/Michał/
Liczyłem na to, że zdecydowanie później zakończę
wraz z kolegami ligowy sezon, ale nie zawsze można mieć to, czego się oczekuje.
Ostatnio po lidze mam coraz więcej wolnego, bo już przecież
nie jeżdżę na kadrę i każdy normalny śmiertelnik powinien być szczęśliwy, że ma
czas na odpoczynek, a mi już po tygodniu brakuje tego rytmu, jaki wyznacza siatkówka i wszystko z nią związane. Tydzień spędziłem na rozjazdach między
znajomymi w Częstochowie. Od tego poniedziałku postanowiłem baczniej przyjrzeć
się działalności mojej siatkarskiej szkółki. Muszę się czymś zająć, by odrzucać
od siebie chęć pojechania do Gdańska albo ściągnięcia Kingi do siebie. Szatynce
zostało już niewiele ponad miesiąc do matury i nie mogę sobie pozwolić na to,
by przeze mnie odciągała się od nauki. Już i tak w oczach jej rodziny uważany
jestem za potwora, który chce wykorzystać ich ukochaną Kingusię.
Przeprowadziłem dość nieprzyjemną rozmowę telefoniczną z jej ojcem w której
jasno mi powiedział, że on nigdy nie zaakceptuje tego związku, ale nie zamierza
też na siłę Kingi ode mnie odciągać, bo ona jest w takim wieku, że gotowa jest
zrobić wszystko, byleby tylko zamanifestować swoją dorosłość. Pewnie myśli, że
nasz związek nie przetrwa długo i problem sam się rozwiążę. Nie chcę być nie
miły, ale żeby się czasem nie przeliczył, bo ja z Kingi nie zamierzam
rezygnować. Owszem, był czas kiedy myślałem, że to nie może się udać, że nie ma
sensu brnąć w to dalej. Tego dnia kiedy była jej studniówka byłem gotów nawet
powiedzieć, że powinniśmy się rozejść w swoją stronę, bo nie zniosę takiego
stanu niepewności między nami. Ta studniówka zmieniła wszystko. Dużo zdążyliśmy
przejść od tego czasu. Może i byłem daleko od niej, ale równie mocno
przeżywałem to, co się stało i starałem się pomoc na tyle, na ile byłem w
stanie to robić. Nawet sprzeciwiłem się decyzji Nawrockiego. On wyleciał już z
klubu, ale i moja era w nim już dobiegła końca. Rozmowa z Piechockim zakończyła
się na tym, że w tym momencie musimy sobie podziękować ze wspólne pchanie wózka
w jednym kierunku, bo czas na zmiany. Zrozumiałbym, gdyby chodziło o
odmłodzenie zespołu, ale kontrakt z Stefanem Antigą jest chyba tego
zaprzeczeniem. No nic, nie pierwszy raz czuję się tak, jakby mnie ktoś zostawił
na lodzie i próbował obarczyć winą za coś, czego nie zrobiłem. Mam czas, by na
spokojnie zastanowić się nad napływającymi ofertami.
-Bąku, zaczekaj!- spacerując jedną z główniejszych
ulic Bełchatowa, słyszę głos Pauliny. Dobiega do mnie, trzymając Arka za rękę i
wita się buziakiem w policzek.
-Cześć mistrzu!- przybijam z synkiem Wlazłych
piątkę, a ten od razu domaga się bym wziął go na barana, bo tak ma zdecydowanie
lepszy przegląd sytuacji. Nie potrafię odmawiać dzieciom, więc z największą
przyjemnością spełniam jego prośbę. We trójkę idziemy do pobliskiej cukierni na
ciastko z kremem. Arek jest zachwycony, bawiąc się bitą śmietaną, a my z
Pauliną mamy chwilę czasu na rozmowę.
-Co tam u ciebie słychać? Nie było ostatnio czasu
pogadać na spokojnie.- Paula jest najbardziej ciekawską osobą jaką znam. Na
złość jej opowiadam o poszukiwaniach nowego klubu, specjalnie omijając to, co
najbardziej ją interesuje, czyli sprawy związane z Kingą. Widzę jak świerzbi ją
język, jak próbuje się powstrzymać, ale w końcu nie daje rady.
-Powiedz mi Bąku, będzie coś z tego? Bo ja tak się
nad tym zastanawiam każdego wieczoru, gdy kładę się spać i powiem ci, że we
mnie macie wielkiego fana tej miłości. I nie mów mi, że się nie zakochałeś
stary, bo widać to na kilometr. Nie przypominam sobie, by podczas związku z
Beatą tak świeciły się twoje oczy, a z twarzy nie schodził uśmiech.- na wspomnienie
o Beacie skrzywił się Aruś, będąc blisko płaczu, ale udało się jego mamie
zatamować jakiś nagły przypływ złego humoru. Mnie zastanawia fakt, że znaczna
część moich znajomych żyje moim życiem. Nie wspominam tu już o Kadziewiczu, bo
on jest wtajemniczony od samego początku i do niego to nie raz nawet sam
dzwonię, by pogadać.
-No co ja mam ci powiedzieć? Wreszcie chyba wiem, co
to znaczy być zakochanym i zauroczonym kobietą. Cały czas o niej myślę i wiem,
że ona też myśli o mnie. Martwi mnie tylko to, że jej rodzina nie potrafi tego
zaakceptować.- moja jakoś to łyknęła. Co prawda mama przestrzegła mnie przed
tym, że taka młoda kobieta może mnie wpędzić w lata, potem zostawić, ale gdy
zapewniłem ją, że nie mam podstaw, by spodziewać się po niej czegoś takiego, to
życzyła mi powodzenia. Ona sama jest 7 lat młodsza od mojego ojca, więc wie, że
związki ze sporą różnicą wieku mają rację bytu.
-No z tego co wiem to Cinek strasznie to przeżywa,
ale przejdzie mu, zobaczysz. Musisz mu tylko pokazać, że zależy ci na Kindze.
No i musisz się pilnować, by nic głupiego nie zrobić, bo wtedy to już będzie
pozamiatane i nigdy ci nie zaufa.- już tyle razy słyszałem, że muszę się
pilnować. Nie mniej jednak nie złoszczą mnie takie słowa, bo mam tego
świadomość. Sytuacja nie jest łatwa, a mi nie pozostało nic innego, jak tylko
próba przekonania Marcina, jego żony i całej rodziny Lijewskich do tego, że
zależy mi na ich córce nie mniej niż im.
-Pojadę kiedyś na jakiś mecz ręcznej, będę mu
żarliwie kibicował i może jakoś wkupię się w łaski.- zażartowałem,
rozśmieszając do łez Paulinę. Już sam nie wiem czy ona się śmieje z tego żartu
czy może z czegoś innego. Spoglądam na nią zdziwiony, a ona próbuje się
opanować. Bezskutecznie.
-Jakby gdzieś ogłoszono konkurs na
najprzystojniejszego teścia i zięcia to wierz mi, że oboje z Marcinem nie
mielibyście sobie równych. Kinga to ma szczęście. Ty też masz szczęście. Mój
teść jest zagorzałym fanem zbierania kapsli, a teściowa nie widzi świata poza
ojcem Rydzykiem. Uwierz mi, nie mogłeś lepiej trafić.- nigdy nie pomyślałem o
tym w ten sposób. Zawsze w tej różnicy wieku między mną a Kingą widziałem tylko
i wyłącznie same minusy. Rozmowa z Paulą pozwoliła mi zobaczyć coś więcej.
Jakbym się kiedyś dogadał z ojcem Kini, to przecież naprawdę mielibyśmy i o
czym rozmawiać i pewnie zdecydowanie lepiej byśmy się rozumieli, w końcu
jesteśmy w podobnym wieku.
-Dziękuję Ci Paulinko za rozmowę. Aruś nie powiesz
tacie jak wujek pocałuje mamusię w policzek?- blondynek zamknął oczy na znak,
że nic nie widzi, a szatynka sama nadstawiła wspomnianą przeze mnie część
ciała. Szkoda mi będzie, gdy o przyszłego sezonu będę z nimi widywał rzadziej,
ale raczej na koniec świata się nie wybiorę. Przyszło kilka ofert z zagranicy,
ale chyba ten etap jest już w moim przypadku nie do ruszenia. Wolę w kraju grać
w klubie, w którym będę miał pewne miejsce w szóstce. Na ten temat zeszła
ostatnia faza rozmowy z Pauliną.
-Najlukratywniejsza opcja kontraktu pojawiła się z
Gdańska i zważywszy na moją sytuację sercową, chyba się tam przeniosę,
rozliczając powoli swoją karierę i próbując ją definitywnie skończyć. Mam taki
plan, że do 35 roku życia chciałbym w miarę dobrze zabezpieczyć swoją
przyszłość, a potem powoli odchodzić na siatkarską emeryturę, oddając się pracy
z dziećmi i młodzieżą.
-A mówiłeś już o tym Kindze? Bo wiesz, ty planujesz
swoją przyszłość pod nią, ale nie zapominaj, że ona w tym roku piszę maturę i
też pewnie ma jakieś plany związane ze studiami. Wie już gdzie chce studiować?-
o cholera. Zupełnie wyleciało mi to z głowy, by o to zapytać, a przecież to
naprawdę istotne.
-W najbliższym czasie muszę z nią o tym porozmawiać.
Ale jak tak sobie przypomnę, to ona coś wspominała chyba o Warszawie. Cholera,
ja w jej stronę, a ona w moją…
W
miłości właśnie cenię niedoświadczenie.
Miłość
nie jest kunsztem,
Miłość
jest wzruszeniem.
/Tola/
Co ja bym zrobiła bez Kingi, to ja nie wiem. Za jej
ostatnią wskazówkę, to chyba nie wypłacę jej się do końca życia. Na kilka minut
przed moim odjazdem do Bydgoszczy zadzwoniła do mnie i powiedziała, że Alek ma
12 marca urodziny z tego co mówi wujek Google, w tym roku brunet będzie miał na
karku 30 wiosen. Po drodze myślałam co ja mogę mu kupić na urodziny. Nie znam
go jeszcze na tyle dobrze, bym wiedziała
o jego zainteresowaniach i pasjach. Oczywiście siatkówka się tu nie liczy.
Modliłam się też w duchu, by po drodze znalazło się jakieś centrum handlowe i
na szczęście Pan Bóg mnie wysłuchał. Pustka w głowie popchnęła mnie w kierunku
sklepu z damską bielizną. Widząc seksowne fatałaszki moja głowa uknuła chytry
plan. To trochę puste oddawać siebie na urodziny, ale chyba nie tylko ja wiem,
że Białorusinowi taka forma prezentu zdecydowanie może się spodobać. Kupiłam
komplecik, a w drodze powrotnej do samochodu wpadłam jeszcze na sukienkę, w
której zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Tylko jak ja mam doprowadzić do
tego zbliżenia między nami? Między jednym a drugim meczem obok pokoju ojca?
Prędzej dostanę zawału na każdy szmer, który usłyszałabym obok drzwi. Muszę
wymyślić coś innego, nie mogę igrać z ogniem, bo może to się dla mnie źle
skończyć. Tarcza zegara nieuchronnie wskazuje na to, że nie mogę już dłużej
pozostać w galerii, więc wychodzę z niej i odszukuję wzrokiem samochód na
parkingu. Cholera! Jestem już naprawdę mocno opóźniona i muszę deptać w pedał gazu,
by zdążyć na umówioną godzinę, bo w przeciwnym razie Alek będzie myślał, że coś
mi się stało po drodze. On ma chyba jakieś schizy na punkcie kobiet w
samochodzie. Muszę go kiedyś zapytać o co mu chodzi, bo przecież nie jeżdżę
najgorzej i prawo jazdy na ładne oczy nie dostałam…
…jestem kilka minut po 13. Na całe szczęście nie ma
go przed halą. Bałam się, że będzie tu stał jak ten osioł, byleby tylko upewnić
się, że dojechałam bezpiecznie. Nie zdążyłam dobrze zaparkować samochodu, gdy w
drzwiach Łuczniczki pojawił się tata. Nie miałam trudności z rozpoznaniem go w
tłumie kibiców. Jest dość wysoki i nie trudno zauważyć go. Pewnie
zaraz mi powie, że moje prostopadłe parkowanie oscylowało na granicy błędu, ale
najważniejsze, że nie urwałam żadnego lusterka i nie porysowałam innych
samochodów.
-Cześć żabko!- matko, tyle razy mu mówiłam, by witał
się ze mną bardziej adekwatnie do wieku, ale staruszkom zawsze ciężko jest
wytłumaczyć, że nie jest się dzieckiem. Żabką to ja byłam, jak miałam 8 lat, a
teraz co najwyżej mogę być ropuchą. Witam się z nim buziakiem w policzek,
czując na twarzy jego trzydniowy zarost.
-Aż mi się wierzyć nie chce, że z taką buźką ty
jeszcze żadnej na tym Podpromiu nie wyrwałeś.- beszta mnie wzrokiem, a ja
ostentacyjnie prycham. Skoro mamie wolno układać sobie życie na nowo, to on
przecież też powinien pomyśleć o sobie. Fakt, tata ma z tym problem, bo zawsze
przekładał dobro moje i mamy nad swoje. Nie mniej jednak liczę na to, że
jeszcze trafi mu się kobieta, z którą będzie mógł się zestarzeć. Jest przecież
w kwiecie wieku, a do tego piekielnie przystojny.
-Chodź, bo Akhrem się nie może skupić.-biorę
ojczulka pod rękę i oboje zmierzamy w stronę hali. W jej środku już jest
harmider, na trybunach swoje miejsca pozajmowali już pierwsi kibice. Tata
prowadzi mnie do szatni chłopaków, bo jak twierdzi, Alek sobie tego życzył. No
tak, przypomniała mi się ta jego niespodzianka. Szczerze powiedziawszy to o
niej już zapomniałam, ale teraz miałam czas, by sobie przypomnieć. Brunet stoi
oparty o ścianę obok wejścia do szatni. Tata ulatnia się nie wiadomo w którym
momencie, a my mamy chwilę czasu dla siebie. Alek przyciągnął mnie do siebie i
zachłannie pocałował. Za każdym razem nie mogę się nadziwić jak to możliwe, że
on takim zwykłym pocałunkiem potrafi rozgrzać mnie do czerwoności. Widać, że
nie tylko tajniki siatkówki zgłębiał w okresie dojrzewania.
-Co z tą niespodzianką?- udaję, że ten pocałunek nie
zrobił na mnie wrażenia, a prawda jest taka, że ledwo udaje mi się utrzymać na
sflaczałych z podniecenia nogach. Od kiedy ja jestem taka łatwa?
-Proszę, to dla ciebie. Ostatnio widziałem, że
miałaś na sobie koszulkę Igły, a ja chcę byś w koszulce z moim nazwiskiem
oglądała mecze Sovi. Ta koszulka jest wyjątkowa, bo zagrałem w niej pierwszy
mecz dla tego klubu.- i co ja mam powiedzieć? Szybko ją przywdziałam czując się
tak, jakby to nazwisko „Akhrem” z tyłu wypalało moje plecy. I do tego jeszcze
te słowa, że to wyjątkowa koszulka. Od razu pojawiła się myśl ile dziewczyn
zbajerował takim tekstem. No, ale z drugiej strony, gdyby kiedyś obdarował
którąś z dziewczyn tą koszulką, to skąd ona teraz na moich plecach? Może po
skończonej przygodzie należy mu ją oddać? Może ja też będę musiała to zrobić? O
nie, nie oddam mu jej. Dobrze się w niej czuję, pachnie jego perfumami, pachnie
nim.
-Ja też mam coś dla ciebie. Przyjdź dziś w hotelu do
mnie, mam pokój obok taty. Nie pożałujesz, uwierz mi.- w ramach podziękowania
za prezent teraz to ja przyssałam się do jego ust, uprzednio wspinając się na
palce. Cholera! Chyba wolę, gdy on mnie całuję, bo przynajmniej wtedy to on
musi trzymać niżej głowę, a ja nie obciążam tak swoich łydek. Jak będę miała
skurcze, to on osobiście będzie mi masował nogi. Moja głowa jednak cały czas ma
się dobrze i działa na najwyższych obrotach. Gdy Alek dzisiejszego wieczoru
pojawi się w moim pokoju, pokaże mu swoje dzisiejsze zakupy. Coś może dla niego
zatańczę, trochę się powyginam, ale nie pozwolę na więcej. Nie pod nosem mojego
taty. Na resztę urodzinowego prezentu przeniesiemy się do Rzeszowa albo do
Gdańska. Może w taki sposób uda mi się namówić go do odwiedzenia moich
rodzinnych stron?
…pierwszy mecz w ryj, ale jutro przecież też jest
dzień i może być zupełnie inaczej. Na tę chwilę przegrane spotkanie to dla mnie
powody do obaw, że sfrustrowany Alek nie będzie miał ochoty na wizytację mojego
pokoju. Mylne były me przypuszczenia. Po 19 zapukał do moich drzwi. Byłam już
gotowa. Okna pozasłaniam zasłonkami, kupiłam w okolicznym sklepie kilka
zapachowych świec. Przebrałam się w bieliznę, zakładając na nią moją nową
perełkę w garderobie. Pozostawało mi tylko upewnić się czy aby na pewno po
drugiej strony stoi brunet. Czaicie co by się stało, gdy stał tam mój tata? Ma
się rozumieć, że jeśli wyraził aprobatę na mój związek z Alkiem to zdaje sobie
sprawę, że kiedyś do zbliżenia między nami będzie musiało dojść, ale ja sama
wolę chyba to zrobić na bardziej neutralnym i niezaminowanym gruncie.
-Kto tam?
-Alek, lekko wkurwiony, ale zdecydowanie ciekawy
niespodzianki od pani.- oddycham z ulgą. Show must go on! Otwieram drzwi i
wciągam go do pokoju. Jest oszołomiony, ale i mi serce wali jak oszalałe.
Popycham go w kierunku łóżka i wzrokiem sugeruję, by zajął na nim miejsce.
Posłusznie wykonuje to, o co go proszę. Muzyka puszczona z odtwarzacza w
telefonie to nie jest szczyt marzeń, ale jakoś trzeba sobie radzić. Piosenka
też może nie najszczęśliwsza, bo Golden Eye Tiny Turner, ale może coś mi z tego
wyjdzie. Podchodzę bliżej hotelowego stolika i zaczynam pokaz. Unoszę ręce do
góry, starając się uwydatnić swój biust. Kołyszę biodrami w rytm
rozbrzmiewającej muzyki. Czuję na sobie wzrok Alka, ale staram się nie patrzeć
w jego oczy. Podchodzę do niego na taką odległość, że śmiało może objąć mnie za
uda. Patrzę mu wtedy w oczu, lubieżnie oblizując usta. Nie przestaję się
kołysać, gdy lewa dłoń podwija materiał i tak niewiele przykrywającej sukienki.
Widzę, że jego oczy błyszczą na widok moich ud, zwieńczonych niewielką ilością
materiału. Ha! Wiem, że zdecydowanie wolałby oglądać mnie bez niej, ale na
wszystko przyjdzie czas.
-Jesteś piękna.- wycedził niemrawo, jakby nadal nie
pewny tego, czego jest świadkiem. Dopiero, gdy na moje policzki wpłynął
rumieniec zrozumiał, jak mocno na mnie działa. Postanowił przejąć inicjatywę, a
to ja miałam mieć wszystko pod kontrolą. Przewrócił mnie na łóżko. Jest takie
chujowe. Nie dość, że małe to do tego pojedyncze.
-Jesteś piękną, a zaraz będziesz moja.- nie! Nie
miało tak być, nie tutaj.
-Alek, ale mój tata. On może tu wejść, może coś
usłyszeć. Może dokończymy to gdzie indziej?- ja zaraz chyba skończę, bo
napierająca na moje podbrzusze erekcja Alka sprawia, że nie myślę o niczym
innym, jak tylko o uczuciu spełnienia w jego ramionach.
-Chyba żartujesz. Ty zaczęłaś, a ja to skończę.
Teraz!- nawet nie silił się na to, by ściągnąć moją sukienkę. Majtki też
zostały na miejscu. Uchylił jedynie ich część, by mieć do mnie dostęp. Przejechał
kciukiem po mojej kobiecości, jakby sprawdzając stan gotowości. No niech robi
tak dalej, to na pewno nie będzie musiał nic robić, bo za chwilę sama
eksploduję z rozkoszy. Rozpiął suwak rozporka i nawet nie zdążyłam zamknąć
oczu, a już był we mnie. Piekielnie głęboko. Chcę krzyczeć, ale nie mogę. Jego
język stara się zagłuszyć moje głośne westchnienia, lawirując we wnętrzu jamy
ustnej. Napiera na mnie mocno i z każdym razem coraz szybciej. Moje biodra
wychodzą mu naprzeciw. Tak cudowanie jest szczytować widząc, że dało się
również przyjemność tej drugiej osobie. Może i byłam ciut bierna, ale musiało
mu się podobać. Inaczej nie widziałabym błogiego uśmiechu na jego twarzy.
-Masz w poniedziałek urodziny, wziąłeś sobie
przedwcześnie prezent, więc już dziś życzę ci wszystkiego najlepszego.- pocałowałam go w głowie układając sobie
dalszą część życzeń. Oczywiście nie zapomniałam o swojej osobie w nich, bo
cudowanie byłoby, gdyby jednym z życzeń było szczęśliwe życie u mojego boku…
Dla kobiety
seks ma na ogół tylko wtedy prawdziwą wartość, jeśli akt płciowy
nie odbywa się w pustce uczuciowej; miłość jest najlepszą
nauczycielką. Najwymyślniejsze nawet pozycje przy stosunku
nie powodują u kobiety pełnej satysfakcji seksualnej, jeśli
nie istnieje aura porozumienia z mężczyzną.
~*~
Pierwszy raz chyba nie wiem co mam tu napisać, więc nie będę pisać nic. A może tylko to, że nie mogę się przyzwyczaić do myśli, że Stephane Antiga jest naszym trenerem. Sorry, ale nie czaję zupełnie tego pomysłu i tak się zastanawiam kiedy ktoś wpadnie na pomysł i rozpocznie zmianę pokoleniową, ale w PZPS, a nie na stanowisku trenera. Takie mam zdanie na ten temat.
Pozdrawiam i do napisania :***