poniedziałek, 24 czerwca 2013

VIII

/Tola/
Kinga miała rację. Ten jeden pieprzony taniec sprawił, że straciłam pewność siebie w stosunku do tego erotomana. Na moje nieszczęście do Rzeszowa pojechałam sama, bo Kinga musiała zostać w domu i zająć się młodszym rodzeństwem, a ja ojcu nie mogłam odmówić. Wsiadłam dziś o 5.40 w pociąg do Rzeszowa i z jedną przesiadką znalazłam się na dworcu głównym w stolicy Podkarpacia. Odebrał mnie z niego tata. Pierwszy raz od bardzo dawna widziałam na jego twarzy szczery uśmiech. Ten wyjazd najwyraźniej był mu potrzebny. Ciężko mi jest się wciąż przyzwyczaić do tego, że po powrocie ze szkoły nie mogę iść do jego gabinetu i gadać bez końca o tym co się działo danego dnia, ale dla tego uśmiechu na jego twarzy warto jest zaciskać zęby i próbować się przyzwyczaić do sytuacji.
-Cieszę się, że wreszcie zobaczę jak się urządziłeś. Bardzo za tobą tęsknię tato.- na dworcu jeszcze raz wpadam w jego ramiona, łaknąć jego bliskości. Muszę się nim nacieszyć na zapas, bo nie wiem kiedy teraz będę miała okazję przyjechać do Rzeszowa. Za tydzień w sobotę bal studniówkowy. Miałam taką chęć na tę imprezę, ale na tydzień przed nią nie czuje żadnego feelingu. Na szczęście Kinga przestała świrować i powiedziała, że pójdzie na studniówkę. Dzisiejszego wieczoru ma się zdecydować na szczerą rozmowę z Justyną i powiedzieć jej  o tym, że w oko wpadł jest Bąkiewicz. A tak się zarzekała, że nic z tego nie będzie, że nie ma prawa być. Jak jest teraz? Jakby mogła, to mówiłaby o nim non stop, choć jak sama przyznała, ta relacja zaczyna powoli wymykać się spod jej kontroli. Mówiąc mi o tym, miała na myśli ten pocałunek z szatynem. Jakby jej nie na nim nie zależało w jakiś sposób, to by tak tego nie przeżywała. Gdybym ja miała się przejmować każdym spontanicznym pocałunkiem, to bym się dawno nabawiła jakiejś nerwicy. Czasem tak jest, że człowiek się znajdzie w takiej sytuacji, że od tego nie ma ucieczki. Jedna chwila i już.
-Niestety nie dorobiłem się jeszcze samochodu, ale Alek był tak miły i zgodził się podrzucić mnie na dworzec i potem odwieźć nas pod mieszkanie.- cholera jasna! A już zapomniałam o tym przeklętym sylwestrze i nieszczęsnym tańcu, który odebrał mi wtedy całą pewność siebie. Uciekłam jak idiotka zastanawiając się, co ja tak właściwie robię. To miał być mój wróg numer 1. Nadęty bufon i macho, a kilka dni próbowałam odtworzyć w swojej głowie ten taniec. Kiedy tylko zobaczyłam jego postać opartą o samochód, wszystkie wspomnienia wróciły. Czułam na sobie jego dłoń, które mocno obejmowała mnie w pasie. Przed oczami miałam jego oczy, w których widziałam skaczące ogniki pożądania. Rozejrzałam się wokół, by znaleźć jakąś taksówkę. Wolę iść nawet z buta, byle tylko nie z nim. Najgorsze jest to, że można śmiało przewidzieć na co go stać. Dobrze wiem, że chce mnie mieć na jedną noc, by samemu sobie uwodnić, że jest gość, bo może mieć każdą. Nie dam mu tej satysfakcji. Odgrodzę się od niego murem, a powracające myśli z ostatniej nocy 2012 roku będę zagłuszać czymś innym.
-Hej!- jak gdyby nigdy nic mówi „hej”, a ja dziękuję mu za to, że za wszelką cenę nie chce pokazać mojemu ojcu, że zagiął na mnie parol. Wsiadamy do jego auta i ruszamy w drogę. Całe szczęście, że nie zdecydowałam się na pieszą przechadzkę, bo pewnikiem nogi weszłyby mi w dupsko. W samochodzie nikt się nie odzywa, w tle słychać piosenkę zespołu Nickelback ”Lullabay”. Dlaczego w jego obecność moje uszy są maltretowane takimi smętami? Ta piosenka zbyt mocno działa mi na wyobraźnie i nie pozwala się od tego oderwać.
-Alek mógłbyś się zatrzymać przy „Żabce”. Chciałbym zrobić drobne zakupy, bo wczoraj zapomniałem tego zrobić, a trochę głupio, by córka oglądała światło w lodówce.- rozbrajająca szczerość taty wywołuje u mnie uśmiech. Białorusin posłusznie wykonuje jego prośbę i zatrzymuje auto na parkingu sklepu. Chcę iść z tatą, ale ten mówi, że nie ma takiej potrzeby, bo ma mocno sprecyzowaną listę zakupów i nie zajmie mu to dużo czasu. Dlaczego wszystko działa przeciwko mnie?! Nikogo nie zabiłam, a wczoraj dałam nawet ściągnąć na historię „ulubionej” koleżance z klasy.
-Słodka jesteś jak się złościsz.- a jak palę buraka to też jestem taka słodka? Czuję, że moje policzki zostały oblane niechcianym rumieńcem. Nie zdążyłam nic powiedzieć, on tego nie komentował. Tata wrócił do samochodu i Akhrem mógł bezpiecznie odwieźć nas do domu. Osiedle na którym przyszło stacjonować mojemu ojcu jest naprawdę imponujące. W między czasie zdążyłam się dowiedzieć, że w tym samym bloku mieszka Piotrek Nowakowski z dziewczyną, a dwa budynki dalej mieszka brunet. Pytam się kto rządzi w piekle, jeśli on jest na ziemi…

…to jest to! Hala na Podpromiu robi wrażenie, a jeszcze większe wrażenie robią jej kibice, którzy gotują swoim zawodników wspaniały doping. Cały zespół Resovii z nawiązką podziękował fanom za ich zaangażowanie. Dałam się ponieść emocjom. Alek zagrał wspaniałe spotkanie, a ja spojrzałam na niego z zupełnie innej perspektywy. Prywatnie nadal uważam, że nie myśli tą częścią ciała co potrzeba, ale jako kibic siatkówki mogę śmiało powiedzieć, że taki zawodnik jak on może być stawiany za wzór młodym adeptom siatkówki. Od pierwszego do ostatniego gwizdka dawał z siebie wszystko, a w pewnych momentach nawet jeszcze więcej. Widać, że jest prawdziwym przywódcą tego zespołu opanowanym do granic możliwości. Ja w spornych sytuacjach zapewne rzuciłabym się do przeciwnika z pięściami, w najlepszym wypadku posłała parę bluzgów. On jest niewzruszony, jak skała.
-Podobało się?- pytanie z jego ust jest zadane jest w nie tym momencie co trzeba, bo teraz jestem zapatrzona w niego jak w obrazek i mogę nie myśleć racjonalnie. Skrupulatnie staram się mu wytłumaczyć swoje emocje i opinie związane z tym pojedynkiem, nie omieszkując pochwalić jego dobrej i równej gry na dystansie całego spotkania.
-Tylko sobie za dużo nie wyobrażaj. Mecz się skończył i dalej uważam, że rzucasz się na wszystko co się rusza i ma cycki.- próbuję zdobyć się na złośliwość w głosie, ale chyba do końca mi nie wychodzi, bo na jego twarzy pojawia się ironizujący uśmieszek.
-Może dasz się wyciągnąć na imprezę do hotelu  Blue Diamond ? Zawsze po meczach staramy się spotykać swoim gronie, by budować atmosferę w drużynie. Najczęściej nie kończy się tylko i wyłącznie na kolacji, ale i na baletach. Będę trzymał ręce przy sobie, jeśli tego się obawiasz…- podniósł ręce w geście poddania. Co prawda ludzi na hali jest coraz mniej, ale ci co zostali przyglądają się nam bacznie. Dostrzegam również zdziwiony wzrok taty i Krzyśka Ignaczaka. Libero zapewne przypomniał sobie sylwestrową noc i pewnie zaczyna składać jakieś elementy układanki, które złożą się na to, że sypiam z Białorusinem. Z drugiej strony nie robi przecież nic złego i dopóki jestem o tym przekonana sama, to zdanie innych nie bardzo mnie interesuje.
-Powiedzmy, że się zgadzam. Powiedz mi tylko gdzie jest ten hotel, bo znając mojego tatę, to on zostanie w domu…
-Bądź gotowa przed 22, zabiorę cię sprzed klatki schodowej…- czy aby na pewno jest to dobre posunięcie?...

…wróciłam do mieszkania taty lotem błyskawicy i z przerażeniem stwierdziłam, że moja wyciągnięta bluza i styrane jeansy nie są najlepszym kompletem na takie wyjście. Nie zabierałam ze sobą żadnych wyjściowych ciuchów, bo nie planowałam żadnych wyjść. Po cichu liczyłam na to, że father zabierze mnie na zakupy i uda mi się go naciągnąć na kilka ciuchów. Kiedy załamana myślałam już o pójściu do mieszkania Akhrema i oznajmieniu mu, że nigdzie nie idę, w pokoju pojawił się rodziciel. Wtaszczył ze sobą jakieś wielkie pudełko, które położył na łóżku. Z dość dużą ciekawością dorwałam się do niego i z piskiem rzuciłam się na tatę. W tym pudełko leżała sobie śliczna sukienka z baskinką<klik>, której w ostatnim czasie jestem maniaczką.
-Byłem kiedyś na zakupach i kiedy zobaczyłem tę sukienkę wiedziałem, że muszę ją dla ciebie kupić. Obiecaj mi tylko kochanie, że zachowasz klasę i nie będę musiał jechać taksówką, bo odebrać twój pijany odwłok…
-Nie ma obaw, będzie pełna kultura. Jesteś wielki tato! Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła…- najpewniej nie poszłabym na imprezę na którą przez ostatnie godzinę napaliłam się jak łysy na fabrykę grzebieni. Skoczyłam szybko do łazienki, wzięłam prysznic i ogarnęłam swoje włosy. Prostownicy przy sobie nie miałam, więc musiałam zostawić je w chaosie. Założyłam sukienkę i wyszłam, by przejrzeć w lustrze, znajdującym się w przedpokoju. Zabrzmię nie skromnie, ale ta sukienka wygląda tak, jakby była na mnie szyta. Nic nie odstaje, nic się nie marszczy i nie ciągnie na plecach. Po prostu jest tak, jak musi być. Jak to dobrze, że przyjechałam tu w miarę reprezentacyjnych kozakach, bo sprawa butów mogłaby się okazać nie do przeskoczenia…


Dopiero późną nocą, przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręce, umieramy z miłości.

/Alek/
Nie wiem co się ze mną dzieje, ale przy tej małolacie nie jestem sobą! Od sylwestra blondynka nie może wyjść z mojej głowy. Starałem się to w sobie zagłuszyć i nic z tego nie wyszło. Mam świadomość, że jest jeszcze dzieckiem. Można powiedzieć, że pracuje z jej ojcem i nie wyobrażam sobie, że patrzyłbym w jego oczy, wcześniej śpiąc z jego córką. Nie wyobrażam sobie tego, ale cholernie mnie to pociąga. Kolejny raz w życiu ujawnia się zasada, że to, co zakazane smakuje najlepiej. Stoję pod blokiem Marka już 10 minut orientując się, że nawet nie mam do niej numeru by zadzwonić i pogonić ją w przygotowaniach. Kiedy zaczynałem się już złościć, Tola chwyciła za klamkę drzwi samochodu. Wyglądała tak niewinnie.
-Przepraszam, ale do ostatniej chwili zastanawiałam się czy w ogóle pójdę, bo kompletnie nie miałam się w co ubrać. Na szczęście mój tata po raz n-ty stanął na wysokości zadania, ale mniejsza o to. Musimy ustalić pewne kwestie dotyczącego tego wyjścia. Nie myśl sobie piękny, że impreza skończy się śniadaniem w twoim mieszkania.- jest bezczelna, jest bezpośrednia i zdecydowana. Jest taka jak ja i chyba to najbardziej mi się w niej podoba.  Na jej słowa reaguje uśmiechem, ale ich nie komentuje. Hotel pojawia się przed nami w pełnej krasie po 10 minutach drogi. Po zaparkowanych samochodach poznaję, że najprawdopodobniej pojawiłem się ostatni. Wchodzimy z Tolą pospiesznie do budynku, gdzie już na wejściu spotykamy się ze zdziwionymi wzrokami chłopaków z drużyny i ich połówek.
-Pomyślałem, że Tola nie powinna się nudzić i zaproponowałem jej spędzeniu czasu w miłym towarzystwie. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko?- generalnie każdy z nas mógł przychodzić na tego typu spotkania ze swoimi drogimi połówkami, ale Lipińska nie jest moją drugą połówką. Mam świadomość, że moja opinia w towarzystwie nie jest zbyt przychylna, dlatego z miejsca wolę wytłumaczyć o co chodzi, by nie wprowadzać niepotrzebnego zamieszania.
-Pewnie, że nie. Chodźcie, usiądziecie obok nas.- pierwsza odzywa się Ola. Siadamy obok Nowakowskiego i jego dziewczyny. Nikt nie spuszcza nas wzroku. Widzę, że Tola jest zmieszana, dlatego proponuję jej drinka na rozluźnienie.
-Nie chcę się upić, a potem wykorzystać. Myślę jednak, że trochę procentów dobrze ci zrobi.-niepewnie przystała. Przyniosłem jej z baru shota, jakiego zaproponowała mi barmanka. Z podziwem patrzyłem jak „50” czystej wódki z odrobiną soku ląduje w jej gardle, a na jej twarzy nie widać nawet krzty wstrętu. W moim kraju za czasów młodości coś takiego było nie do pomyślenia. Kobiety nie piły przy mężczyznach, a już na pewno nie czystą wódkę i to w takiej ilości za jednym razem. Na całe szczęście nie kieruję się stereotypami. Po zjedzonej pizzy przyszedł czas na pierwsze nieśmiałe tańce, wykonywane przez etatowe pary. Jak zwykle na parkiecie pierwsi pojawili się Ignaczakowie, bo najprawdopodobniej za dwie godziny opuszczą towarzystwo i wrócą do domu, by zwolnić opiekunkę.
-Zatańczysz?- lubię tańczyć. Nie uważam siebie za wirtuoza, ale jeszcze żadna mi nie powiedziała, że nie powinienem tego robić. Osobiście uważam, że jakość tańca zależy od obojga osób, a nie tylko od jednej ze stron. Owszem, można sobie zatańczyć od niechcenia na weselu z dawno niewidzianą ciocią, ale będzie to raczej przykry obowiązek, bez zbędnych emocji. A taniec to przecież emocje. To chemia.
-Tak, ale muszę zrobić jeszcze jedną kolejkę, bo na trzeźwo mi nie wychodzi, a nie chcę się zbłaźnić.- przystałem na to. Poszliśmy do baru i zamówiłem jej drinka. Wypiła znów dość szybko, a na jej twarz momentalnie wpłynął rumieniec. Zaczęliśmy tańczyć, ale szybko zaczęła się akcja „odbijany” i straciłem ją z oczu. Niby nie powinienem się denerwować, ale jednak to ze mną tu przyjechała i tak jakby czuję się za nią odpowiedzialny. Marek nieźle suszyłby mi głowę, gdyby coś jej się stało.
-Ej Krzysiek nie widziałeś Toli?- libero przecząco kiwa głową, wychodząc z hotelu. Wyszedłem razem z nim. Dostrzegłem blond włosy w bliskiej odległości mojego samochodu. Wyglądała tak, jakby wymiotowała. Martwiłem się o nią, a ona pewnie kilka razy zdążyłam odwiedzić bar i pewnie przedobrzyła z ilością wypitego alkoholu. Zapewne w takiej pozycji zwraca to, czego nie chciał przyjąć jej organizm. Z uśmiechem podchodzę do niej i nie dostrzegam, że żadnej kałuży żołądkowych wydzielin.
-Stało się coś?- nie dostaję żadnej odpowiedzi. Otworzyłem drzwi samochodu i wsadziłem ją na miejsce pasażera na tylnym siedzeniu. Wypity alkohol nie pozwalał jej przewidzieć, że siedzenie na tak zimnej kostce brukowej może się fatalnie skończyć dla jej pęcherza i nerek. Próbując wepchnąć ją głębiej do samochodu, poczułem na swojej szyi jej zarzucone ręce. Na milimetry miałem jej usta, a kilka sekund dzieliło mnie od tego, by zawładnąć jej ciałem. To ja miałem na nią ochotę i to ja chciałem jej pokazać, że mogę mieć każdą. Teraz to ona mnie całuje i to ona pokazuje, że możemy w swoich relacjach posunąć się krok dalej. Pewnie bym skorzystał gdyby nie szczegół, że jest pijana i tak naprawdę tego nie chce. Dziś jest gotowa oddać mi się bez reszty, a jutro wykrzyczy mi w twarz, że ją wykorzystałem. Mam na swoim koncie kilka takich historii i choć nigdy się głębiej nad tym nie zastanawiałem, to w tym przypadku nie mogłem tego zrobić, nie chciałem. Ona mimo wszystko jest za niewinna i za młoda, by w takich okolicznościach pieprzyć się ze mną. W innych sytuacjach pewnie nie miałbym skrupułów, ale nie teraz.
-Tola przestań. Odwiozę cię do domu.- to nie jest normalne. Musiałem się naprawdę zestarzeć, bo nie wykorzystałem takiej sytuacji. Mimo wszystko nie mam do siebie o to pretensji. Myślę nawet, że w ten sposób mogę się sam przed sobą choć trochę wybielić. Może gdybym wcześniej zachował taki umiar, to być może dziś nie byłby w trakcie rozwodu.
-Nie chcesz mnie? Przecież wiem, że chcesz mnie przelecieć. Wykorzystaj chwilę, bo potem może się taka już nie przytrafić.- znów zaczyna mnie całować. Robi to coraz zachłanniej i namiętniej. Zaczynam te pieszczoty oddawać, a moja ręka próbuje znaleźć drogę do jej ciała. Gdy prawą dłonią próbowałem pokonać materiał jej majtek, w głowie zapaliła się kolejna czerwona lampka. Odsunąłem się i popatrzyłem jej w oczy. Były rozmazane, jakby za mgłą. Na kilometr widać było, że nie zachowuje się i nie myśli racjonalnie. A do tego jeszcze dała mi do zrozumienia, że za chwilę będzie „rozmawiać z lwem”. Wyciągnąłem ją znów na zewnątrz, przytrzymałem włosy, by mogła spokojnie wydalić to, co jej zalega w przewodzie pokarmowym. Z zasady wiem, że po takiej akcji człowiek chociaż po części wraca do życia, więc liczyłem na to, że i Lipińska będzie się nadawać do pokazania się ojcu po powrocie do domu. Mógłbym oczywiście zabrać ją do swojego mieszkania, ale Marek chyba wpadły do niego z oddziałem antyterrorystycznym z obawy, że ktoś taki jak ja zabawia się z jego córeczkę. Ciekawe co by powiedział na to, że z jej ust słyszałem takie niemoralne propozycje.
-Lepiej ci?
-Nie, ale chcę do domu.- faktycznie, za dobrze nie wygląda, ale mam wrażenie, że włączyła racjonalne myślenia i chyba zdała sobie sprawę z tego, co mówiła do mnie jeszcze kilkanaście minut temu. Nie zamierzam jej robić z tego powodu żadnych wyrzutów, bo też byłem kiedyś w jej wieku i nieraz znacząco przeliczyłem się jeśli chodzi o moje zdolności do picia. Zanim wróciła do swojego mieszkania, poprosiła o możliwość skorzystania z łazienki u mnie. Nie było to dla mnie żadnych problemem. Może rzeczywiście zimny prysznic całkowicie postawi ją na nogi. Wyszła z łazienki po 10 minutach. Na jej twarzy nie było widać już rozmazanego tuszu do rzęs. Widoczne zaś było poczucie winy i wstyd.
-Zachowałam się jak idiotka. Wmówiłam sobie, że ci się podobam i lecisz na mnie. Sama też pod wpływem alkoholu miałam na ciebie ochotę, ale dobrze, że sprowadziłeś mnie do pionu. Będę już spadać, na razie!- chciała tak po prostu wyjść, a ja nie mogłem jej na to pozwolić. Zaszedłem jej drogę i uniemożliwiłem wyjście z mieszkania.
-Masz mnie za kobieciarza i nie mylisz się w swojej ocenie. Nie myśl jednak, że nie potrafię się opanować i powstrzymać pożądania…
-Po prostu powiedz, że mam wybujałą wyobraźnię i za dużo sobie pomyślałam…
-Nie, nie pomyślałaś sobie za dużo. W normalnej sytuacji w tym samochodzie wziąłbym cię jak chciał, ale jutrzejszego dnia ty miałabyś ogromne wyrzuty sumienia, a ja nie mógłbym spojrzeć w swoje odbicie w lustrze. Świadomość tego, że zaliczyłem pijaną laskę zupełnie mnie nie kręci…

Kobieta jest tym wszystkim, co Bóg zabrał mężczyźnie, ale czego mu nie odmówił.


~*~
Miało, być w sobotę, miało być w niedzielę, a wyszło dzisiaj. Źle się czuję z myślom, że naszym chłopakom na dobrą sprawę Argentyna odjechała już na dobre. Nie szukam już pocieszenia w tym, że ME wyjdą lepiej, co ma być, to będzie. Niech nasi znajdą radość gry w tych meczach, które im zostały do wygrania i to już będzie pozytyw.
A teraz sprawy związane z blogiem. Mam zamiar pojawiać się tu podczas wakacji raz w tygodniu, ale co mi z tego wyjdzie to czas pokaże. Następna notka powinna się pojawić jeszcze w piątek przed moi wyjazdem. Z racji tego, że od 28 do 5 lipca zapominam o Bożym świecie, mogę się nie pojawiać u Was na blogach, ale po powrocie wszystko postaram się nadrobić. To chyba tyle. A może jeszcze napiszę, że to opowiadanie ciągnie się jak flaki z olejem i będzie chyba najdłuższym, jakie moja wyobraźnia jest w stanie wymyślić. 
Na górze pojawiła się zakładka WYWIADER. Jak ktoś ma pytania, coś go nurtuje, to zapraszam. Na wszystko postaram się odpowiedzieć ;)
Pozdrawiam i do napisania :***




Urywki, urywki...
-Nie uważasz, że nie to dla ciebie odpowiedni mężczyzna? Rozumiem, że to z nim wtedy widział cię Kacper?


-Michał jest pod salą i prosi, bym wyszła do niego na chwilę. Boże Tola, ja go ostatnio tak zlewałam, by się ode mnie odczepił i zapomniał, a on tu wyjeżdża mi z czymś takim. Muszę mu napisać, że nie spotkać się z nim.


-...Policja została wezwana, a mi o uszy obiło się nazwisko Lijewska i Bąkiewicz...





7 komentarzy:

  1. Alek mnie zaskoczył! Wreszcie zachował się tak jak na prawdziwego mężczyznę przystało, chociaż obawiam się, ze jakby Tola nie wymiotowała to mogłoby się to różnie skończyć. W każdym razie co się odwlecze to nie uciecze:)

    No tak Argentyna pozostaje już marzeniem ale kryzys przyjść musiał i mam nadzieję, ,że szybko przejdzie i jeszcze w tej edycji LŚ napsują krwi Bułgarii i Argentynie!
    No i teraz już odróżnimy prawdziwych kibiców, od kibiców sukcesu i mody na siatkówkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się po Alku takiego zachowania;) Myliłam się co do niego, potrafił się opanować ale pytanie jak długo jeszcze wytrzyma;)

    Marcy
    Zapraszam serdecznie do mnie na dwa nowe opowiadania:bolesne-wspomnienia oraz milosc-jest-na-wyciagniecie-reki

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie to się może ciągnąc i ciągnąć, ty wiesz że ja namiętnie czytam takie historie, a twoje to już szczególnie. No proszę Alek ma sumienie, nie każdy facet potrafił by opanować pożądanie, niektórzy to nawet nieprzytomną schlaną w 4 dupy by przelecieli. Tola, jakie to do mnie podobne, schlać się a potem robić to co ona. Przypominają mi się stare dobre czasy. Tak facetom nie wiem w sumie czemu imponuje jak laska potrafi wypić wódkę bez przepitki, ja naprawdę tak wolę, bo później jest mniej ekscesów żołądkowych. Ważne że jak się tak zacznie to trzeba tak trzymać, a Tola tego nie z zrobiła. Jest między nimi napięcie, jest między nimi chemia i niech to nim się w końcu spikną trwa jak najdłużej bo takie oczekiwanie na TEN moment jest najfajniejsze. Pan Marek to super tata, nie dość ze pozwolił Toli iść na bibę to jeszcze fajny ciuch jej kupił.
    ps. Zgadza się z Gdańska do Rzeszowa można dojechać z jedna przesiadką, w Poznaniu bądź w Krakowie :P Mówi ci to osoba która swego czasu miała fioła na punkcie rozkładu PKP

    ps 2 Ty wiesz o tym jakie mam zdanie na temat naszych chłopaków. Trzeba wierzyć ze dla nas też szybko wyjdzie słońce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Alek jaka zmiana, nie sądziłam że będzie zdolny na taką "wstrzemięźliwość" i w ogóle takie zachowanie ;) Ale jak widać on też umie czasami zachować się po ludzku, no i dobrze bo go bardzo lubię ;) A co do długości opowiadania to ja je uwielbiam i jak dla mnie może być bardzo bardzo długie ;) Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie:http://mydlo--powidlo.blogspot.com/ Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, Alek zaczyna mnie wprawiać w coraz większy szok, naprawdę! Sądziłam, że on jest takim donżuanem z krwi i kości, a tu proszę, coś z troskliwego i trzymającego swą godność faceta mu pozostało! Jak ja się cieszę, że nie uległ pijanej Toli, że nie wykorzystał jej w tym samochodzie. Dobrze wiem, że by chciał to zrobić, w końcu taki mężczyzna z wielką chęcią skorzysta z każdej okazji, tylko co by mu dał fakt, że zaliczył dziewczynę, która bez kropli alkoholu najchętniej rzuciłaby go wilkom na pożarcie? Jeśli mu tak zależy na zaciągnięciu jej do łóżka, to niech zrobi to w jakiś taki bardziej humanitarny sposób, a nie wali tekstami jak z najprawdziwszej wioski. Kobietę trzeba podejść tam, żeby sama tego chciała, no ale do tego potrzeba nie lada wysiłku.
    Tolu, nigdy więcej picia z siatkarzami, bo widzisz, jak to się kończy. :D
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu nadrobiłam wszystko i mogę z czystym sumieniem się tutaj pojawiać. ;) To, że uwielbiam Tolę i Kingę od początku, to Ci chyba wspominała, albo i nie. Nie pamiętam, a z resztą nieważne ;)
    Różnica wieku może być problemem, ale miłość nie wybiera sobie wieku, wyglądu i innych rzeczy. Zaskoczy nas, wtedy kiedy się tego najmniej spodziewamy. ;) Mam nadzieję, że rodzinka zaakceptuje Michała i Kinga będzie miała spokojną głowę w tej kwestii, co przed maturą jej się przyda.
    No normalnie jestem z Aleha dumna, aż nawet ma u mnie plusik, choć dalej żywię uprzedzenia przez te jego zapędy...
    Chcę takiego ojca, który będzie ratował mnie z takich opresji!! Mój co najwyżej to może co innego załatwić, co może niekoniecznie bym chciała. ;P
    Ciężko jest być córką znanego tatusia, a tu jeszcze sportowca. Widzi się takiego te kilkanaście dni w roku, co jest ciężką sprawą. Dobrze, że jest Justyna, która wspiera Kingę i traktuję ją jak swoją córkę.
    Co do matki Toli, to się nawet nie chcę wypowiadać. Szkoda mi Marka, ale mam skrytą nadzieję, że los się do niego uśmiechnie i znajdzie sobie fajną, wartościową kobietę, która go pokocha całym serduchem, a on ją. ;)
    Buziaki, Happiness ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Alu, Alu, ALu :D
    Jak dobrze, że okazałaś się w końcu w porządku! Jestem dumna :) Młodych ust już zasmakował ;D Wyczuwam, że w końcu na trzeźwo wpadną w swoje ramiona :D Tola przesadziła z alkoholem, zdecydowanie.
    Będę brał cię w aucie! :D
    Oooo ktoś tu wpadnie w ręce policji, nie spytam za co :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń