niedziela, 29 marca 2015

XXXI

/Alek/
Tegoroczne święta zapowiadały się tak obiecująco. Dzieci, rodzice, Tola. Naiwny myślałem, że może to idealny czas na to, by się oświadczyć? Suma summarum odszedłem od tego pomysłu uznając, że to jeszcze nie pora na taki krok, ale i tak te święta miały być magiczne, bo pierwsze wspólne. Nic z tych rzeczy i to wszystko przez moją głupotę. Pluję sobie w brodę, że się nie przyznałem wcześniej do kontaktów z Izą, że akurat w tym przypadku nie powiedziałem Toli dokładniej o swojej przyszłości, bo mogłem się domyślić, że Iza nie przebiera w środkach jeśli chce postawić na swoim. Mogłem też przeczekać w domu gorszy nastrój, a nie do razu ładować się do baru i sączyć browar. Z drugiej strony nie miałem pojęcia, że w tym miejscu będzie Derkowska. Nie byłem na dwóch treningach. Boję się spojrzeć w oczy Marka. Ja, facet po przejściach, boję się stanąć twarzą w twarz z ojcem kobiety, którą skrzywdziłem. Na pewno dostałbym za to w ryj i nie miałbym prawa się dziwić, bo to normalny odruch każdego ojca. Nie zadzwoniłem też do Toli. Jak tchórz zamknąłem się w naszym mieszkaniu , czekając na to aż ktoś mnie obudzi z tego koszmaru i powie, że to był tylko sen, do mieszkania wejdzie Tola obładowana świątecznymi zakupami, a ja w tym czasie będę próbował uporać się z choinką. Pod nogami plątaliby się chłopcy, a rodzice z uśmiechem przyglądaliby się świątecznym przygotowaniom. Co mam w zamian? Zapuszczone mieszkanie, walające się po podłodze puszki, kawałki niedojedzonej pizzy i odór alkoholu. Pomyśleć, że w tym mieszkaniu wieczorem odbędzie się wigilia. Na samą myśl uśmiecham się kpiąco, potykając o butelkę z piwem.
-Kurwa mać!- tylko na tyle mnie stać. Siadam na kanapie i próbuję ogarnąć burdel, który narobił się w moim życiu. Przede wszystkim powinienem zadzwonić do Toli i zrobić wszystko co w mojej mocy, by blondynka zechciała ze mną porozmawiać. Wiem, że nie będzie to proste, ale po tym co przeszliśmy mam tak łatwo zrezygnować? Nie stać mnie na to, bo drugiej takiej dziewczyny nie znajdę. Zdążyłem się przekonać, że mimo wszystko nie nadaję się do samotnego życia. Owszem, lubię szaleństwo i niezależność, ale do tej pory związek z Tolą w żaden sposób mnie nie ograniczał. Oczywiście nie ma mowy o innych kobietach, ale od kiedy jestem z Lipińską, inne mnie kompletnie nie interesują. Pukanie do drzwi przerywa moje myślenie. Z przerażaniem podchodzę do wejścia, by nie zobaczyć tam moich rodziców i dzieci. Przecież jak oni zobaczą taki bałagan, to są gotowi wrócić natychmiast do Grodna. To nie rodzice, to Marek. Sam nie wiem co jest gorsze, ale otwieram drzwi.
-Nie zajmę ci dużo czasu.-zapraszam go niepewnie do środka, a on nie korzysta z mojej uprzejmości. Po prostu uderza mnie w twarz z taką siłą, że nie wiem gdzie się znajduje. Mój nos nigdy nie był czuły na uderzenia piłki, ale tym razem musiał uznać wyższość ciosu Lipińskiego. Nawet nie mam prawa być zły, dlatego nie podejmuję prób obrony. Mogę nawet nadstawić drugi policzek bo wiem, że na to zasłużyłem.
-Dałem ci jedną szansę i z niej nie skorzystałeś. Nie obchodzi mnie twoje tłumaczenie, więc sobie daruj. Masz się więcej nie zbliżać do mojej córki, bo tego pożałujesz. Pracujemy w jednym miejscu i z mojej strony możesz oczekiwać profesjonalizmu, ale po pracy lepiej żebyś nie wchodził mi i Toli w drogę, bo nie lubię się dwa razy powtarzać.-pierwszy raz widzę go takim. Na treningach i meczach to oaza spokoju. Jeśli jest dużo kontuzji w zespole i wszyscy zaczynamy panikować, on jeden podciąga rękawy swojego dresu i po prostu zabiera się do ostrej pracy, by postawić wszystkich na nogi. Teraz jest wyraźnie wściekły.
-Kocham Tolę i będę o nią walczył. Nie możesz mi tego zabronić i to nie chodzi o szansę od ciebie. Tej szansy co najwyżej może nie dać mi Tola, nie ty.-czy ja jestem mądry? Zamiast potulnie spuścić głowę, stawiam się człowiekowi, w którego niepozornym ciele kryje się zaskakująca siła, o której za chwilę znów mogę się przekonać.
-Myślę, że Tola ma swój rozum i zrozumiała już, że związek z tobą nic dobrego jej nie przyniesie. Gdyby tak nie było, to pewnie nie wybrałaby się na wspólny wyjazd z Pawłem. Ona stara się poradzić sobie z tym co się stało, więc to uszanuj i daj jej spokój.- jaki kurwa Paweł?!
-Ona się już z kimś spotyka?!
-A co cię to tak dziwi? Ty się z kimś spotykałeś, to ona nie może? Wesołych świąt, chodź jak tak patrzę na ciebie i twoje mieszkanie, to chyba nie ma w tobie świątecznego nastroju. Po rzeczy Toli przyjdę tu po świętach.-jak nic blefuje z tym Pawłem, bylebym tylko dał spokój jego córkę. Przecież to nie możliwe, by blondynka już sobie kogoś znalazła i do tego jeździła z nim na wyjazdy. Sam do niej zadzwonię i się wszystko dowiem. Szkoda tylko, że odrzuca moje połączenia sukcesywnie. Będę próbował do skutku, w końcu musi odebrać.
-Tola?

A co chciałeś się dodzwonić do Izy? Czego ty ode mnie chcesz
Złożyć mi życzenia świąteczne? Obejdzie się. Już zrobiłeś wszystko, by było wystarczająco zjebane, więc sobie daruj.

-Chciałbym z tobą porozmawiać. Możemy się spotkać? Najlepiej jeszcze dziś.

Właściwie to dobry pomysł. Spakuj wszystkie moje rzeczy do walizki i spotkajmy się w tej kawiarni przy naszym osiedlu.

-Nie możesz przyjść do mnie? Nie chciałbym wtajemniczać w nasze problemy całego osiedla.

Cenna uwaga. Dobrze, będę u ciebie przed 16. Cześć!

Tola rozmawiała ze mną zupełnie bezpłciowo, jakby mnie niezbyt dobrze kojarzyła. Cóż, mogłem się tego spodziewać. Do 16 mam czas, by ogarnąć mieszkanie. To sporo czasu, ale nie dla kogoś kto zapuścił mieszkanie tak, jak ja. Zabieram się do pracy od razu i idzie mi to całkiem nieźle. Może jak się jeszcze sprężę, to zdążę zrobić zakupy. Nie wiem tylko jak to będzie z kolacją wigilijną, bo ja nic nie mam, ale może są jakieś restauracje, które oferują świąteczny catering i skorzystam z takiej możliwości z pocałowaniem ręki. Dobrze, że prezenty kupiłem wcześniej. Wszystkie pomagała wybrać mi Tola. Tylko dla niej szukałem czegoś sam, by miała niespodziankę. Zdecydowałem się na zegarek ze srebrną bransoletką. Zapakowane pudełeczko stoi na ławie i czeka na przyjście blondynki. Wskazówka zegara nieubłaganie zbliża się do godziny 16, a ja odczuwam coraz większy niepokój, że to spotkanie nie przyniesie oczekiwanych przeze mnie rezultatów. Z drugiej strony nie mogę oczekiwać, że Tola od razu ze chce dać mi drugą szansę. Jestem gotowy na to, by o nią walczyć.

/Tola/

Nie sądzę, by pomysł z pójściem do Akhrema był najlepszy, ale z
drugiej strony muszę jakoś odebrać swoje rzeczy, a nie chcę w to
angażować taty, bo mogłoby się to źle skończyć. Poprosiłam
Pawła, by poszedł tam ze mną, a ten zgodził się właściwie bez wahania. Nawet się ucieszył, że zwracam się do niego z tą prośbą bo to znaczy, że mu ufam. Ufam, nie mam wyjścia. Kingi nie chcę obarczać swoimi problemami, bo ma ich sama wystarczająco dużo. Umówiłyśmy się, że spędzimy sylwestra w Gdańsku. Z tego co wiem ona i Michał umówili się, że Bąkiewicz rok 2014 przywita w Piotrkowie Trybunalskim, a ona w rodzinnym domu w Gdańsku. Sama chcę odwiedzić też mamę, bo tak nie ładnie z mojej strony jeśli całkowicie się od niej odetnę. Kocham ją i gdyby jeszcze znalazła sobie innego, bardziej wartościowego partnera niż obecny, to byłabym w stanie nawet w pełni zaakceptować sytuację, w której się wszyscy znaleźliśmy.
-Jeśli chcesz to pójdę tam sam i to załatwię.-no tak, trzęsące się dłonie nie są oznaką mojej pewności siebie, ale chcę się zasłaniać za Pawłem, tylko sama muszę do końca pozałatwiać swoje sprawy. Nie taki koniec wyśniłam dla siebie i Alka. Myślałam bardziej o tym, że będziemy starzeć się ramię w ramię, darząc się uczuciem. Może wzięlibyśmy ślub? Cały czas tliła się też we mnie nadzieja, że doczekamy się z Białorusinem wspólnego potomka. Gdzieś na dnie serca czułam, że w końcu zmięknie i zmieni zdanie. Cóż, bańka mydlana pękła, czar naszej miłości prysł.
-Dziękuję Paweł, ale muszę tam iść. Muszę mu spojrzeć prosto w oczy i powiedzieć, że to koniec.-cały czas jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale to mały szczegół. Wiem, że muszę być twarda i za wszelką cenę nie mogę się rozpłakać, bo wtedy on zobaczy, że nie jestem przekona co do słuszności swojej decyzji i być może będzie chciał mnie nakłonić do zmiany zdania. A może nie? Przez ostatni czas jakoś nie spieszył się, by o mnie walczyć, więc może i jemu to rozstanie jest na rękę? Jeszcze zanim związaliśmy się tak na poważnie mówił, że ceni sobie wolność i niezależność. O tym nie pomyślałam i ta myśl napawa mnie bólem.
-W takim razie chodźmy, bo spóźnimy się na wigilię.-spędzamy ją w mieszkaniu taty we czwórkę. Jutro z samego rana pani Grażynka i Paweł jadą w rodzinne strony, a my z tatą będziemy cieszyć się swoim towarzystwem. Nasza lodówka ledwo co pomieściła smakołyki przygotowane przez kobietę ojca, a do tego jeszcze w pobliskiej cukierni zamówiliśmy sękacza, który mi osobiście nierozerwalnie kojarzy się z Bożym Narodzeniem, bo mój dziadek cukiernik zawsze raczył nas tym specjałem przy świątecznym stole. Postanowiłam, że wezmę się za siebie i nie dopuszczam już do takich sytuacji, w których nie mam nic w buzi przez kilka godzin, bo wcześniej to bywało z tym różnie i właśnie przez to wylądowałam w szpitalu. Do dziś dnia nie wiem jak nam się udało uchować to w tajemnicy, ale tak jest lepiej, bo nie muszę mierzyć się z ciekawskimi spojrzeniami taty i Grażynki, gdy tylko siadam przy stole w celu konsumpcji.
-Gotowa?- zupełnie nie zauważyłam w którym momencie znaleźliśmy się pod drzwiami mieszkania Alka. Wzięłam głęboki oddech, wypełniając płuca mroźnym powietrzem. Skinęłam Pawłowi głową i wcisnęłam dzwonek. Bardzo szybko pojawił się w nich Alek. Zacisnął mi się żołądek, gdy go zobaczyłam. Potargane włosy, trzydniowy zarost i brak koszulki. Wytarte jeansy, opuszczone lekko na biodrach sprawiły, że ugięły się przede mną nogi i zapomniałam na moment, że przyszłam się z nim rozstać. Chyba ta rozmowa nie będzie miała sensu przy Pawle. Powinniśmy to załatwić bez świadków, w cztery oczy jak dorośli ludzie.
-Pomógłbym ci zanieść te rzeczy, nie musiałaś pana fatygować.-dopiero teraz spoglądam na twarz Białorusina, gdy już napatrzyłam się na jego wyrzeźbione ciało. Dostrzegłam rozciętą wargę. W tym momencie moje serce rozpoczęło walkę z rozumem. Pierwsze chce zapytać co się stało i czy nie boli, a drugie każe przejść nad tym do porządku dziennego, bo niby co to mnie może teraz obchodzić.
-Gdzie są rzeczy Toli? Chcielibyśmy je jak najszybciej zabrać i po sprawie.-obaj panowie zaczęli mierzyć się wzrokiem, co uznałam za kompletną dziecinadę. Nikt tu nie będzie się o mnie bił i pokazywał, kto jest górą w tym pojedynku.
-Myślałem, że porozmawiamy.-myślę, że to dobry pomysł. Tak odejść bez słowa to bez sensu. Wzięłam od Alka torbę i podałam ją Pawłowi. Zachowuję się trochę tak, jakbym zrobiła z niego prywatnego tragarza, ale między innymi w tym celu tu przyszedł, więc chyba się nie obrazi.
-Idź do domu, zaraz wrócę.-rozkazałam, jakbym miała do tego prawo. Oczywiście Paweł może iść gdzie chce pod warunkiem, że nigdzie nie posieje mojej torby. Widzę, że nie wychodzi z mieszania Akhrema z zadowoloną mina, ale jakoś mu to później wytłumaczę, że nie mogłam postąpić inaczej.
-Tola ja nie wiem jak mam cię przeprosić, jak wytłumaczyć to, co się stało. Uwierz mi, że przed twoim przyjściem układałem sobie jakiś scenariusz tego co powiem, ale nic sensownego nie przyszło mi do głowy. Może tylko to, że się nie poddam i będę o ciebie walczył. Kocham cię i nie wyobrażam sobie bez ciebie życia.-piękne słowa, ale nie wierzę mu. Nie jestem w stanie mu uwierzyć po tym co się stało. Wiem, że nigdy już nie byłabym w stanie zaufać mu tak, jak powinna ufać kobieta swojemu mężczyźni. Jak on chce na takiej nietrwałej podstawie coś budować?
-Jak ty to sobie wyobrażasz? Myślisz, że zapomnę, że ci zaufam? Nie potrafię Alek. Tak bardzo ci wierzyłam, a ty mnie zawiodłeś. Lepiej będzie jeśli każde pójdzie w swoją stronę od tego miejsca, w którym jesteśmy teraz.-tylko gdzie my właściwie teraz jesteśmy? Niespełna 20-letnia dziewczyna ze złamanym sercem i 30-sto latek po przejściach, z dwójką dzieci i rozwodem na plecach. Czasami mi się wydawało, że tylko ja jestem w stanie przejść obok jego życiorysu spokojnie i nie spanikowałam na wiadomość, że razem z Alkiem biorę jego przeszłość.
-A ty jak to sobie wyobrażasz? Myślisz, że tak po prostu pozwolę ci odejść? Nie po tym co przeszliśmy Tola. Wiem, że cię skrzywdziłem i nawet nie wiesz jak mi jest wstyd. Najpierw nie mogę sobie darować tej jednej nocy z Izą, a potem tego, że nie powiedziałem ci o tym wcześniej. Nie zrobiłem tego dlatego, bo zamknąłem tamten rozdział w momencie w którym się zorientowałem, że cię kocham. Wcześniej nie wiedziałem czy nam się uda i czy w ogóle coś z tego będzie.- tłumaczenie godne nastolatka, a nie dojrzałego mężczyzny.
-Nie wiedziałeś czy mnie kochasz, więc na wszelki wypadek wolałeś mieć Izę w obwodzie tak? Gdyby coś nie wyszło, to zawsze mógłbyś liczyć na seks bez zobowiązań. Boże Alek, ja sobie dopiero teraz zdałam sprawę jak ty przedmiotowo traktujesz kobiety. Widzisz tylko siebie i czubek własnego nosa. Byłam głupia myśląc, że się zmienisz, że coś zrozumiesz. Wiesz jak przez ten cały czas wyglądał nasz związek? Zawsze na pierwszym planie byłeś ty. Nie mówię tu o siatkówce i podporządkowaniu życia tej dyscyplinie, bo to jest odmienna kwestia i ja w pełni ją rozumiałam i szanowałam. Chodzi o takie sprawy dnia codziennego, o naszą przyszłość…
-Jasno postawiłem swoje zdanie w pewnych kwestiach, a ty się zgodziłaś. Dlaczego teraz zmieniasz zdanie? Chodzi o tego Pawła?- uśmiecham się na te słowa, ale jest to bardziej śmiech przez łzy. Chcę mu dać tak jakby szansę na to, by zrozumiał swoje błędy, ale on woli zajmować się teraz Pawłem i jakąś nieuzasadnioną zazdrość względem mnie.
-Kochałam cię i godziłam się na wszystko, bo nie chciałam cię stracić. Teraz wiem, że gra nie jest warta świeczki. Wesołych świąt Alek, powodzenia w nowym roku.-chciałam wyjść i rozpłakać się jak dziecko, ale on mnie złapał i mocno przygwoździł do swojego ciała. Próbowałam się wyswobodzić z jego uścisku, ale w końcu dałam za wygraną. Ba, nawet pozwoliłam się całować, gdy usta Białorusina zaatakowały moje.
-Tak właśnie wyglądały wszystkie rozstania w romantycznych książkach, które czytałam. Nigdy nie przypuszczałam, że będę brała w nich udział. To koniec Alek.


~*~
...
Nie wiem co mam Wam powiedzieć. Chyba tylko "przepraszam" pasuje tu najlepiej...
Pozdrawiam :***