/Tola/
Nawet
nie wiem kiedy w kalendarzu pojawił się grudzień i przyszło nam
myśleć o świątecznych przygotowaniach. Przez ten czas, kiedy
odebrałam wyniki matur i dostałam się na studia w Rzeszowie, wiele
się zmieniło. Po pierwsze sama przeprowadzka do stolicy Podkarpacia
pociągnęła za sobą szereg zmian. Musiałam odciąć pępowinę od
Kingi. Nie było to takie proste, jak mi się na początku wydawało.
Byłam przekonana kilka miesięcy temu, że łatwiej uda mi się
przeżyć tę rozłąkę i dzielącą nas odległość, ale bardzo
się pomyliłam. Czasami mam wrażenie, że zostawiłam ją w
momencie, w którym najbardziej potrzebowała mojej pomocy.
Przyjaciółka na razie porzuciła chęć studiowania na rzecz opieki
nad Michałem. Kiedy Bąkiewicz wyszedł ze szpitala szukała dla
niego przeróżnych form dojścia do sprawności. Przez pewien czas
przebywał w jednej z najlepszych klinik rehabilitacyjnych we
Wrocławiu, ale terapia nie przynosiła oczekiwanych rezultatów. Po
konsultacjach i namowach ze strony jednego z lekarzy prowadzących,
Michał zgodził się wyjechać na leczenie do Włoch. W jednym ze
specjalistycznych szpitali obiecano mu, że nie takie przypadki
wychodziły z budynku o własnych siłach, zatem jest nadzieja, że
Bąkiewicz odzyska sprawność. Kinga nie wiele
myśląc, wsiadła do samolotu i poleciała za ukochanym. W ogóle
muszę powiedzieć, że Lijewska bardzo się zmieniła. Na pewno
wydoroślała, ale stała się też taka zamknięta w sobie. Stara
się ze wszystkim radzić sama, jakby chciała pokazać całemu
światu jaka jest dorosła. Myślę, że jest to w pewien sposób
manifest skierowany w stronę pana Marcina, by przekonać go, że nie
pomyliła miłości z zauroczeniem i to, co łączy ją z siatkarzem
jest czymś wyjątkowym. Tak naprawdę to nie wiem jak Michałowi
idzie rehabilitacja, bo nasz kontakt nieco osłabł, ale mam
nadzieję, że przylot pary na święta pozwoli mi dowiedzieć się
czegoś więcej na temat stanu jego zdrowia. Może teraz powiem coś
o sobie? U mnie i Alka bez zmian, czyli cudownie. Oczywiście są
zgrzyty i trzaskanie drzwiami, ale dla przeprosin w wykonaniu bruneta
warto się czasem pokłócić. Poza tym Alek stara się pokazać mi,
że się zmienił, że romanse wywietrzały mu z głowy. Co prawda
lekko podnosi mi się ciśnienie, gdy spóźnia się z powrotem do
domu, ale mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że mu
ufam. Poza tym nie zmieniło się jego podejście jeśli chodzi o
dziecko. Ja też już przestałam go o to pytać. Chyba pogodziłam
się z faktem, że nie zostanę matką. Alek pilnuje zabezpieczenia
przed ciążą bardzo starannie. Chciał mnie nawet namówić na
zastrzyki, ale się nie zgodziłam. Obiecałam, że będę
przestrzegać przyjmowania tabletek i to mu musiało wystarczyć.
Jest jeszcze coś, co zmieniło się w moim życiu, mianowicie mój
tata i jego nowy związek. Już dawno pogodziłam się z tym, że
rodzice nie zrobią mi tej przyjemności i nie staną się z powrotem
kochającym się małżeństwem. Cieszę się, że tata także układa
sobie życie u czyjegoś boku, bo już tyle razy powtarzałam, że
taki facet to skarb. Grażynka, bo tak ma na imię nowa pani serca
mojego ojca, to niezwykle miła i ciepła osoba. Jest taka normalna i
swojska. Mogłabym o niej opowiadać bez końca. Jest wdową od
bodajże 13 lat. Jej mąż zmarł na raka. Sama wychowywała syna,
który w tej chwili ma 21 lat i jest niesamowity jak jego matka. Całe
życie byłam jedynaczką, to może w końcu uda mi się spełnić
marzenie o starszym bracie. Paweł także okazuje zadowolenie na myśl
o tym, że możemy stać się rodzeństwem. Najmniej zadowolony jest
Alek, ale ja nic nie mogę poradzić na jego zazdrość, bezpodstawną
zresztą.
-Kochanie,
wróciłem!- słyszę. Zdążył już pewnie narobić syf w
przedpokoju. Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam go nauczyć porządku.
Tyle razy go prosiłam, by zostawiał buty obok drzwi, a torbę
zanosił prosto do łazienki. Nie daj Bóg jeśli Alek odruchowo do
torby treningowej wrzuci telefon albo portfel. Wtedy mogę być
pewna, że zanim wrzucę wszystko do pralki, będę najpierw musiała
zebrać rzeczy z podłogi.
-Alek
ile razy mam ci powtarzać żebyś nie robił takiego syfu?! Co ty
myślisz, że ja nogi na loterii wygrałam?- kucam, by pozbierać
brudne skarpetki i przepocone ubrania z nadzieją, że w końcu coś
do niego dotrze, ale nie wiem czy będę miała tyle szczęścia.
-Co
powiesz na sylwestra w Wenecji? W tym roku tak układa się kalendarz
ligowy, że spokojnie możemy zafundować sobie taką podróż.
Rozmawiałem z kilkoma chłopakami i myślę, że uda nam się zebrać
ciekawą paczkę na wyjazd. Piszesz się na to?- patrzę na niego jak
na wariata. Z jednej strony wszystko fajnie, bo Wenecja to pewnie
wymarzone miejsce na to, by witać nowy rok w gronie ukochanego
mężczyzny i przyjaciół, ale z drugiej strony właśnie w tym
czasie będzie w Polsce przebywać moja przyjaciółka i mam tak po
prostu zrezygnować ze spotkania z nią dla kilkudziesięciu godzin
zabawy we Włoszech?
-Przecież
wiesz, że na święta i sylwestra do Polski wraca Kinga i Michał.
Myślałam, że z nimi jakoś spędzimy ten czas…- szczerze to
nawet nie wiem czy oni będą w Gdańsku czy w Piotrkowie
Trybunalskim. Próbowałam się skontaktować z Kingą i dowiedzieć
coś na ten temat, ale nasza ostatnia rozmowa nie trwała zbyt długo,
a ona sama jeszcze dokładnie nie wiedziała gdzie się zatrzymają.
Jedno jest pewne, że Lijewska nie chce się spotkać ze swoją
biologiczną matką, a z tego co wiem, to ona właśnie przebywa w
rodzinnym mieście Bąkiewicza.
-Jezu
Tola…-Akhrem przewrócił oczami. Nie pierwszy zresztą raz, gdy
tylko wspomniałam o przyjaciółce. Kompletnie go nie rozumiem.
Przecież już od jakiegoś czasu przestałam żyć życiem Kingi,
zajęłam się w zupełności naszym. Staram się łączyć dzienne
studia z prowadzeniem domu i jeszcze od czasu do czasu udaje mi się
znaleźć chwilę na to, by wpaść na Podpromie i mu pokibicować.
-Czy
to takie dziwne, że chce się zobaczyć z przyjaciółką? Ty ze
swoimi kolegami widzisz się prawie codziennie, a ja z Kingą nie
widziałam się już prawie pół roku. Tak trudno to zrozumieć?-
liczę, że zadziała tu jego rozsądek.
-Dziwne
jest to, że twój facet proponuje ci romantyczny wyjazd do Wenecji,
a ty wolisz kisić się w Polsce. Nie rozumiem tego…
-Jeśli
ty wypad z kolegami z zespołu nazywasz romantycznym wyjazdem to
chyba naprawdę inaczej pojmujemy romantyzm. Po drugie nie zamierzam
się kisić w Polsce tylko spotkać z przyjaciółką, która znaczy
dla mnie więcej niż kilka uliczek zalanych wodą we Włoszech.
Jeśli tego nie rozumiesz, to spakuj walizkę i jedź. Przypominam ci
tylko, że jeszcze w grudniu z Grodna mają przyjechać twoi rodzice
z chłopcami, więc może ładnie z twojej strony byłoby ich
przywitać, bo ja w tym czasie będę się kisić w podróży
pociągiem do przyjaciółki.-a było tak fajnie…
/Alek/
Rozmowa
z Tolą wyprowadziła mnie z równowagi do tego stopnia, że
wyszedłem z mieszkania z hukiem. Chciałem jak człowiek wyjechać
ze swoją dziewczyną na sylwestrowy wypad, a dla niej ważniejsza
jest przyjaciółka i jej problemy. Właśnie przed tym chciałem ją
ustrzec. Wiem, że po powrocie Kingi i Michała w naszym mieszkaniu
nie będzie już innego tematu rozmów jak tylko ciąża i cykl
rehabilitacyjny. To nie jest tak, że nie mam serca, bo mi także
zależy na tym by wymienionej przeze mnie parze wszystko pomyślnie
się ułożyło. Chodzi o to, że chciałbym mieć czas tylko dla
siebie i Lipińskiej. Może do Wenecji nie pojechalibyśmy sami, ale
zawsze to lepsza odskocznia od tego co tu na miejscu. Aż sam przed
sobą już jakiś czas temu przyznałem, że wsiąkłem w ten związek
bez reszty. Z początku chciałem trzymać choć odrobinę dystansu,
mając poprawkę na to, że coś może się nie udać i znów
przyjdzie mi zaczynać wszystko od zera. Z czasem zrozumiałem, że
tak źle być nie musi, a związek z Tolą ma na mnie dobry wpływ.
Czy można powiedzieć, że się w końcu wydoroślało, mając
prawie 31 lat na karku? Tak się właśnie czuję. Już nie wodzę za
spódniczkami na ulicy i nie rozglądam się po hali w celu
zlokalizowania pięknych kobiet. Szalona blondynka z Gdańska jest w
centrum mojego świata i to się nigdy nie zmieni. Może i oszalałem
na stare lata, ale zacząłem nawet po cichu myśleć o tym, by się
oświadczyć. Nogi same poniosły mnie do baru, w którym tak dawno
mnie nie było. Zaraz po rozwodzie z Natalią spędzałem tu sporo
czasu. To jedno z ulubionych miejsc Izy, do których ją zabierałem.
-Kogo
moje oczy widzą? Wyszedłeś po pieczywko na kolację i po drodze
chciałeś się rozerwać przy piwku czy może zrozumiałeś, że nie
nadajesz się do życia, do którego zmusiła cię ta blond
nastolatka?- nie kryję zdziwienia, widząc za barem byłą kochankę.
Wydawało mi się zawsze, że ta kobieta nie potrafi robić nic
innego poza leżeniem bądź oddawaniem się przyjemności zakupów.
Aż nie mogę uwierzyć, że widzę ją tutaj w fartuchu, z
nieułożonymi włosami i paznokciami niemiłosiernie zapuszczonymi.
Nie reaguję na jej złośliwości, bo nieopisaną radość sprawia
mi jej widok w takim położeniu.
-Bida
zaświeciła w oczy? Muszę ci powiedzieć, że do twarzy ci w tym
fartuszku. Możesz mi przynieść piwo?- doskonale pamiętam jej
złośliwości kierowane pod adresem Toli i naszego związku, gdy
definitywnie kończyłem z nią znajomość. Miałbym teraz odpuścić
okazję odegrania się na niej? W życiu. Usiadłem w takim miejscu,
by móc podziwiać zgrabne ruchy Izy za barem. Wyraźnie się
złościła, a mnie bawiły jej nerwowe ruchy. Człowiek
to jednak lubi oglądać innych w sytuacjach, w których sam nie
chciałby być oglądany. Nie żebym miał coś do bycia barmanem, bo
to praca jak każda inna, ale ja doskonale wiem, że dla niej to jest
po prostu spadek z piedestału na którym znajdowała się jeszcze
jakiś czas temu.
-Musisz
mi to robić?- przychodzi i stawia przede mną kufel z piwem, o mały
włos nie wylewając na mnie zawartości.
-Nie
wiem o czym mówisz. Przyszedłem i chcę się napić piwa. Nie
miałem pojęcia, że tu będziesz. Twoje zdrowia królowo życia.-
powiedziałem z sarkazmem, przypominając sobie użyte przez Izę
określenie, gdy jeszcze mieliśmy płomienny romans. Moje słowa
zdenerwowały ją jeszcze bardziej, ale już nie skupiałem się na
tym jak miota się za ladą baru. Upiłem pokaźny łyk chmielowego
napoju i zacząłem zastanawiać się nad tym co miało miejsce w
naszym mieszkaniu. Trochę przesadziłem. Powinienem rozumieć, że
Tola chce skorzystać z okazji i spędzić trochę czasu z
przyjaciółką, ale ona też powinna zrozumieć mnie, że chcę
odpocząć. Nie wiem teraz czy coś z tego w ogóle wyjdzie, bo ja
zapomniałem o przyjeździe moich rodziców. Już dawno się
zapowiedzieli, że przyjadą do mnie na święta, ale jakoś tak
wyleciało mi to z głowy. Mi wyleciało, ale Tola o wszystkim
pamięta i ma rękę na pulsie. Ile razy bez niej zapomniałbym butów
na trening albo ważnych dokumentów potrzebnych na przelot samolotem
z Resovią w celu rozegrania meczu z zagranicznym klubem. Może
faktycznie ta Wenecja poczeka, a my spokojnie zajmiemy się
ugoszczeniem moich rodziców oraz spotkaniem z Kingą i Michałem.
-Od
kiedy alkohol rozwiązuje problemy?- ni stąd ni zowąd do mojego
stolika przysiadła się Tola. Skąd wiedziała, że tu będę? A
faktycznie, kiedyś mówiłem jej, że to jedno z moich ulubionych
miejsc w Rzeszowie, gdzie można spokojnie napić się piwa i mieć
pewność, że nikt nie zrobi mi zdjęcia i nie obsmaruje następnego
dnia w plotkarskim portalu internetowym.
-Musiałem
wyjść i ochłonąć. Nie planowałem piwa, ale jakoś tak samo
wyszło. Tola przepraszam, nie chciałem się tak zachować. Możesz
pomyśleć, że mam w dupie twoich przyjaciół, ale to nie jest
prawda. Szczerze ci powiem, że zapomniałem też o przyjeździe moich
rodziców, a w tej sytuacji nie będę się gził po Wenecji.
Zostaniemy w Rzeszowie i wspólnie spędzimy sylwestra. Zaprosimy
Kingę z Michałem i kilka innych zaprzyjaźnionych par. Co ty na
to?-Lipińska splotła swoją dłoń z moją, więc chyba mogę
liczyć na to, że zażegnaliśmy ten bezsensowny konflikt. Mam też
kilka pomysłów na to jak przeprosić Tolę za swoje zachowanie, ale
w tej sytuacji musimy już wracać do domu, bo ten sposób wymaga
naszego łóżka i nieco bardziej intymnego otoczenia.
-Kogo
moje oczy widzą? Ty pewnie jesteś Tola, obecna dziewczyna Alka?- o
mój Boże, tylko nie to. Dosiadła się do nas Iza. Usiadła obok
blondynki i objęła ją ramieniem. Już wiem, że za chwilę będę
żałował swoich docinek kierowanych pod jej adresem, bo teraz to
ona ma przewagę i może mi się tak odgryźć, że zapamiętam to na
długo.
-My
już wychodzimy.-podnoszę się od stolika i próbuję jak
najszybciej wyprowadzić stąd Tolę, ale nie jest to takie proste.
-Nie
przedstawisz mnie? No nic, zrobię to sama. Jestem Iza. Sypiałam z
twoim chłopakiem zanim jeszcze uświadomił sobie, że cię kocha.
Nie muszę ci chyba mówić, że po spotkaniach z tobą czasem
zdarzało mu się wylądować w moim łóżku?- zamykam oczy, chcąc
zapaść się pod ziemię. Raz jedyny spałem z Izą, gdy spotykałem
się już z Tolą, ale to było właśnie wtedy, zanim zacząłem
sobie uświadamiać, że ją kocham i nie jest mi obojętna. Potem to
Iza próbowała mnie uwieść, ale ja się nie dawałem. Setki razy
chciałem o tym powiedzieć blondynce, ale nigdy nie starczało mi
odwagi. Bałem się, że źle to odbierze i opacznie zrozumie.
-Możesz
mi powiedzieć co ona wygaduje?- chciałbym od razu zaprzeczyć, że
to nie prawda, ale tylko uciekam wzrokiem, spuszczając go na buty.
Właśnie w tym momencie się przyznałem do tego, że zachowywałem
się nie fair. Tola wyrywa się z mojego uścisku i wybiega z baru.
Kilka par oczu patrzy na nas, jakby przed ich oczami rozgrywała się
scena z jakiegoś taniego soap opera.
-Tyle
razy Ci mówiłam, że ze mną się nie zadziera, bo summa summarum
ja i tak zawsze wygrywam i stawiam na swoim. Teraz leć i przepraszaj
tą swoją małolatę. Uważaj tylko żeby cię nie posądzili o
pedofilię.-wybiegam prawie natychmiast za Tolą, ale już nigdzie
jej nie widzę. Próbuję się do niej dodzwonić, ale sukcesywnie
odrzuca ode mnie połączenia, by w końcu wyłączyć telefon na
dobre. I niech mi ktoś powie, że przez to jedno głupie piwo
straciłem miłość swojego życia, to chyba się zabiję!
~*~
Nie chcę tego wymawiać głośno, ale chyba wyrosłam z opowiadań...:(
Nie chcę tego wymawiać głośno, ale chyba wyrosłam z opowiadań...:(
Mi to zawsze takie małe szczególiku w głowe wchodzą i wybić ich sobie nie mogę. Tu była wzmianka o tabetkach, jak Alek tak strasznie nie chce miec dzieci to niech jeszcze się gumką zabezpiecza bo tabletki niby są najpewniejsze ale czasami głupie problemy żołądkowe powodują że jest małe zachwianie i już nie ma 100% pewności. Gumka gdy nie pęknie zawsze jest pewna :)) Mówi doświadczona która już niejedno przeżyła. Wiedziałam że prędzej czy później dojdzie do tego że Tola spotka się z Izą i proszę, nie dość że zbiegło się to z kłótnią o sylwestra to jeszcze ta z taką rewelacją jej wyskakuje. Wychować faceta i jego skłonności do bałaganu jest to rzecz prawie niemożliwa. Z tym sylwestrem to rzeczywiście niezręcznie wyszło, ale akurat wiele par sie o ten dzień często kłóci jak go spędzić. Szkoda że kontakt Toli i Kingi zelżał, ale niestety gdy wkracza się w dorosłość tak już jest każdy w swoją stronę ciągnie.
OdpowiedzUsuńJa też wyrosłam z opowiadań, czytam tylko te które są w trakcie, nowego nic nie zaczynam a o pisaniu nawet już nie myślę. Trochę to smutne bo to przecież niezły kawał życia ale chyba taka kolej rzeczy
No to Alek wpadł jak śliwka w kompot! Głupek jak tylko ujrzał swoją dawną kochankę powinien uciekać gdzie pieprz rośnie! No ale facetom się wydaje, że są wspaniali i nieomylni! Szkoda, że relacja Toli i Kingi tak osłabła. Przecież one się potzrebują!
OdpowiedzUsuńZnowu pod górkę. Tola wykazała się niezwykłą dojrzałością, gdy po kłótni zjawiła się w barze. Myślałam, że to ich poróżni na dłuższą metę. Jednak inne rewelacje miałaś w zanadrzu.
OdpowiedzUsuńIza to zawsze same problemy. Teraz zadała cios prosto w serce Toli, bo poszła w odstawkę? Świetnie.
Pozdrawiam
Ja wiedziałam, że z tej Izabeli to wyjdzie taka suka! Po prostu to wiedziałam! Biedna Tola i Alka też mi szkoda, chociaż wiem, że sam sobie tego wina naważył, ale mimo wszystko. Ale jak widać panna I. musiała pokazać jaką bezwartościową, zazdrosną, egoistyczną świnią jest!
OdpowiedzUsuńKochana to na pewno nie jest tak, że wyrosłaś :) Natłok zajęć, inne sprawy na głowie - i po prostu nie masz na to czasu, a nawet jak czas masz to jesteś pewnie tak zmęczona, że nawet nie myślisz, żeby otworzyć Worda i popisać - doskonale to znam ;)
Pozdrawiam :)