczyć? Suma summarum odszedłem od tego pomysłu uznając, że to jeszcze nie
pora na taki krok, ale i tak te święta miały być magiczne, bo pierwsze wspólne.
Nic z tych rzeczy i to wszystko przez moją głupotę. Pluję sobie w brodę, że się
nie przyznałem wcześniej do kontaktów z Izą, że akurat w tym przypadku nie
powiedziałem Toli dokładniej o swojej przyszłości, bo mogłem się domyślić, że
Iza nie przebiera w środkach jeśli chce postawić na swoim. Mogłem też
przeczekać w domu gorszy nastrój, a nie do razu ładować się do baru i sączyć
browar. Z drugiej strony nie miałem pojęcia, że w tym miejscu będzie Derkowska.
Nie byłem na dwóch treningach. Boję się spojrzeć w oczy Marka. Ja, facet po
przejściach, boję się stanąć twarzą w twarz z ojcem kobiety, którą skrzywdziłem.
Na pewno dostałbym za to w ryj i nie miałbym prawa się dziwić, bo to normalny
odruch każdego ojca. Nie zadzwoniłem też do Toli. Jak tchórz zamknąłem się w
naszym mieszkaniu , czekając na to aż ktoś mnie obudzi z tego koszmaru i powie,
że to był tylko sen, do mieszkania wejdzie Tola obładowana świątecznymi
zakupami, a ja w tym czasie będę próbował uporać się z choinką. Pod nogami
plątaliby się chłopcy, a rodzice z uśmiechem przyglądaliby się świątecznym
przygotowaniom. Co mam w zamian? Zapuszczone mieszkanie, walające się po
podłodze puszki, kawałki niedojedzonej pizzy i odór alkoholu. Pomyśleć, że w
tym mieszkaniu wieczorem odbędzie się wigilia. Na samą myśl uśmiecham się
kpiąco, potykając o butelkę z piwem.
-Kurwa mać!- tylko na tyle mnie stać. Siadam na
kanapie i próbuję ogarnąć burdel, który narobił się w moim życiu. Przede
wszystkim powinienem zadzwonić do Toli i zrobić wszystko co w mojej mocy, by
blondynka zechciała ze mną porozmawiać. Wiem, że nie będzie to proste, ale po
tym co przeszliśmy mam tak łatwo zrezygnować? Nie stać mnie na to, bo drugiej
takiej dziewczyny nie znajdę. Zdążyłem się przekonać, że mimo wszystko nie
nadaję się do samotnego życia. Owszem, lubię szaleństwo i niezależność, ale do
tej pory związek z Tolą w żaden sposób mnie nie ograniczał. Oczywiście nie ma
mowy o innych kobietach, ale od kiedy jestem z Lipińską, inne mnie kompletnie
nie interesują. Pukanie do drzwi przerywa moje myślenie. Z przerażaniem
podchodzę do wejścia, by nie zobaczyć tam moich rodziców i dzieci. Przecież
jak oni zobaczą taki bałagan, to są gotowi wrócić natychmiast do Grodna. To nie
rodzice, to Marek. Sam nie wiem co jest gorsze, ale otwieram drzwi.
-Nie zajmę ci dużo czasu.-zapraszam go niepewnie do
środka, a on nie korzysta z mojej uprzejmości. Po prostu uderza mnie w twarz z
taką siłą, że nie wiem gdzie się znajduje. Mój nos nigdy nie był czuły na
uderzenia piłki, ale tym razem musiał uznać wyższość ciosu Lipińskiego. Nawet
nie mam prawa być zły, dlatego nie podejmuję prób obrony. Mogę nawet nadstawić
drugi policzek bo wiem, że na to zasłużyłem.
-Dałem ci jedną szansę i z niej nie skorzystałeś.
Nie obchodzi mnie twoje tłumaczenie, więc sobie daruj. Masz się więcej nie
zbliżać do mojej córki, bo tego pożałujesz. Pracujemy w jednym miejscu i z
mojej strony możesz oczekiwać profesjonalizmu, ale po pracy lepiej żebyś nie
wchodził mi i Toli w drogę, bo nie lubię się dwa razy powtarzać.-pierwszy raz
widzę go takim. Na treningach i meczach to oaza spokoju. Jeśli jest dużo
kontuzji w zespole i wszyscy zaczynamy panikować, on jeden podciąga rękawy
swojego dresu i po prostu zabiera się do ostrej pracy, by postawić wszystkich
na nogi. Teraz jest wyraźnie wściekły.
-Kocham Tolę i będę o nią walczył. Nie możesz mi
tego zabronić i to nie chodzi o szansę od ciebie. Tej szansy co najwyżej może
nie dać mi Tola, nie ty.-czy ja jestem mądry? Zamiast potulnie spuścić głowę,
stawiam się człowiekowi, w którego niepozornym ciele kryje się zaskakująca
siła, o której za chwilę znów mogę się przekonać.
-Myślę, że Tola ma swój rozum i zrozumiała już, że
związek z tobą nic dobrego jej nie przyniesie. Gdyby tak nie było, to pewnie
nie wybrałaby się na wspólny wyjazd z Pawłem. Ona stara się poradzić sobie z
tym co się stało, więc to uszanuj i daj jej spokój.- jaki kurwa Paweł?!
-Ona się już z kimś spotyka?!
-A co cię to tak dziwi? Ty się z kimś spotykałeś, to
ona nie może? Wesołych świąt, chodź jak tak patrzę na ciebie i twoje
mieszkanie, to chyba nie ma w tobie świątecznego nastroju. Po rzeczy Toli
przyjdę tu po świętach.-jak nic blefuje z tym Pawłem, bylebym tylko dał spokój
jego córkę. Przecież to nie możliwe, by blondynka już sobie kogoś znalazła i do
tego jeździła z nim na wyjazdy. Sam do niej zadzwonię i się wszystko dowiem.
Szkoda tylko, że odrzuca moje połączenia sukcesywnie. Będę próbował do skutku,
w końcu musi odebrać.
-Tola?
A
co chciałeś się dodzwonić do Izy? Czego ty ode mnie chcesz
Złożyć mi życzenia
świąteczne? Obejdzie się. Już zrobiłeś wszystko, by było wystarczająco zjebane,
więc sobie daruj.
-Chciałbym z tobą porozmawiać. Możemy się spotkać?
Najlepiej jeszcze dziś.
Właściwie
to dobry pomysł. Spakuj wszystkie moje rzeczy do walizki i spotkajmy się w tej
kawiarni przy naszym osiedlu.
-Nie możesz przyjść do mnie? Nie chciałbym
wtajemniczać w nasze problemy całego osiedla.
Cenna
uwaga. Dobrze, będę u ciebie przed 16. Cześć!
Tola rozmawiała ze mną zupełnie bezpłciowo, jakby
mnie niezbyt dobrze kojarzyła. Cóż, mogłem się tego spodziewać. Do 16 mam czas,
by ogarnąć mieszkanie. To sporo czasu, ale nie dla kogoś kto zapuścił mieszkanie
tak, jak ja. Zabieram się do pracy od razu i idzie mi to całkiem nieźle. Może
jak się jeszcze sprężę, to zdążę zrobić zakupy. Nie wiem tylko jak to będzie z
kolacją wigilijną, bo ja nic nie mam, ale może są jakieś restauracje, które
oferują świąteczny catering i skorzystam z takiej możliwości z pocałowaniem
ręki. Dobrze, że prezenty kupiłem wcześniej. Wszystkie pomagała wybrać mi Tola.
Tylko dla niej szukałem czegoś sam, by miała niespodziankę. Zdecydowałem się na
zegarek ze srebrną bransoletką. Zapakowane pudełeczko stoi na ławie i czeka na przyjście
blondynki. Wskazówka zegara nieubłaganie zbliża się do godziny 16, a ja
odczuwam coraz większy niepokój, że to spotkanie nie przyniesie oczekiwanych
przeze mnie rezultatów. Z drugiej strony nie mogę oczekiwać, że Tola od razu ze
chce dać mi drugą szansę. Jestem gotowy na to, by o nią walczyć.
/Tola/
Nie sądzę, by pomysł z pójściem do Akhrema był
najlepszy, ale z
drugiej strony muszę jakoś odebrać swoje rzeczy, a nie chcę w
to
angażować taty, bo mogłoby się to źle skończyć. Poprosiłam
Pawła, by poszedł
tam ze mną, a ten zgodził się właściwie bez wahania. Nawet się ucieszył, że
zwracam się do niego z tą prośbą bo to znaczy, że mu ufam. Ufam, nie mam
wyjścia. Kingi nie chcę obarczać swoimi problemami, bo ma ich sama
wystarczająco dużo. Umówiłyśmy się, że spędzimy sylwestra w Gdańsku. Z tego co
wiem ona i Michał umówili się, że Bąkiewicz rok 2014 przywita w Piotrkowie
Trybunalskim, a ona w rodzinnym domu w Gdańsku. Sama chcę odwiedzić też mamę,
bo tak nie ładnie z mojej strony jeśli całkowicie się od niej odetnę. Kocham ją
i gdyby jeszcze znalazła sobie innego, bardziej wartościowego partnera niż
obecny, to byłabym w stanie nawet w pełni zaakceptować sytuację, w której się
wszyscy znaleźliśmy.
-Jeśli chcesz to pójdę tam sam i to załatwię.-no
tak, trzęsące się dłonie nie są oznaką mojej pewności siebie, ale chcę się
zasłaniać za Pawłem, tylko sama muszę do końca pozałatwiać swoje sprawy. Nie
taki koniec wyśniłam dla siebie i Alka. Myślałam bardziej o tym, że będziemy
starzeć się ramię w ramię, darząc się uczuciem. Może wzięlibyśmy ślub? Cały
czas tliła się też we mnie nadzieja, że doczekamy się z Białorusinem wspólnego
potomka. Gdzieś na dnie serca czułam, że w końcu zmięknie i zmieni zdanie. Cóż,
bańka mydlana pękła, czar naszej miłości prysł.
-Dziękuję Paweł, ale muszę tam iść. Muszę mu
spojrzeć prosto w oczy i powiedzieć, że to koniec.-cały czas jeszcze nie wiem
jak to zrobię, ale to mały szczegół. Wiem, że muszę być twarda i za wszelką
cenę nie mogę się rozpłakać, bo wtedy on zobaczy, że nie jestem przekona co do
słuszności swojej decyzji i być może będzie chciał mnie nakłonić do
zmiany zdania. A może nie? Przez ostatni czas jakoś nie spieszył się, by o mnie
walczyć, więc może i jemu to rozstanie jest na rękę? Jeszcze zanim związaliśmy
się tak na poważnie mówił, że ceni sobie wolność i niezależność. O tym nie
pomyślałam i ta myśl napawa mnie bólem.
-W takim razie chodźmy, bo spóźnimy się na
wigilię.-spędzamy ją w mieszkaniu taty we czwórkę. Jutro z samego rana pani
Grażynka i Paweł jadą w rodzinne strony, a my z tatą będziemy cieszyć się swoim
towarzystwem. Nasza lodówka ledwo co pomieściła smakołyki przygotowane przez
kobietę ojca, a do tego jeszcze w pobliskiej cukierni zamówiliśmy sękacza,
który mi osobiście nierozerwalnie kojarzy się z Bożym Narodzeniem, bo mój
dziadek cukiernik zawsze raczył nas tym specjałem przy świątecznym stole.
Postanowiłam, że wezmę się za siebie i nie dopuszczam już do takich sytuacji, w
których nie mam nic w buzi przez kilka godzin, bo wcześniej to bywało z tym
różnie i właśnie przez to wylądowałam w szpitalu. Do dziś dnia nie wiem jak nam
się udało uchować to w tajemnicy, ale tak jest lepiej, bo nie muszę mierzyć się
z ciekawskimi spojrzeniami taty i Grażynki, gdy tylko siadam przy stole w celu
konsumpcji.
-Gotowa?- zupełnie nie zauważyłam w którym momencie
znaleźliśmy się pod drzwiami mieszkania Alka. Wzięłam głęboki oddech,
wypełniając płuca mroźnym powietrzem. Skinęłam Pawłowi głową i wcisnęłam
dzwonek. Bardzo szybko pojawił się w nich Alek. Zacisnął mi się żołądek, gdy go
zobaczyłam. Potargane włosy, trzydniowy zarost i brak koszulki. Wytarte jeansy,
opuszczone lekko na biodrach sprawiły, że ugięły się przede mną nogi i
zapomniałam na moment, że przyszłam się z nim rozstać. Chyba ta rozmowa nie
będzie miała sensu przy Pawle. Powinniśmy to załatwić bez świadków, w cztery
oczy jak dorośli ludzie.
-Pomógłbym ci zanieść te rzeczy, nie musiałaś pana
fatygować.-dopiero teraz spoglądam na twarz Białorusina, gdy już napatrzyłam
się na jego wyrzeźbione ciało. Dostrzegłam rozciętą wargę. W tym momencie moje
serce rozpoczęło walkę z rozumem. Pierwsze chce zapytać co się stało i czy nie
boli, a drugie każe przejść nad tym do porządku dziennego, bo niby co to mnie
może teraz obchodzić.
-Gdzie są rzeczy Toli? Chcielibyśmy je jak
najszybciej zabrać i po sprawie.-obaj panowie zaczęli mierzyć się wzrokiem, co
uznałam za kompletną dziecinadę. Nikt tu nie będzie się o mnie bił i pokazywał,
kto jest górą w tym pojedynku.
-Myślałem, że porozmawiamy.-myślę, że to dobry
pomysł. Tak odejść bez słowa to bez sensu. Wzięłam od Alka torbę i podałam ją Pawłowi.
Zachowuję się trochę tak, jakbym zrobiła z niego prywatnego tragarza, ale
między innymi w tym celu tu przyszedł, więc chyba się nie obrazi.
-Idź do domu, zaraz wrócę.-rozkazałam, jakbym miała
do tego prawo. Oczywiście Paweł może iść gdzie chce pod warunkiem, że nigdzie
nie posieje mojej torby. Widzę, że nie wychodzi z mieszania Akhrema z
zadowoloną mina, ale jakoś mu to później wytłumaczę, że nie mogłam postąpić
inaczej.
-Tola ja nie wiem jak mam cię przeprosić, jak
wytłumaczyć to, co się stało. Uwierz mi, że przed twoim przyjściem układałem
sobie jakiś scenariusz tego co powiem, ale nic sensownego nie przyszło mi do
głowy. Może tylko to, że się nie poddam i będę o ciebie walczył. Kocham cię i
nie wyobrażam sobie bez ciebie życia.-piękne słowa, ale nie wierzę mu. Nie
jestem w stanie mu uwierzyć po tym co się stało. Wiem, że nigdy już nie byłabym
w stanie zaufać mu tak, jak powinna ufać kobieta swojemu mężczyźni. Jak on chce
na takiej nietrwałej podstawie coś budować?
-Jak ty to sobie wyobrażasz? Myślisz, że zapomnę, że
ci zaufam? Nie potrafię Alek. Tak bardzo ci wierzyłam, a ty mnie zawiodłeś. Lepiej
będzie jeśli każde pójdzie w swoją stronę od tego miejsca, w którym jesteśmy
teraz.-tylko gdzie my właściwie teraz jesteśmy? Niespełna 20-letnia dziewczyna
ze złamanym sercem i 30-sto latek po przejściach, z dwójką dzieci i rozwodem na
plecach. Czasami mi się wydawało, że tylko ja jestem w stanie przejść obok jego
życiorysu spokojnie i nie spanikowałam na wiadomość, że razem z Alkiem biorę
jego przeszłość.
-A ty jak to sobie wyobrażasz? Myślisz, że tak po
prostu pozwolę ci odejść? Nie po tym co przeszliśmy Tola. Wiem, że cię
skrzywdziłem i nawet nie wiesz jak mi jest wstyd. Najpierw nie mogę sobie
darować tej jednej nocy z Izą, a potem tego, że nie powiedziałem ci o tym
wcześniej. Nie zrobiłem tego dlatego, bo zamknąłem tamten rozdział w momencie w
którym się zorientowałem, że cię kocham. Wcześniej nie wiedziałem czy nam się
uda i czy w ogóle coś z tego będzie.- tłumaczenie godne nastolatka, a nie dojrzałego
mężczyzny.
-Nie wiedziałeś czy mnie kochasz, więc na wszelki
wypadek wolałeś mieć Izę w obwodzie tak? Gdyby coś nie wyszło, to zawsze
mógłbyś liczyć na seks bez zobowiązań. Boże Alek, ja sobie dopiero teraz zdałam
sprawę jak ty przedmiotowo traktujesz kobiety. Widzisz tylko siebie i czubek
własnego nosa. Byłam głupia myśląc, że się zmienisz, że coś zrozumiesz. Wiesz
jak przez ten cały czas wyglądał nasz związek? Zawsze na pierwszym planie byłeś
ty. Nie mówię tu o siatkówce i podporządkowaniu życia tej dyscyplinie, bo to
jest odmienna kwestia i ja w pełni ją rozumiałam i szanowałam. Chodzi o takie
sprawy dnia codziennego, o naszą przyszłość…
-Jasno postawiłem swoje zdanie w pewnych kwestiach,
a ty się zgodziłaś. Dlaczego teraz zmieniasz zdanie? Chodzi o tego Pawła?-
uśmiecham się na te słowa, ale jest to bardziej śmiech przez łzy. Chcę mu dać
tak jakby szansę na to, by zrozumiał swoje błędy, ale on woli zajmować się
teraz Pawłem i jakąś nieuzasadnioną zazdrość względem mnie.
-Kochałam cię i godziłam się na wszystko, bo nie
chciałam cię stracić. Teraz wiem, że gra nie jest warta świeczki. Wesołych
świąt Alek, powodzenia w nowym roku.-chciałam wyjść i rozpłakać się jak
dziecko, ale on mnie złapał i mocno przygwoździł do swojego ciała. Próbowałam
się wyswobodzić z jego uścisku, ale w końcu dałam za wygraną. Ba, nawet
pozwoliłam się całować, gdy usta Białorusina zaatakowały moje.
-Tak właśnie wyglądały wszystkie rozstania w
romantycznych książkach, które czytałam. Nigdy nie przypuszczałam, że będę brała
w nich udział. To koniec Alek.
~*~
...
Nie wiem co mam Wam powiedzieć. Chyba tylko "przepraszam" pasuje tu najlepiej...
Pozdrawiam :***
Może po tych słowach coś do Alka dotrze. Wiem, że żałuje i ogarnia go rozpacz, ale mógł wcześniej tyle myśleć o ich związku tak jak teraz. Zepsuł. Nie wszystko można naprawić.
OdpowiedzUsuńPopieram Tolę, nie da się zapomnieć i zaufać po zdradzie. Nie potrafiłaby z nim normalnie żyć.
Nie przepraszaj :*
Pozdrawiam.
ojoj smutne te święta będą :O ciekawe jak potoczy się to dalej, będzie walczył czy ona wybaczy mu?
OdpowiedzUsuńohhh czekam za następnym ! :) mam nadzieję, że już niedługo będzie :)
Kiedy nowy ??
OdpowiedzUsuńWrócisz?
OdpowiedzUsuńbedzie tutaj cos kiedys jeszcze? :)
OdpowiedzUsuńHallo???
OdpowiedzUsuńWrócisz z dalsza częścią??
OdpowiedzUsuńDokończysz kiedyś to opowiadanie?? Cały czas czekam
OdpowiedzUsuń