sobota, 27 lipca 2013

XI

/Kinga/
Nie czuję nic. Nie czuję bólu, żalu, złości. Pełnię życia zamieniłam na wegetację. Mój cały świat to teraz cztery ściany pokoju, łóżko i kawałek mokrej od płaczu poduszki. Poddałam się. Nie mam siły na to, by uporać się z tym, co się stało. Tyle się słyszało o tym, że na świecie są zwyrodnialcy i zboczeńcy, ale nawet w najgorszym śnie nie przypuszczałam, że padnę ich ofiarą. Kiedy tylko zamykam oczy, mam przed nimi tamtą noc. Mroźne powietrze, chłodzące moje roznegliżowane ciało. Czuję ten ból, który czułam przy każdym ruchu w mojej pochwie. Już nawet sama nie wiem w jaki sposób zostałam zgwałcona. Po prostu ktoś zabawił się moim kosztem, pozostawiając mi uraz na psychice, kto wie czy nie do końca życia. Na chwilę obecną nie potrafię powiedzieć, kiedy się po tym wszystkim pozbieram. Cały czas ktoś do mnie przychodzi i mówi, że będzie dobrze, ale ja w to nie wierzę. To ja sama muszę poczuć, że jeszcze kiedyś może być dobrze.
-Kochanie, znowu nic nie zjadłaś. Tak nie można…- babcia Jadzia. Przyjechała tu z Ostrowca, by zajmować się mną i dzieciakami pod nieobecność Justyny. Mamy przecież teraz ferie, końcówkę drugiego tygodnia. Miałam powoli zaczynać robić poważniejsze przygotowania do matury, ale nie potrafię się za nic zabrać. Wszystko leci mi z rąk, ciągle płaczę. W głowie pojawia się myśl, by nie podchodzić do matury. Nie chcę chodzić do szkoły, nie chcę oglądać tych współczujących spojrzeń. Chcę zapaść się pod ziemię i wyjść z niej, gdy będę już na to gotowa. Na razie nie jestem.
-Nie jestem głodna babciu. Chcę być sama…- powtarzam teraz ciągle, że chce być sama. Potrzebuję tej samotności, by się z tym uporać. Niestety nie mogę liczyć na to, że bliscy dadzą mi spokój. Wiem, że się martwią, ale ich nachalność niczego nie zmieni. Nie zacznę z dnia na dzień śmiać się i nie przejdę do porządku dziennego nad tym, co się stało. Wiem też, że tata dowiedział się o moich kontaktach  z Michałem. Przy mnie podziękował mu za pomoc, ale dał również wyraźnie do zrozumienia, że teraz nie jest on mi już potrzebny. A ja mam na ten temat zupełnie inne zdanie. Potrzebuję go teraz zdecydowanie bardziej niż wcześniej. Chciałabym, by usiadł na fotelu obok mnie i po prostu był. Czułabym się bezpieczna.
Babcia zmartwiona wyszła z pokoju, a ja spod poduszki wygrzebałam telefon. Obracałam go w palcach, chowałam i wyjmowałam na nowo. Chciałam zadzwonić do Michała, a jednocześnie się bałam. Na pewno tu nie przyjedzie. Nie wiem dokładnie co powiedział mu tata, ale od tamtej pory się jeszcze do mnie nie odezwał. Schowałam telefon na dobre pod poduszką i zaczęłam w nią szlochać. W pokoju pojawiła się Natalka. Na swój dziecinny sposób starała się mnie pocieszać, zając głowę czymś innym. Opowiadała mi o swoich treningach siatkarskich, mówiła o tym co w szkole. Skarżyła się na Kacpra. Uświadomiła mi jak wiele mnie ominęło przez moje wyobcowanie.
-Może wybierzemy się na spacer? Kinguś proszę cię, musisz wyjść z domu, jesteś taka blada.- zdaję sobie sprawę, że nie wyglądam zbyt korzystnie. Zapomniałam już o tym co to porządny peeling twarzy czy jakaś kremowa kuracja. Nie mam ochoty na żadne wyjścia, ale nigdy też nie potrafiłam odmówić młodszej siostrze. Tak jest i teraz. Zgadzam się wyjść z nią na spacer, choć nie chętnie i bez przekonania. Robię to dlatego, by zrobić jej przyjemność. Nie sądzę, by mi ten spacer miał w czymś pomóc. W nagrodę za swoją postawę dostaję od Tali słodkiego buziaka w policzek. Na moją twarz, od niepamiętnych już czasów, wkrada się nieśmiały uśmiech. Mamy się spotkać przy wejściowych drzwiach za 15 minut. Ona musi założyć tylko kurtkę, czapkę i szalik, a ja muszę ogarnąć całą siebie. Znikam za drzwiami łazienki i próbuję doprowadzić się do porządku. Jest nad czym pracować. Zasiniałe oczy, potargane i przetłuszczone włosy. Blada twarz. Mogłabym śmiało robić za postrach w przedszkolu. Nie wiem czy w takim stanie powinnam pokazać się poza domem. Ktoś mógłby zgłosić, że po ulicach Gdańska wałęsa się pewna osóbka, która może stwarzać zagrożenie dla innych. Wołam Natalkę takim głosem, że zdążyła się zorientować o co może chodzić.
-Nie ma mowy! Idziemy i koniec!- nie mam wyjścia. Niechętnie zakładam zimowe przyodzianie i wychodzimy na dwór. Początek spaceru nie zapowiada nic nadzwyczajnego. Chodzimy po zlodowaconych chodnikach, uważnie stawiając każdy krok, byleby tylko się nie przewrócić i nie poobijać. Rozmawiamy z siostrą na przyziemne tematy. Opowiada mi o choinkowej zabawie. Wcześniej jakoś nie było okazji. Zdałam sobie sprawę, że życie rodzinne kręci się teraz wokół mojej osoby. Nigdy nie lubiłam i nadal nie lubię być w centrum uwagi. Chciałabym zacząć żyć normalnie. To trudne, ale muszę się przełamać. Wszystko idzie całkiem dobrze do momentu, gdy na horyzoncie pojawia się mężczyzna. Nie znam go, jest jednym z wielu, a mimo wszystko nie potrafię obok niego przejść. Boję się. Staję w miejscu, a łzy napływają mi do oczu. Natalka nie rozumie. Ponagla mnie.
-Kinga, coś się stało?- nic. Po prostu wspomnienia wróciły. Psycholog na komisariacie mówiła, że mogę mieć takie problemy. Strach może się pojawiać za każdym razem, gdy tylko będę musiała przebywać w towarzystwie mężczyzny. Zarzekałam się, że nie mam z tym problemu. Przecież nie boję się Michała, nie boję się taty czy Krzyśka. Na to podobno też jest wytłumaczenie. Mam zakodowane w podświadomości, że z ich strony nic złego nie może mi się stać i dlatego ich obecność w moim otoczeniu nie wywołuje u mnie żadnych negatywnych reakcji.
-Wracajmy do domu.- chwytam siostrę za rękę i prawie siłą ciągnę w drogę powrotną. Nie uszłyśmy zbyt daleko. Wpadam do swojego pokoju i rzucam się z płaczem na łóżko. Ostatecznie wyciągam telefon i dzwonię do Michała. Roztrzęsionym głosem proszę, by do mnie przyjechał. Może być jutro, może być za dwa dni, ale go potrzebuję.

Przyjadę jutro wieczorem. Postaram się załatwić sobie dzień wolnego. Kinga musisz się trzymać, słyszysz?

Wiem, że muszę, ale nie wychodzi. Obiecałam mu, że nie zrobię nic głupiego, a kiedy przyjdzie mi coś takiego do głowy, to będę dzwonić do niego, o każdej porze dnia i nocy. Wywiązałam się z obietnicy, on też się wywiąże. Przynajmniej tak powiedział, a mi nie pozostało nic innego, jak tylko mu wierzyć i mieć nadzieję, że do tego czasu do mojej głowy nie wpadnie żaden pomysł, którego później mogłabym żałować…

Ludzkie łzy to z jed­nej stro­ny wy­raz og­ro­mu cier­pienia, lecz z dru­giej także ul­ga. Ra­zem z łza­mi wypływa cier­pienie, by zro­bić miej­sce na nową, ko­lejną falę bólu. Inaczej ból przes­tałby się w nim mieścić. 

/Michał/
Chodzę za Nawrockim na treningu jak cień tłumacząc, że dzień urlopu jest mi potrzebny. On ma swoje argumenty, a ja swoje. Wiem, że jest Liga Mistrzów i ważne mecze w Plus Lidzie, ale są takie sytuacji, w których siatkówka schodzi na dalszy plan i właśnie taka nadeszła teraz. Kinga mi ufa i potrzebuje mnie, a ja nie mogę jej zawieść. Nie potrafię do niej zadzwonić i powiedzieć, że ktoś uznał mecz za ważniejszy od niej. Nawet jeśli nie dostanę tego wolnego dnia, to i tak pojadę do Gdańska. Najwyżej później zbiorę burę…
-Michał czy ciebie coś łączy z Kingą Lijewską?- Winiar wypala prosto z mostu, a ja nie wiem co mam mu powiedzieć. Nie miałem czasu się nad tym zastanowić co nas łączy, ale coś na pewno. Jest dla mnie ważna i martwię się o nią. Po tym co się stało potrzebne jest jej wsparcie. Jestem jedną z niewielu osób, którą chce do siebie dopuścić, więc nie mogę od tak odrzucać jej prośby.
-A czy to teraz ma jakieś znaczenie? Na pewno nie jest mi obojętna i dlatego zostawię wszystko i dziś ruszę w podróż do Gdańska, choćbym miał zostać wyrzucony z klubu.- w tych jego niebieskich oczach widziałam dwojakie odczucia. Po pierwsze uznanie, chyba za moją heroiczną postawę, a po drugie lekkie zaskoczenie, że mnie i Kingę mogłoby coś łączyć. To nie jest czas na to, by zastanawiać się nad dzielącą nas różnicą wieku, bo to nie ma w tej chwili znaczenia. Nie jadę do niej po to, by zyskać jej względy, ale by podnieść na duchu i dodać sił do uporania się z tym, co się stało. Myślę też, że to będzie dobra okazja by porozmawiać z jej rodziną. Tamtej nocy na komisariacie czułem się obco, mimo że Kinga życzyła sobie, bym z nią został, trzymając za rękę podczas zeznać. Spojrzenia jej macochy przeszywały mnie na wskroś. Była zdziwiona moją obecnością. Wtedy zrozumiałem dlaczego nasz kontakt nagle się urwał. Nasza znajomość została odkryta przez jej najbliższych i najpewniej nie została zaaprobowana. Pewnie będąc na ich miejscu też nie byłbym szczęśliwy, że moje dziecko spotyka się z mężczyzną prawie, że w moim wieku, ale na pewno chciałbym tego człowieka bliżej poznać. Do nich przemawia tylko rubryka „wiek” i nic poza tym, więc muszę zrobić wszystko, by spojrzeli na mnie pod innym kątem.
-Jeśli będzie trzeba, to zaraz pogadam z chłopakami i wstawimy się za tobą u Nawrota, ale musisz mi obiecać stary, że wiesz co robisz.- a co ja takiego robię. Spojrzałem na niego zdziwiony, a on szybko wyjaśnił mi o co chodzi.
-Ona jest młoda, po ogromnym przejściach w ostatnim czasie, a ty jesteś doświadczony. Nie baw się nią, bo ona może sobie z tym nie poradzić.- gdybym nie miał nic na sumieniu pewnie bym się obraził za takie słowa, ale Michał wiedział właściwie o wszystkim moich grzeszkach i miał prawo tak powiedzieć. Święty nie jestem, ale nie zamierzam szatynki skrzywdzić.
-Możesz być spokojny. Mi naprawdę na niej zależy.- pierwsza taka poważna deklaracja w moim wykonaniu. To jeszcze nie próba zaakcentowania swojego uczucia, bo na to zdecydowanie za wcześnie i nie w takich okolicznościach, ale zależy mi na niej. Winiar wie, że mówię szczerze, dlatego biegnie w kierunku Mariusza i coś zacięcie mu tłumaczy. Ten szybko przekazuje informację Papie i tak po kilku chwilach wszyscy wiedzą, że dzień wolny jest mi niezbędny jak powietrze. Po treningu z piłką ustawiamy się wszyscy na końcowej linii boiska. Trener przekazuje nam uwagi. Moją sprawę omija szerokim łukiem. Nie mam siły już go prosić. Zdążył zauważyć, ze ta sprawa jest dla mnie ważna i skoro nie potrafi tego uszanować, to już jego problem.
-Trenerze bo my mamy do trenera sprawę. Wiemy, że gramy w tym tygodniu rewanż z Arkasem i, że w lidze też czekają nas ciężkie mecze, ale chcielibyśmy prosić o to, by Bąku dostał ten jeden dzień wolnego, skoro to dla niego takie ważne. Przecież wszyscy znamy jego profesjonalizm i wiemy, że wstawi się następnego dnia i będzie do dyspozycji. My udzielamy mu pełnej aprobaty.- było mi głupio, że musiałem ich w to wciągnąć, ale z drugiej strony aż serce mi rosło, że mam na kogo liczyć i, że wszyscy w Bełchatowie jesteśmy jak rodzina. Szkoda tylko, że Nawrocki ma dzisiaj chyba kurewsko zły dzień i za wszelką cenę chce pokazać, że on tutaj rządzi.
-Na całe szczęście to ja mam tutaj decydujący głos i jeżeli mówię, że widzę Bąkiewicza jutro na treningu to znaczy, że nie ma mowy o żadnej taryfie ulgowej dla niego. Zrozumieliśmy się?- coraz bardziej ten człowiek działa mi na nerwy. Nie dość, że właściwie na siłę chce mi pokazać, że nie pasuję do jego zespołu, to jeszcze nie chce mnie zrozumieć. Sięgam pamięciom do lat, w których pieczę nad Skrą trzymał Castellani i wtedy nie było takich problemów. Kiedy pojawiała się sytuacja kryzysowa, to dało się z nim załatwić wszystko. Owszem, nikt tego nie nadużywał, ale wszyscy wiedzieliśmy, że jak będzie taka potrzeba, to możemy liczyć na jego wsparcie.
-The coach probably forgotten…*- głos zabrał Aleks, któremu wszystko po cichu tłumaczył Kłos. Ten zgromił go wzrokiem, ale nic nie powiedział. Ja zaś miałem mu coś do powiedzenia.
-Czy z trenera błogosławieństwem czy nie, ale ja jutro na trening nie przyjdę. W dupie w tej chwili mam to, że jest ważny mecz. Są w życiu rzeczy ważniejsze niż siatkówka. I życzę panu, by pan nigdy nie musiał stawać w takiej sytuacji, gdy ktoś z pana bliskich będzie potrzebował pomocy, a pan nie będzie mógł z nim być, bo nie dostanie wolnego w pracy. Tyle mam do powiedzenia.- i bez słowa zabrałem swoje nakolanniki z parkietu i poszedłem do szatni. Przebrałem się i kiedy miałem wychodzić, usłyszałem od chłopaków słowa wsparcia. Wszyscy mówili, że co prawda nie wiedzą co się stało, ale skoro jest to dla mnie ważne to śmiało mogę jechać i nie oglądać się na Nawrockiego.
-Zaraz pójdę do Piecha i powiem mu jak przedstawia się sytuacja. Nic się nie przejmuj Bąku, sprawa na pewno się wyjaśni.- nie miałem już ochoty na to by się zastanawiać, jakie konsekwencje niesie za sobą moja decyzja. Wiem jednak, to jedyne słuszne wyjście z tej sytuacji. Chciałem po dobroci, ale nie wyszło…

…nie poznawałem sam siebie. Taka szybka jazda, jaką zaserwowałem sobie dzisiejszej nocy zupełnie do mnie nie pasuje, ale chciałem być w Gdańsku jak najszybciej. Wyjechałem po 3, a przed 9 byłem już w Gdańsku. Napisałem do Kingi sms, dała mi znać kiedy wstanie. Chciałem też, by uprzedziła rodzinę o moim przyjeździe. Źle bym się czuł, będąc niespodziewanym gościem. Wiadomość otrzymałem kilka minut po 10. Zabezpieczyłem samochód i ruszyłem w kierunku drzwi. Nie zdążyłem nawet zapukać w ich powierzchnię, bo momentalnie po drugiej stronie pojawiła się Kinga. Rzuciła mi się na szyję, płacząc cichutko. Dostrzegłem też Justynę. Nie miała szczęśliwej miny, ale nie powiedziała mi ani słowa. zero entuzjazmu. Poszliśmy z Kingą na górę do jej pokoju. Kiedy zamknęła za nami drzwi, zaczęła płakać zdecydowanie głośniej i mocniej niż wcześniej. Przytuliłem ją do siebie, głaszcząc po plecach. Czekałem aż sama zacznie rozmowę, nie chcą naciskać. Pozwoliłem jej się wypłakać. Kiedy trochę się uspokoiła, zaczęła mówić.
-Michał ja sobie nie radzę. Ja boję się wyjść na ulicę, boję się każdego mężczyzny, spotkanego na drodze. Nie wiem jak wrócę do szkoły, nie dam rady.- znów się do mnie przytuliła. Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. Oklepane słowa, że będzie dobrze zupełnie do tej sytuacji nie pasują. Nie przeżyłem czegoś takiego, ale jestem przekonany, że zostawia to w kobiecej psychice ogromny ślad i potrzeba czasu. Potrzeba dużo czasu, by sobie z tym poradzić i nauczyć się z tym żyć.
-Kinga nie możesz wymagać od siebie cudów. Jeśli nie będzie mogła wrócić do szkoły, to zrobisz sobie jeszcze tydzień wolnego. Skupisz się na tych przedmiotach, które zdajesz na maturę, a resztę odpuścisz. Pamiętaj, że ty jesteś najważniejsza…- opowiedziałem jej sytuację w której dowiedziałem się o tym, że mam problemy z przepływem krwi w żyłach. Też mi się wtedy wydawało, że sobie nie poradzę, że goni mnie czas, a ja nie dam rady wrócić do właściwej formy. Wtedy zajął się mną Lozano. Wytłumaczył, że nie powinienem w tej sytuacji myśleć o niczym innym, jak tylko o sobie i swoim zdrowiu.
-Nie było mi łatwo, ale w pełni skupiłem się na leczeniu. Przestałem się przejmować tym, że mogę z czymś nie zdążyć, że o coś mogę nie zagrać. Nawet jeśli miałabyś nie wrócić do szkoły, to nie wyrzucaj sobie tego, bo matura nie zając, a twoja forma psychiczna to podstawa, by w ogóle za coś się zabrać…- nie wiem czy mówię przekonywująco, ale Kinga mnie słucha. Najważniejsze, że uspokaja się i już nie płacze. Zaczynamy rozmawiać o czymś innym. Lijewska zastanawia się czy nie miałem problemów z przyjazdem tutaj. Na końcu języka miałem już powiedzieć, że pokłóciłem się z trenerem. Zdążyłem się na szczęście ugryźć. Nie chcę by Kinga myślała, że przez nią mam jakieś problemy. Od tego do tego, temat zszedł na nas. Dosłownie.
-Michał ja nie powinnam ci tak zawracać głowy. Ty nie masz względem mojej osoby żadnych zobowiązań. Po prostu jesteś chyba jedyną osobą, której mogę powiedzieć o wszystkim. Rodziców nie chce martwić, bo oni mają swoje życie, a ja i tak już zbyt mocno absorbowałam ich uwagę. Tola też nie może patrzeć ciągle na mnie, bo przegapi swoje życie. Teraz wiem, że ty też masz swoje życie i nie mogę cię wykorzystywać. Taki telefon jak ten wczoraj już się nie powtórzy, ob….- nie pomyślałem o konsekwencjach tego, że zbyt śmiało dorwałem się do jej ust. Nie widziałem jednak innego sposobu na to, by pokazać Kindze, że nie ma racji. Niczego nie robię z musu, jej osoba nie jest dla mnie ciężarem. Odsunęła się ode mnie… Jej wystraszone oczy mówiły same za siebie, że zachowałem się zbyt nachalnie. Zaszkliły jej się oczy.
-Mnie nie musisz się bać. Nie zrobię nic, czego nie będziesz chciała. Kinga zależy mi na tobie. Zawsze miałem problemy z wyrażaniem tego co czuję. Nie wiem czy teraz czuję coś więcej niż sympatię do ciebie, ale będę przy tobie. Pomogę wrócić ci do życia…- znów zbliżyłem się do jej ust. Była oszołomiona, ale za drugim razem już się nie odsunęła. Zrobiłem to najdelikatniej jak tylko potrafiłem. Chciałem by przypomniała sobie, że zbliżenie z mężczyzną nie musi kojarzyć jej się tylko i wyłącznie z ordynarnymi i obleśnymi ruchami.
-Michał wystarczy…
-Ok., jak sobie życzysz. Nic wbrew twojej woli, pamiętaj…- delikatnie się uśmiechnęła, przysuwając się do mnie. W takiej sytuacji zastała nas Justyna. Niby nic złego, ale nie miała wesołej miny.

-Musimy chyba porozmawiać…

Cierpliwość przekracza szczyty, ale upór - łamie skały.

* Trener się chyba zapomina...

~*~
Mistrzyni we pisaniu o dupie Maryny? Śmiało możecie wskazywać mnie, nie obrażę się, bo jestem tego świadoma. Miało być tak erotycznie, miało być inaczej jak zwykle, a jest tak jak zawsze. Eh, chyba nie potrafię pisać inaczej, wybaczcie. 
Skoro nie potrafisz to weź się dziewczynko opanuj, a nie jeszcze nowe opowiadania wymyślasz. 
Jakby ktoś jeszcze nie był, a ma ochotę to zapraszam tutaj <klik>, gdzie wymyśliłam coś nowego. 
Pozdrawiam i do napisania :***


Urywki, urywki...
-To tak wygląda twoja opieka?! Na oczach naszego syna zabawiasz się z dziwkami?!


-Wy naprawdę myślicie poważnie o tym, żeby pogłębiać tą znajomość?


-„Tnę się, bo pragnę oczyścić się ze wspomnień”. Pobieżnie czytam posta, a w głowie kotłuje się myśl, by spróbować. To tak jak z pierwszym papierosem. Niby wiesz, że to nie zdrowe, ale dopóki się sama nie przekonasz, nie możesz spocząć...

6 komentarzy:

  1. Kinga cierpi i nie przestanie ot tak! RZadko pierwszy kontakt seksualny nawet dobrowolny jest pełen uniesień, ale za gwałt powinni wieszać gościa za przyrodzenie na suchej gałęzi!!
    Michał próbuje pomóc ale ja się nie dziwię jej rodzicom, ze patrzą na to krzywo. Też bym nie byłą zachwycony jakby moja córka przedstawiła mi zięcia starszego od siebie o 10 lat!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dziwię się Kindze, nie wiem kiedy zapomni i czy w ogóle zapomni. Może prędzej napiszę kiedy nauczy się żyć z tym co się stało. Michał bardzo stara sie jej pomóc, ona jako jedynego(nie wliczając taty i Krzyśka) dopuszcza go do siebie. Może to bedzie jeden z decydującyhc argumentów by jej rodzice przystali na ich znajomość. Wiem jedno oboje muszą być ostrożni. Kinga musi pokazać rodzicom że jest dojrzała, Michał że to nie jest dla niego o taka pierwsza lepsza z brzegu znajomość. Nie wiem co z tego wyniknie. Nikomu z rodziców by nie spodobało się to że nastoletnia córka spotyka się 10 lat starszym mężczyzną. To jest śmieszne bo później ta granica się zaciera 25 latka z 35 latkiem czy 30 latka z 40 latkiem już tak nie wygląda. Ale w wypadku tej dwójki wiele przeszkód. Nawrocki na swoje zachowanie został jeszcze bardziej przeze mnie znienawidzony, jak dobrze że go nie będę oglądać od przyszłego sezonu

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo Michał! Właśnie pokazałeś, że jesteś prawdziwym facetem! Kinga musi się czuć okropnie w tej sytuacji, w której się obecnie znalazła i to właśnie dzięki Michałowi może powoli odzyskiwać przekonanie do mężczyzn. Przynajmniej ja będę za nich mocno trzymała kciuki :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, jak ciężko mi wyobrazić sobie ten atomowy ból Kingi. Nie chciałabym jej jeszcze bardziej dobijać, ale doskonale wiem, że tak szybko się tego piętna nie pozbędzie, że to nie będzie chodzić za nią jeszcze co najmniej kilkanaście miesięcy, jak nie lat. Jeśli będzie miała przy boku kogoś, kto pomoże jej o tym zapomnieć, kto zatroszczy się o nią i pomoże wyjść na prostą, będzie jej o wiele łatwiej. I naprawdę chciałabym, aby taką osobą był Michał. Gołym okiem widać, że mu zależy, że chce dla niej jak najlepiej. Tylko co on może względem rodziców dziewczyny? Wiadomo, że tak łatwo się do niego nie przekonają, o ile w ogóle. Niestety w tych czasach te cholerne różnice w wieku robią swoje. Cóż, pozostaje mi tylko liczyć na to, że to przetrwają, i że będą ze sobą, ja im zawzięcie kibicuję. :)
    Jak ja nie lubię Nawrockiego, zarówno tutaj, jak i w realu. I niezmiernie się cieszę, że już nie będę musiała oglądać jego pyśki.
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Przerażają mnie te urywki dotyczące kolejnego rozdziału. Co do Kingi to wydaje mi się,że nigdy nie zapomni tego zdarzenia ale na pewno będzie próbowała wyprzeć je ze swojej głowy. Na szczęścia ma obok siebie życzliwych ludzi i Michała, która dla niej nie zważając na nic rzucił wszystko i przyjechał jej pomóc. Brawa dla niego. Okazał się prawdziwym, troskliwym mężczyzną. Co do Justyny i Marcina to oczywiście martwią się o Kingę. Dla nich różnica między nią a Michałem jest ogromna i boją się,że Bąkiewicz może ją skrzywdzić ale ja tak nie uważam. Różnica wieku nie musi o niczym znaczyć bo najważniejsze jest uczucie, prawda ?;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem psychologiem, ale jestem kobietą i kiedy postawiłam się w sytuacji Kingi to wiem że nigdy bym nie zapomniała o tym co sie stało. Nie dziwią mnie wiec jej reakcje na napotkanych na ulicy obcych mężczyzn. Bardziej dziwi mnie to że potrafi zaufać Michałowi. Przecież jego też nie zna aż tak dobrze. Jednak jak spojrzeć na to od jej strony to on ją uratował, wiec nić zaufania między nimi jest. Szkoda że nie ma tego między jej rodzicami a Bąkiewiczem, ale to mnie nie dziwi. Mi raz mama zrobiła wykład jak spotykałam się z chłopakiem o 4 lata starszym. Myślę jednak ze jeżeli oboje zachowają się mądrze to i rodzice Kini zaufają tej realcji

    OdpowiedzUsuń