sobota, 30 listopada 2013

XIX

/Tola/

Już sama nie wiem co bardziej przyprawia mnie o rewolucje żołądkowe: matura czy Akhrem. Jakby się tak dłużej nad tym zastanowić to chyba posiadacz tegp kurewsko zajebistego uśmiechu powoduje ścisk w moim brzuchu i sprawia, że na niczym nie mogę się skupić. Na kilka dni przed maturą mówię, że nie jestem w stanie się nad niczym skupić(!), a to nie wróży mi niczego dobrego. Staram się jak mogę zapomnieć o tej przeklętej rozmowie, ale nie jest to wcale takie łatwe. Alek do mnie dzwoni, próbuje przeprosić, próbuje sytuację załagodzić, a gdy ja się pytam czy jest szansa na to, że zmieni to swoje radykalne podejście przynajmniej do kwestii dzieci, to zdecydowanie zaprzecza, nie dając mi złudzeń. Ok, jestem młoda i zakochana i teraz pewnie dziecko nie jest najlepszym pomysłem, ale przecież kiedyś na pewno tego zapragnę i co wtedy? Nie potrafię powiedzieć, że nigdy nie będę chciała mieć dzieci, to za trudne. Problem w tym, że tu nie ma dobrych rozwiązań. Muszę wybierać pomiędzy kochanym przez siebie mężczyzną a przyszłym macierzyństwem. Do dupy to wszystko, idę się napić!
-Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę!- to takie w moim stylu. Wyjść z domu i uciec od problemów, zatracając się w ogromnej ilości wypitego alkoholu. Co z tego, że jutro jest 3 maj i wypadałoby z tej okazji trzymać fason? Mam poważne problemy i muszę się zresetować, bo inaczej oszaleję. Decyzja o pójściu na miasto na pieszo jest najlepszą opcją, bo przynajmniej potem nie będę się zastanawiać co mam zrobić z samochodem. Podjęcie decyzji w którym klubie będę topić swoje smutki wcale nie było takie trudne, bo szybko zdecydowałam się na wizytę w „Hot Club”. Można powiedzieć, że z Kingą to jesteśmy ambasadorami tego klubu, bo jesteśmy mu wierne od kilku lat i zawsze ściągamy tu swoich znajomych.
Jeszcze nigdy czerwień tego pomieszczenia nie zwróciła tak mojej uwagi jak teraz, ale w sumie nigdy nie spędzałam tu tak biernie czasu. Nie mogę patrzeć jak pary kołyszą się na sali wolniejszej piosenki. Szczytem wszystkiego jest puszczenie piosenki Backstreet Boys. Tak, to ta sama piosenka przy której tańczyłam z Alkiem podczas ostatniej nocy roku 2012. Aż wygrzebałam z kieszeni moich jeansów telefon z zamiarem zadzwonienia do Białorusina, ale nie zrobiłam tego. Rozpłakałam się, zwymyślałam siebie i jego w myślach od najgorszych, ale nie zrobiłam tego. Niech nie myśli, że jestem taka słaba i sobie z tą sytuacją nie radzę. Ja też potrafię się trzymać raz obranej przez siebie decyzji.
-Drinka?- dosiada się do mnie chłopak. Całkiem niebrzydki. Podejrzewam, że jest farbowanym blondynkiem, ale te jasne włosy świetnie do niego pasują. W ogóle widzę, że mam do czynienia z jakimś klubowym amantem bo dostrzegłam, że gdy tylko barman postawił przede mną alkoholowy napój, kilka dziewczyn popatrzyło na mnie z zazdrością. Jestem mega wyczulona na punkcie lasek, które prezentują się jak typowe pustoki. Może nie powinnam być taka powierzchowna, ale białe kozaczki, biała spódniczka i różowo bluzeczka mówią same za siebie. Taki zestaw działa na mnie jak płachta na byka. Co mi szkodzi zagrać im na nosie i poflirtować trochę z kolesiem, który jest obiektem westchnień wielu pań dzisiejszego wieczoru? Zrobię wszystko, by go sobą oczarować, a potem spuszczę kantem. Niby nie odzywam się do Akhrema, ale nie będę go tu zdradzać na prawo i lewo. Oficjalnie jeszcze ze sobą nie zerwaliśmy.
-Nie kojarzysz mnie pewnie, ale chodziłem do twojego ogólniaka. Maturę robiłem w tamtym roku. Ksawery jestem.- Ksawery? Cóż mi się obija w łepetynie, ale nadal potrzeba mi więcej szczegółów, by zlokalizować go w przeszłości.
-Chodziłeś do klasy z Benkiem Kimińskim?- twierdzący znak sprawia, że sobie go przypominam. Nie miał wtedy blond włosów, a już na pewno nie tak jasnych. Czyli to jest Ksawery Mazurski, jedno z największych ciach, jakie chodziło do mojego ogólniaka za moich czasów. Kinga to by nie uwierzyła, że z nim rozmawiam. Już w pierwszej klasie Benek wpadł jej w oko i śmiała się, że jakby kiedyś zwrócił nas uwagę, to ona ma pierwszeństwo, ale ja nie będę stratna, bo jego kolega jest całkiem w pytkę. Rzeczywiście mogę powiedzieć, że jest.
-Cała szkoła się kochała w Beniu, ale on już stracony dla świata. Spotkał na studiach dziewczynę i z tego co słyszałem to jest to całkiem poważna sprawa.- myślę, że Kinga nie będzie ubolewać nad tym faktem, bo ona ma już swojego Michała i nie zanosi się na to, by w przyszłości miała go wymieniać na lepszy model. Ja za to z chęcią wymieniłabym sobie Akhrema na kogoś, kto potraktuje mnie i moje uczucie trochę bardziej poważnie niż on. Na samą myśl o nim, z mojej twarzy znika uśmiech. Ksawery najwyraźniej to zauważył, bo stara się na swój sposób wywołać ten uśmiech na nowo. W końcu prosi mnie do tańca. Przyszłam tu po to, by się trochę rozerwać, więc nie widzę powodu, dla którego miałabym się nie zgodzić. Że niby Alek jest tam w Rzeszowie i nie powinnam? Nie robię nic złego. Taniec to nie jest zbrodnia. Co jakiś czas zdejmuję rękę Ksawerego z mojego tyłka, by sobie za dużo nie pomyślał.
-Masz kogoś?- pewnie zdziwił go fakt, że ciut parzą mnie jego dłonie na moim ciele.
-Mam. Może i nie jest kolorowo, ale sama nie jestem. Wiesz, chyba pójdę się napić.- powtarzam sobie w głowie, że nie mogę się ze zgonić, a nie wiem już który drink ląduje w moim przełyku. Mazurski nie opuszcza mnie na krok. Nie jestem idiotką i wiem, że na coś liczy. Tym bardziej nie mogę być pijana, bo jeszcze dojdzie do czegoś między nami. Po alkoholu jestem mało asertywna i łatwo mnie do wszystkiego namówić. Na całe szczęście w klubie po 23 pojawiło się więcej znajomych z ogólniaka. Mazurski odpuścił, a ja odetchnęłam z ulgą. Po północy wyszłam na zewnątrz się przewietrzyć. Wzięłam ze sobą telefon, bo po głowie chodziła myśl, by zadzwonić do Alka i w końcu normalnie porozmawiać. Skoro przez wzgląd na niego odrzuciłam zaloty takiej partii, jaką niewątpliwie jest Ksawery, to naprawdę musi mi na nim zależeć. Dzwoniłam kilka razy, nawet nagrałam się automatyczną sekretarkę. Może rzeczywiście to nie jest dobra pora na kontakt. Nawet lepiej, że go nie obudziłam, bo potem mógłby mnie o to do mnie pretensji. Nie raz mi mówił, że sen najlepiej go regeneruje, a brak odpowiedniej ilości przespanych godzin sprawia, że jest nie do życia. Dzisiaj dam mu spokój, zadzwonię jutro z rana. Jest już 3. Będę się chyba zbierać, bo zaraz i tak zamkną klub. Zamawiam taksówkę. Przed wejściem pojawia się sylwetka Mazurskiego, obracającego jakąś pannę. Wcale mi nie jest żal, bo każdy ma przecież prawo do szczęścia. Nie wiem tylko czy on szuka takiego rodzaju szczęścia o jakim ja myślę, bo coś mi się zdaje, że ta panna to ma być przygodą na jedną noc i to jeszcze bez śniadania. Nic mi do tego, swoje też mam za uszami.
Taksówka się pojawia. Mówię adres i próbuję powstrzymać opadające powieki na tyle samochodu. Nie jadę długo. Płacę za kurs i idę do domu. Staram się to zrobić w miarę cicho, by nie obudzić mamy i Jacka. Nie chcę mi się teraz słuchać kazań o tym, że za późno wracam i nie koncentruję się przed maturą. Starałam się nad nią koncentrować przez cały liceum i jeśli czegoś nie wyniosłam ze szkoły to nie sądzę, bym miała się tego nauczyć w dwa dni. Teraz jest czas na chill out. Obolałe od szpilek nogi wołają o pomoc. Powinnam teraz wymoczyć je w gorącej wodzie, ale nie mam do tego głowy. Dochodzi prawie 4. Ostatni raz zerkam na wyświetlacz telefonu, by upewnić się czy aby na pewno Alek nie próbował nawiązać ze mną kontaktu. Nie robił tego, a ja nadal uparcie tłumaczę to późną porą, a nie poddaniem się przy pierwszej trudniejszej sytuacji. Kiedy wchodzę do łóżka zasypiam jak kamień, choć chciałam się jeszcze przez chwilę zastanowić czy jestem w stanie być z nim na jego warunkach. To zdecydowanie nie jest pora na to, by podejmować tak ważne decyzję. Odłożę do późniejszych godzin, bo teraz potrzebuję snu, dużo snu.


/Aleh/
Co ja właściwie robię? Nie potrafię dogadać się z Tolą i zamiast robić coś w tym kierunku, to ignoruję połączenia od niej. Mimo że jest tak wczesna godzina, ja nie śpię. Powód? Iza. Przyjechała do mnie. Chciała zapytać czy jestem gotów na to, by z niej tak nagle zrezygnować. Sam nie wiem na co już jestem gotowy, a na co nie. Ok., wylądowaliśmy w łóżku, ale nie było fajerwerek jak do tej pory. Kompletnie nie skupiłem się na tym co robię, myślami byłem zupełnie gdzie indziej. Mogę sobie po tej nocy odpowiedź na pytanie czy potrafię żyć bez seksu z Izą, ale odpowiedzi na to co mam zrobić z Tolą nie udało mi się znaleźć. Poleciałem trochę wtedy w te święta, być może niezbyt dokładnie myśląc o tym co mówię. Z jednej strony zachowałem się fair bo powiedziałem otwarcie jak widzę kwestie o których wspomniała Lipińska, ale z drugiej strony mogłem się upierać, by na razie nie poruszać tego tematu. Zaliczyliśmy falstart na samym początku, choć nie łatwo było nam się ustawić na linii startu. Pierwszy raz też od bardzo dawna zaczynam czuć, że mam coś takiego jak sumienie, no bo jak wytłumaczyć ten moralny kac?
-Dlaczego nie śpisz?- a dlaczego nie śpi ona? Jest 4 nad ranem.
-Chciało mi się pić, byłem w kuchni.- opuszkami palców drapie mój zarost.
-Oh, ja też czuję, że ten seks zostanie mi na dłużej w kościach…- proszę?! A co tu ma zostać w kościach? Te kilka pchnięć. Nawet nie zdążyłem dojść. Wszystko jest takie popieprzone. Nie było takie. Dopóki nie pojawiła się Tola, widok roznegliżowanej Izki doprowadzał mnie do szaleństwa. Teraz przed oczami staje mi blondynka. Zamiast myśleć o tym,  że mam dać jej przyjemność, analizuje uniesienia ze swoją dziewczyną. Mogę jeszcze tak o niej mówić? Sam nie wiem. Chcę tak mówić. Chcę, by Tola była moją dziewczyną, by była ze mną. Żeby tak się stało, muszę sobie przypomnieć definicję kompromisu. Będę musiał zejść ze swoich postanowień, ale i ona na kilka będzie musiała się zgodzić. Myślę, że w przyszłości byłbym w stanie po raz drugi się ożenić. W końcu i tak nie będzie już ślubu kościelnego i związanego z nim cyrku. Ceremonia przed państwowym urzędnikiem jest zdecydowanie łatwiejsza i łatwiej się później pogodzić z tym, że już się skończyła. Nie można powiedzieć, że z tą kobietą, której ślubuje się miłość i uczciwość, będzie się starzeć i umierać.
-Wiesz, skoro już nie śpisz, to możemy porozmawiać. Chciałbym, by to spotkanie było już naprawdę naszym ostatnim. Ta noc uświadomiła mi, że liczy się już tylko i wyłącznie Tola. Dziwię się, że ty tego nie zauważyłaś.- podpiera się na łokciu zażenowana. Zrozumiała moją aluzję. Nigdy nie lubiła, gdy nie byłem zadowolony z naszego współżycia. Zawsze brała to wszystko do siebie i nie inaczej jest teraz. Gotowa jeszcze raz rzucić się na mnie i doprowadzić do szaleństwa, ale ja już tego od niej nie oczekuję.
-Myślisz, że ta smarkula będzie cię zaspokajać? Ona nawet nie wie co to jest porządny seks oralny.- jej obcesowość mnie nie razi, bo sam taki byłem. Czy jestem nadal? Nie wiem. Wiem natomiast, że nigdy bym nie zaproponował blondynce, by pieściła moją męskość w swoich ustach. Dla niektórych kobiet to normalne, a inne nie potrafią się to przełamać. Tola to nie dziwka i ja nie mam prawa od niej niczego wymagać.
-A to już cię nie powinno obchodzić. Iza to jest koniec. Kocham ją i zrobię wszystko by między nami było dobrze.- zacznę od dzisiaj. Zadzwonię do niej i zaproponuję, że przyjadę do Gdańska na czas jej matur. I tak mam wolne, a do Grodna jakoś nie chce mi się jechać. Mógłbym zabrać nad morze Igora. Dwóch synów Natalia mi nie da, ale ze starszym pewnie nie byłoby problemu. Iza jest wściekła. Podnosi się z łóżka i kuca, by znaleźć pod łóżkiem swoją bieliznę. Gdy jest już ubrana, odwraca się w moją stronę. Wiedziałem, że spokojnie tego nie przyjmie i będzie wojna. Szkoda tylko, że musiało trafić na 4:30. Jestem pewien, że moi sąsiedzi już nie śpią, a kto wie czy i nie reszta bloku, bo kobieta wcale sobie nie folguje i nie zwraca uwagi na porę dnia, a dla niektórych jeszcze nocy.
-Taki amant z ciebie?! A powiesz swojej smarkuli z kim spędziłeś dzisiejszą noc? Przecież związku nie buduje się na kłamstwie, tylko na szczerości. No chyba, że cię na to nie stać, to ja to zrobię. Pomogę ci ułożyć sobie prawe życie u jej boku, tak po starej znajomości.- wzdrygam się. Oczywiście, że ta noc nie ma prawa wyjść poza cztery ściany mojej sypialni. Nigdy Izabela nie chwaliła się nikomu, że ze mną sypia i nie wykorzystywała tego. A teraz? Teraz widać, że jest zdesperowana i zdolna do wszystkiego. Dlaczego ja głupi o tym nie pomyślałem?!
-Nie zrobisz tego! Iza było nam ze sobą dobrze, więc nie możemy zrobić tak, by zachować miłe wspomnienia? Nie ma sensu przecież rozstawać się w taki sposób.- naiwny myślę, że jestem w stanie ją udobruchać. Nie sądzę, by mi się to udało. Co prawda już nie krzyczy i mi nie grozi, ale jaką mam pewność, że tego nie zrobi. Albo będę musiał sam powiedzieć wszystko Toli albo będę cały czas żył w strachu, że to z ust Izy blondynka dowie się o wszystkim. Wpakowałem się po uszy w bagnu. Wydawało mi się, że jak powiem kochance, że to koniec to wszystko zakończy się happy endem i rozstaniem w przyjaźni. Czasem oglądałem z byłą żoną te durne brazylijskie tasiemce i widziałem jakie takie sytuacje się kończą. Jeszcze by mi teraz brakowało tego, by za kilka tygodni Iza wpadła do mojego mieszkania zapłakana z wiadomością, że jest ze mną w ciąży. Na całe szczęście to mogę wykluczyć, bo ona sama skrupulatnie pilnowała tego, by nie być w stanie błogosławionym.
-Pamiętaj, że ze mną się nie zrywa! Ze mną się jest do momentu, w którym ja stwierdzę, że to już koniec!- i czego ja mam się spodziewać po takich słowach? Jasne, że w najmniej oczekiwanym momencie wyciągnie to wszystko przeciwko mnie. Z drugiej strony będę mógł iść w zaparte i mówić, że wymyśliła to wszystko sobie, bo nie mogła się pogodzić z tym, że z niej zrezygnowałem na rzecz stałego związku. Sęk w tym, że ja nigdy nie potrafiłem prowadzić podwójnego życia. Gdybym miał taką umiejętność to być może nie byłbym w tym momencie rozwodnikiem, tylko kursowałbym między rodziną a kochanką. Iza wychodzi z domu, trzaskając drzwiami. Wcale nie jest mi z tego powodu lżej, bo i tak wiem, że będą kłopoty. Jak zawsze z babami, kurwa mać!

Wsadziłem w samochód Igora i razem z synem pojechaliśmy na
wybrzeże. Jadę tam by powiedzieć jej prawdę i poprosić i szansę, pierwszą i ostatnią. Obiecam, że dotrzymam jej wierności i choćbym miał wiązać sobie kokardkę na penisie to już jej nie
zdradzę. Syn o nic nie pyta. Cichutko siedzi w foteliku ochronnym, zajęty graniem na moim iPhonie. Co jakiś czas spoglądam we wsteczne lusterko, by go obserwować. On jeszcze nie miał przyjemności poznać Toli. Danio jest nią oczarowany i jak na swój wiek, mocno zakodował  ją w swojej pamięci. Igorek jest inny, bardziej zamknięty w sobie. Wiem, że przeżył nasze rozstanie. Młodsza latorośl nie wiele rozumie z całej sytuacji, a on już tak.
-Tato czy wujek Tomek będzie teraz moim tatą?- nerwowo zaciskam ręce na kierownicy. Igor mówi o znajomym Natalii chociaż musi być między nimi coś więcej, skoro nawet dziecko zaobserwowało jakieś zmiany w ich relacjach. Zjeżdżam na stację benzynową. Odwracam się do niego, wyjmując z rąk telefon.
-Ja jestem twoim tatą. Byłem, jestem i będę. To, że nie jestem z mamusią, a ona ma nowego chłopaka nie znaczy, że w tej kwestii coś się zmienia. Kocham cię mistrzu i zawsze będę. Nie masz chyba co do tego żadnych wątpliwości, prawda?- potrzebuję, by odpowiedział na moje pytanie twierdząco. Chciałbym mieć nadzieję, że chociaż ojcem jest niezłym, choć na pewno nie idealnym.
-Nie mam. Ja też cię kocham tato. A kupisz mi hot-doga skoro już jesteśmy na stacji?- głaszczę go po głowie, kręcąc z przekąsem swoją. Nie można mu odmówić, zresztą nawet nie chcę. Wychodzę z samochodu i szybko staram się przynieść mu przekąskę, niestety niezdrową. Natalia nie byłaby zachwycona z takiego posiłku, suto popijanego coca colą, ale taka już chyba rola niedzielnych tatusiów, by rozpieszczać swoje pociechy.
-Wiesz, w sumie fajnie, że jedziemy nad morze. I fajnie, że poznam twoją koleżankę. Fajna jest?
-Yhym.
-A ładna?
-Igor! Nie mów, że chcesz mi odbić dziewczynę?- w sumie to ona jest tyle lat od niego starsza, co ode mnie młodsza, więc jakby się na siłę uparł, to mogliby próbować.
-No co ty. Chcę żebyś był szczęśliwy.- mój 5 letni syn. Na pewno mądrzejszy niż ja. Też chcę być szczęśliwy, ale przez swoją głupotę nie mogę być pewny, że uda mi się ten stan osiągnąć.


~*~
Trochę mi się zeszło, nie przeczę. Muszę Wam powiedzieć, że tak to teraz tak to może wszystko wyglądać, bo powoli włącza mi się myślenie o maturze, a jak już jest myślenie, to zaraz pojawia się zbiór zadań z matematyki albo repetytorium z geografii. W styczniu chcę zacząć już takie poważne i konkretne powtórki, więc siłą rzeczy będę miała jeszcze więcej czasu. Wybaczycie?
Pozdrawiam :***


7 komentarzy:

  1. Zabiję Aleha, że przespał się z Izą. Dobrze przynajmniej, że to zakończył. Żal mi tylko Tolci, bo odpuściła sobie taką partie jak Mazurski.xd
    Nie z tym żartuję. Widać, że się nawzajem kochają tylko muszą dać sobie czas. Czekam na więcej ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam kaca, spałam chyba z 3 godziny ale że już nie spie i siedzę na kompie to muszę tu zawitać :) Chciałabym mieć coś z Toli, ja w życiu bym nie poszła do klubu sama by zalewać smutki, już bym prędzej monopolowy odwiedziła i zaszyła się w 4 ścianach. Chociaż Tola tez tak całkiem sama nie była, znajomi z ogólniaka no i największe szkolne ciacho. Haha przypominały mi się moje szkolne ciach na które leciała połowa dziewczyn z mojej klasy a mnie nie ruszali(cóż ja zawsze byłam inna :P ) Pobawiła się ale przytomność umysłu zachowała do końca, brawo.
    Aleh i co ja mam teraz z tobą zrobić? Nie rozumiem jak on w ogóle mógł wpuścić Izę do łóżka?! Teraz przyjdzie mu za to zapłacić. Nie wiem czy powie o tej zdradzie Toli sam. Mam wrażenie że stchórzy, chyba nie wypali z tym w czasie jej matur. Dla mnie pomysł kiepski by w czasie najważniejszych egzaminów dla jego dziewczyny wybierać się nad morze i zawracać jej głowę. Cóż faceci i ich pomysł

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama cię rozumiem z tą maturą, dla mnie czytanie blogów to oderwanie się od tej całej nauki, bo na serio ile można a materiału jest tyle ze głowa boli.
    uuu Aleh coś ty odwalił z tą Izka, ehh jak Tola sie dowie prawdy to nie sadze zeby mu tak szybko wybaczyla... ;// Igor jest super słodki! <3 Jak zawsze świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Alek jest u mnie skończony! Jak mógł zdradzić Tolę? Pierwszy kryzys w zwiazku, a on wciąga kochankę do wyra. Nie ważne, że nie było mu dobrze, bo Tola potrafiłą sobie odmówić! No zdenerwował mnie! Nie wiem czy na miejscu dziewczyny byłabym w stanie mu wybaczyć nawet jakby przepraszał na kolanach!

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Tak dawno mnie tu nie było, ale przez ten ostatni tydzień jestem jak w jakimś amoku. Alek coś Ty najlepszego zrobił. Jakoś mam strasznie złe zdanie o wszystkim co zwie się Izabela - na zawsze będzie mi się do imię kojarzyć z zakłamaniem, machlojkami i wszystkim co najgorsze, więc podejrzewam, że to jeszcze nie koniec i panna Izabela jeszcze namiesza w życiorysie Toli i Alka, zgadłam?
    Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam, że z takim opóźnieniem :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu ja nie widzę przyszłości w tym związku? Pewnie dlatego że ja zdrady nie wybaczę nawet jeżeli zdradziłby mnie mój ukochany Ryan Reynolds. Jestem jakaś strasznie konserwatywna w tym. Tola się dowie, z dwojga złego dobrze by było gdyby dowiedziała się od Aleha ale pewnie dowie się od Izy. Nie wiem czemu widzę w tym ich związku widmo ciąży, może dlatego że Białorusin tak uparcie nie chce mieć dziecka. Los lubi z nas kpić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogę kogoś udusić? I tak, to będzie Alek. Wcale mu nie pomaga, że pozbył się Izy. Najpierw się z nią przespał, a powinien dojść do tego, że kocha Tolę bez tego nieudanego wieczoru.
    Tola jakoś potrafiła iść na imprezę i wrócić z czystym sumieniem. Naprawdę, szkoda mi jej, jak Iza wykombinuje jakąś szopkę. Ona kocha Alka i nie zasługuje na takie poniewieranie, bo on naprawdę przesadził... :/ Teraz już w niczym nie pomoże że trochę ugnie swoje zasady
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń