/Kinga/
Roześmiałam
się w głos. Niby jak miałam zareagować na taką informację?
Oczywiście na początku uznałam ją jako głupi żart. Prędzej bym
się spodziewała, że to jakaś kochanka Michała, a nie moja
mamusia. To się kompletnie nie trzyma kupy.
-A
tak poważnie? Nie bawią mnie takie żarty, więc przejdźcie do
rzeczy i powiedźcie o co chodzi.- instynktownie usiadłam na
krześle, gdybym miała słabiej się poczuć po usłyszanych
rewelacjach. Michał się w ogóle nie odzywa. Zachowuje się tak,
jakby już o wszystkim wiedział.
-Córeczko
to prawda. Beata to twoja matka. Jakiś czas temu dowiedziałem się,
że tworzyła związek z Michałem. Nie mówiłem ci, bo nie chciałem
mieszać i tak już niełatwego życia. To Michał uświadomił nam,
że powinnaś poznać prawdę jak najszybciej.-dobrze zrobiłam, że
usiadłam, bo nie wytrzymałabym tego na własnych nogach. O swojej
biologicznej matce nie wiem nic poza tym, że zostawiła mnie, gdy
byłam niemowlakiem. Nie mogę w żaden sposób odnaleźć w głowie
jej twarzy, bo nie widziałam jej na żadnym zdjęciu, nawet nie
znałam jej imienia. Aż do teraz gdy dowiedziałam się, że moja
matka była dziewczyną mojego chłopaka. Nie trzyma się to w żadnym
wypadku kupy i po prosty czekam tylko na to aż ktoś mnie uszczypnie
i powie, że to tylko jakieś głupie żarty, jakiś beznadziejny
dowcip.
-Moją
matką była, jest i będzie Justyna. Nigdy się to nie zmieni.- nie
przetrawiłam chyba jeszcze do końca wypowiedzianych przez ojca
słów. Potrzebuję kilku chwil. Ale właściwie do czego potrzebny mi
jest ten czas? Na zmianę reakcji? Na rzucenie się z radością w
ramiona kobiecie, której tak naprawdę nie znam? Nie działa we mnie
zupełnie ten biologiczny zew, który każde dziecko czuje do swojej
matki. Odkąd sięgam pamięcią jest przy mnie Justyna i choć mam
świadomość, że to nie ona mnie urodziła, nie ma to dla mnie
większego znaczenia. Była przy mnie w każdym najważniejszym
momencie życia.
-Nie
chcę mieszać w twoim życiu. Nie chcę mieszać w waszym życiu.
Chcę żebyście wiedzieli, że z mojej strony nic wam nie grozi. To
nie łatwa sytuacja i samej mi jest ciężko się w niej odnaleźć.
Będzie lepiej jeśli na tym etapie zniknę na dobre z waszego
życia.-doszukuję się czegoś w jej głosie. Jakiegoś podobieństwa
do mojej barwy głosu i znajduję. Nie tylko głos. Jestem do niej
podobna. Mam takie same włosy, taki sam nos. Oczy? Oczy chyba po
ojcu, ale to kwestia dyskusyjna. Naprawdę jestem jej córką.
-Już
chyba wiem po kim odziedziczyłam egoizm. Cały czas mówi pani tylko
o sobie. Zostawiła mnie pani też z egoizmu, więc rzeczywiście
lepiej będzie, jeśli zostawi nas pani w spokoju. I Michała też
proszę zostawić w spokoju, bo to mój chłopak. W przyszłości
zostaniemy rodzicami.- kiedy wyjdę ze szpitala to od razu udam się
do kościoła, by podziękować Bogu za to, że powstrzymał mnie
przed największym błędem, jakiego mogłam się dopuścić.
Chciałam zrobić jeszcze coś gorszego niż moja biologiczna matka.
Chciałam zabić swoje dziecko, ale teraz już wiem, że nie ma
niczego ważniejszego od życia. Można nie opływać w bogactwa,
można mieć wszelakie problemy, ale najważniejsza jest możność
posiadania życia. Na przykładzie Michała i jego wypadku wiem, jak
nie wiele brakuje czasem, by je zakończyć. Trzeba robić wszystko,
by je chronić. Nawet jeśli pojawia się na świecie niespodziewanie
to ono już jest i nie wolno go krzywdzić.
-Przepraszam
za to co zrobiłam. Już nigdy więcej cię nie skrzywdzę…- czy da
się mnie bardziej skrzywdzić? Chyba już wszystko przeżyłam i
teraz może być już tylko lepiej. Moje życie to jakaś kiepska
podróbka „Mody na sukces”. Nie przypuszczałam, że w życiu
mogą przydarzyć się tak nieprawdopodobne scenariusze, ale jak
widać niezbadane są wyroki i nie nam je oceniać czy rozważać.
Beata wyszła, zostawiając naszą trójkę. Nikt się nie odezwał.
No bo niby co tu powiedzieć? Utknęliśmy w martwym punkcie, w
śmiesznym trójkącie. Mój chłopak był w związku z moją matką,
która zostawiła mnie i mojego ojca. Z tego wszystkiego się
najpierw roześmiałam w głos, a potem rozpłakałam równie głośno.
-Kinga
nie płacz, to nic nie da. Przepraszam, że tyle czasu to przed tobą
ukrywałem, ale wydawało mi się, że tak będzie dla ciebie lepiej.
Mieliśmy poukładaną i myślę, że mimo wszystko szczęśliwą
rodzinę. Ty pokochałaś Justynę jak matkę i nie pytałaś o
kobietę, która cię urodziła. Dla mnie samego nie był to łatwy
temat. Nie miałem przez ten cały czas z Beatą żadnego kontaktu.
Spotkaliśmy się przypadkiem jakiś czas temu, gdy chciałem
odwiedzić Michała w szpitalu. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że on
i Beata tworzyli kiedyś parę…- nie mam powodu, by mu nie wierzyć.
Zawsze był ze mną szczery. To ja oszukiwałam i rozrabiałam, nie
ułatwiając nam już pogmatwanego życia.
-Ja
znów nie miałem pojęcia, że Beata to twoja matka. Nigdy mi nie
mówiła, że urodziła dziecko, że je zostawiła. Mimo wszystko dla
mnie nie ma to żadnego znaczenia. Kocham ciebie i właśnie ze
względu na tą miłość nie zamierzam się poddawać. Będę się
rehabilitował, będę pierwszy pojawiał się na ćwiczeniach i
ostatni z nich wychodził. Obiecuję ci, że kiedyś zabiorę ciebie
i dziecko na spacer. Będę kroczył u twojego boku krok w krok,
niosąc na baranach pucułowatego Bączka. Pasuje ci taki układ?-
czy mi pasuje? Ten związek to moja jedyna pewna przystań w życiu.
-Mogę
cię pocałować?- Michał rozkłada ochoczo ręce, a ja na oczach
mojego ojca zarzucam swoje ręce na jego szyję i całuję namiętnie.
Staruszek nie krząka. Po prostu wychodzi i zostawia nas samych. Dla
nas wszystkich to naprawdę dużo jak na jeden raz. Ja właśnie przy
Bąkiewiczu staram się odreagować. Co ma zrobić tata? Powinien jak
najszybciej wrócić do domu i zabrać gdzieś Justynę i dzieciaki. Nie
mogę tego wszystkiego ogarnąć. Mam wrażenie, że żyję nie swoim
życiem. Przez tyle lat wszystko było jako tako poukładane. Fakt,
miałyśmy z Tolą szalone pomysły i nie zawsze kończyły się dla
nas dobrze, ale wracałam do swojego pokoju na piętrze rodzinnego
domu i miałam wszystko w dupie. Co miesiąc na mojej karcie pojawiał
się przelew z Niemiec od taty. Do tego wszystkiego dorobiłam sobie
kilka groszy w kwiaciarni Justyny. To wszystko potrafiłam przepuścić
na jednym wypadzie po gdańskich centrach handlowych. To się nazywa
beztroska, której teraz muszę się tak gwałtownie wyzbyć. Już
nie będę mogła wybrać się spontanicznie za granicę czy mecz
siatkówki. Wszystkie decyzje będę musiała konsultować z
Michałem, biorąc pod uwagę maleństwo. Nie wiem czy jestem na to
gotowa, ale będę musiała się tego nauczyć. Chcę się tego
nauczyć, nie mam wyjścia.
-Razem
to wszystko ogarniemy, ale teraz będę musiał cię zostawić, bo
mam zajęcia z fizjoterapeutą. Obiecałem, że wrócę do formy i
słowa dotrzymam. I wiesz o czym jeszcze pomyślałem? Skoro nie będę
mógł już nigdy grać w siatkówkę to przynajmniej zorganizuję
mecz pożegnania, na którym ostatni raz odbiję piłkę. Kto wie,
może nawet wykonam atak?- faktycznie przy jego łóżku pojawiła
się pielęgniarka, która dała nam chwilkę na pożegnanie. No tak,
dziś już się raczej nie zobaczymy. Cieszę się, że jest w nim
tyle życia. Cholera…on się taki zrobił po wizytach ma…Beaty.
Jak ja mam o niej mówić? Co ja mam o niej myśleć? Mam jedną
wielką pustkę, ale ogarnę się. Wrócę do domu, prześpię
się ze wszystkim i jutro może będzie lepiej. Kurwa! Jakie lepiej?!
/Alek/
W
niemałym szoku jadę do rzeszowskiego szpitala po telefonie jaki
otrzymałem od Natalii. Nie miałem pojęcia, że moja była żona
potrzebuje hospitalizacji, że na coś choruje. Zawsze była okazem
zdrowia w naszej rodzinie. Wszyscy mogliśmy borykać się z
paskudnymi przeziębieniami, a ona zachowywała zdrowie i opiekowała
się nami. O swoich planach powiedziałem Toli, a ona przyjęła to
wszystko spokojnie. Odniosłem takie wrażenie jakby spodziewała się
tego telefonu od mojej byłej żony.
Zaparkowałem
samochód i udałem się szpitala. Dokładnie poinstruowany przez
Natalię wiedziałem gdzie mam iść i nie potrzebowałem niczyjej
pomocy. Sala blondynki znajduje się na oddziale chirurgicznym.
Zupełnie nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, ale mam nadzieję,
że za chwilę wszystkiego się dowiem.
-Przyjechałem
jak prosiłaś. Co się dzieje Natalia? Jesteś chora?- nie, nie jest
chora. Chciała trochę odpocząć i pomyślała, że najlepiej uda
jej się to zrobić w szpitalu. Czasem się zastanawiam co ja mam w
tej głowie, że nie zawsze potrafię korzystać z mózgu tak, jak
trzeba.
-Dziękuję
ci, że przyjechałeś. Usiądź, bo musimy porozmawiać.-domyślam
się, że nie przyjechałem tu na typowe odwiedziny. Była żona
dobrze wie, że nie jestem zwolennikiem przebywania w szpitalu dłużej
niż jest to konieczne, bo każdy pobyt tutaj przypomina mi o
wszystkim kontuzjach i urazach, a trochę ich już było.
-Powiedz
mi co się dzieje, bo zaczynam się poważnie niepokoić.
-Na
dzisiejsze popołudnie mam zaplanowany zabieg usunięcia mięśniaków
macicy. To niby nic poważnego, ale wiesz, że każda operacja niesie
za sobą ryzyko. Do tego okazało się, że tych mięśniaków mam
naprawdę sporo i są pokaźnych rozmiarów, więc na pewno mój
pobyt tutaj trochę się przedłuży. Czy mogłabym cię prosić o to
byś zajął się pod moją nieobecność dziećmi? Rozmawiałam już
z Tolą i ona się zgodziła. Wiesz, ja po tej operacji nie będę
mogła dźwigać, a Danio niestety tego wymaga. Mogę na ciebie
liczyć?- to pytanie jest zbędne. Oczywiście, że zajmę się
swoimi dziećmi. Cieszę się, że Tola nie ma nic przeciwko temu, bo
nie chciałbym być w takiej sytuacji, gdy musiałbym wybierać
między starym a nowym życiem, bo gdy są dzieci, to nie można się
od tego tak po prostu odciąć. Martwi mnie natomiast dolegliwość
Natalii. Zapewniła mnie co prawda, że to nic poważnego, ale
niestety mnie to nie przekonało.
-To
oczywiste, że zajmę się dziećmi razem z Tolą. Jesteś pewna, że
to nic poważnego? Może trzeba pomyśleć o jakiejś konsultacji czy
prywatnym leczeniu? Wiesz przecież, że zawsze możesz na mnie
liczyć, mimo rozwodu i tego jak potoczyło się nasze małżeństwo.-
przeżyłem z nią tyle lat. Dała mi dwa najcenniejsze trofea jakie
osiągnąłem w swoim życiu, czyli dzieci. Z mojej strony należy
jej się wszystko, co najlepsze. Podczas trwania naszego małżeństwa
poświęciła dla mnie tak wiele. Jeździła ze mną w każde
miejsce, w którym aktualnie podejmowałem grę. Zrezygnowała ze
swojego rozwoju na rzecz mojej kariery. Nie wiele kobiet jest
gotowych na takie poświęcenie.
-Nie
musisz się martwić, wszystko jest pod kontrolą. Myślę, że w tym
szpitalu zapewnią mi należytą opiekę dlatego nie widzę potrzeby
bym miała szukać prywatnych rozwiązań. Proszę cię tylko byś
nie zostawiał wszystkiego na głowie Toli. Ona jest jeszcze taka
młoda i nie chciałabym, by charakterki naszych synów zniechęciły
ją do posiadania w przyszłości własnych pociech.- kolejny raz
słyszę o tym, że w przyszłości powinien postarać się o dzieci
z Lipińską. Postawiłem jasno swoje stanowisko na ten temat w
rozmowie z blondynką i choć obiecałem swojej kobiecie, że
postaram się to wszystko jeszcze raz przemyśleć i wypracować
jakiś sensowny kompromis, ale na chwilę obecną moje myślenie się
kompletnie nie zmieniło. Cały czas uważam, że ja już mam dwójkę
dzieci i nie jestem w stanie posiadać ich więcej, ponieważ nie
mógłbym spojrzeć w oczy swoim synom. Nie chciałem tłumaczyć
Natalii swojego stanowiska, dlatego zignorowałem to nawiązanie do
potomstwa i zmieniłem temat.
-Myślisz,
że mógłbym iść do lekarza i zapytać o ten zabieg i w ogóle?
-Alek
nie trzeba. Zaufaj mi, bo wszystko będzie dobrze. Leć już do
dzieci i Toli. Zaopiekuj się nim i nie pozwól odczuć, że mnie nie
ma.- o to będzie na pewno trudno. Natalię i dzieci łączy szczególna
więź. Jest z nimi cały czas. Niejednokrotnie musiała wystarczyć
za matkę i ojca, bo moje nieobecności związane z meczami były
dość częste i długie.
-Gdybyś
czegoś potrzebowała, to nie wahaj się do mnie dzwonić. Przyjdę
tak szybko, jak będzie to możliwie.-nasze małżeństwo rozpadło
się przeze mnie, ale chociaż to co dzieje się po nim może budzić
nadzieję na to, że nie jestem całkowicie pozbawiony serca. Żebym
jeszcze potrafił ofiarować Toli to, na co zasługuje.
~*~
Już tyle razy obiecywałam regularność i już kolejny nie będę, bo nie wiem co z nią będzie. Mogę tylko obiecać, że stanę na rzęsach i skończę wszystko to, co zaczęłam. W stawaniu na rzęsach mam wprawę, więc powinno się udać :)
Pozdrawiam :***
Już tyle razy obiecywałam regularność i już kolejny nie będę, bo nie wiem co z nią będzie. Mogę tylko obiecać, że stanę na rzęsach i skończę wszystko to, co zaczęłam. W stawaniu na rzęsach mam wprawę, więc powinno się udać :)
Pozdrawiam :***